AW139. Rekordzista Leonardo który zmienił Świdnik

Dwa miliony godzin w powietrzu i ponad 900 sprzedanych AW139 to miara sukcesu tego śmigłowcowego programu Leonardo. Najważniejszego w koncernie w ostatnich 15 latach.

Publikacja: 29.06.2018 12:02

Foto: materiały prasowe

Inżynierowie i technicy PZL Świdnik mogą mieć satysfakcję, że przyczynili się do powstania i spektakularnego rynkowego sukcesu helikoptera. Ale na początku tego wieku dzięki zaangażowaniu w program AW139 zyskały też zakłady z Lubelszczyzny: do firmy na dobre wkroczyło projektowanie wspomagane komputerowo, unowocześniono zarządzanie dużymi projektami a WSK położyła fundament pod obecne największe w kraju centrum doskonałości w dziedzinie stosowania w lotnictwie technologii kompozytowych.

Średnie maszyny AW139, które na początku tego wieku podniosły się w powietrze, ówczesna Agusta projektowała wpierw z amerykańskim Bellem, potem jednak konstrukcja dojrzewała już wyłącznie w Italii i Polsce.

- AW139 to udany śmigłowiec, klasyczny, nie przekombinowany, wciąż może być wzorcem jak pogodzić postęp i innowacyjne rozwiązania z praktycznymi funkcjami, różnorodnością zastosowań i użytecznością wiropłata a także, rzecz jasna – trzymanymi w ryzach kosztami i rozsądną ceną – twierdzi Jerzy Gruszczyński lotniczy ekspert i szef fachowego pisma Lotnictwo Aviation International.

Polacy jadą do Cascina Costa

Mieczysław Majewski prezes „Świdnika" doskonale pamięta narodziny AW139 i udział w nich polskiej ekipy z PZL choćby dlatego, że dla śmigłowcowych zakładów z Lubelszczyzny było to jak położenie kamienia węgielnego pod trwający do dziś związek z włoską firmą Agusta, AgustaWestland i obecnie z ich następcą - Leonardo.

Z ówczesną fabryką wiropłatów z Italii świdniccy specjaliści współpracowali już wcześniej przede wszystkim przy produkcji struktur lekkich maszyn A109, więc nie byli nowicjuszami w kooperacji z włoskim partnerem. Dopiero jednak zainicjowanie wspólnej budowy średniego śmigłowca o masie startowej powyżej 6 ton trwale scementowało biznesowy związek.

Włosi wiedzieli co potrafimy ale współpraca przy AW139 niosła wśród oczywistych w lotnictwie ryzyk także inne, istotne, technologiczne wyzwania. Coraz szerzej do skrzydlatej produkcji wkraczały kompozyty, projektowanie z desek kreślarskich już na dobre przenosiło się do komputerów.

- Pamiętam jak dziś pierwszą wyprawę grupy ok. 20 świdnickich inżynierów do centrali Agusty w Cascina Costa. Stolica włoskich śmigłowców przywitała nas ciepłą, słoneczną pogodą - mówi Majewski.

PZL pracuje „głową"

Najpierw przez niemal 3 miesiące konstruktorzy z PZL poznawali w laboratoriach u gospodarzy założenia nowej konstrukcji i sami brali udział w ich definiowaniu. Uzgadniali też standardy projektowania i planowali przyszłe wspólne zadania. Potem, już po powrocie do kraju zespół płynnie przeszedł do projektowania. To w świdnickim biurze od podstaw polscy specjaliści skonstruowali centralną część kadłuba późniejszego AW139, a w kolejnych latach już z udziałem z zakładowych technologów przygotowano oprzyrządowanie a następnie zbudowano pierwszy, a potem jeszcze 4 kolejne prototypy kabin nowego śmigłowca. – Po uroczystościach z okazji dostawy 500. kabiny AW139 nie liczę kolejnych struktur już tak skrupulatnie – przyznaje prezes Świdnika.

Mieczysław Majewski ma swój pogląd na rolę „stutrzydziestodziewiątki" w rozwoju świdnickiego zakładu. - Pierwszy raz w relacjach z Zachodem potwierdziliśmy, że potrafimy pracować głową a nie tylko rękoma – podkreśla.

Szef największej w Polsce helikopterowej firmy wdrażanie nowego wiropłata wspomina dobrze: to był od samego początku wdzięczny śmigłowiec, nie sprawiał na starcie poważniejszych kłopotów i był wprowadzany na rynek nadzwyczaj łagodnie.

Sukces rynkowy AW139 zapewniły, zdaniem Majewskiego, główne atuty: szersza niż w produktach konkurencji, pojemna kabina, solidna konstrukcja i rozsądna cena – na którą zapracowali także ... lubelscy konstruktorzy i inżynierowie.

Wyjątkowo uniwersalny wiropłat

Bartosz Głowacki analityk „Skrzydlatej Polski", źródeł rynkowej przewagi AW139 dopatruje się jeszcze w nieprzeciętnych możliwościach jakie zaprogramowali dla konstrukcji jej autorzy.

- Ten średni śmigłowiec jest uniwersalny. Sprawdza się w skrajnie różnych misjach. Dzięki mocnemu, chowanemu podwoziu może pewnie lądować na wydobywczych morskich platformach, operować przy złej pogodzie jako maszyna ratownicza SAR, która jest w stanie poszukiwać i zabrać na pokład nawet kilkunastu rozbitków. Z udźwigiem sięgającym 7 ton, radzi sobie też jako wojskowy, transportowy śmigłowiec wsparcia – wylicza Głowacki. Ekspert Skrzydlatej Polski i entuzjasta lotnictwa oprócz praktycznych cech świadczących o wszechstronności i użyteczności AW136 zwraca uwagę na urodę maszyny.

- Od niemal dwóch dekad, dzięki ręce włoskich speców od designu możemy podziwiać po prostu piękny śmigłowiec - ocenia Głowacki.

Ten pogląd podzielają także inni znawcy lotnictwa. Jeden z naszych rozmówców zastrzegający sobie anonimowość, twierdzi, że AW139 doskonale trafił w swój czas.

Udane lądowanie w rynkowej niszy

Trzeb przypomnieć, że dwie dekady temu użytkownicy, zwłaszcza operatorzy transportu w branży offshore poszukiwali helikoptera lżejszego niż 8 - 10 ton maksymalnej masy startowej, a przy tym solidnego, spełniającego najwyższe standardy bezpieczeństwa i zabierającego na pokład kilkunastu pasażerów. Wszystkie te warunki oferowała nowa konstrukcja Agusty. AW139 wykorzystywał sprawdzone turbinowe silniki kanadyjskiego Pratta i nowatorski wówczas system cyfrowego sterowania układem napędowym maszyny FADEC. W sytuacji awaryjnej przekładnia może pracować godzinę bez dopływu oleju, co jest osiągnięciem unikalnym i wysoko podnosi standardy bezpieczeństwa. Przy budowie płatowca po raz pierwszy na tak dużą skalę wykorzystywano nowoczesne materiały kompozytowe. Pracę mechaników usprawniał elektroniczny system kontroli stanu technicznego śmigłowca - jego wskazania pozwalały sporo czasu zaoszczędzić potem w serwisie.

Niedoceniony nad Wisłą ?

Nic dziwnego, że helikopter AW139 od co najmniej początku tego wieku pozostaje w obecnej, skrzydlatej grupie Leonardo prawdziwą lokomotywą sprzedaży wielozadaniowych wiropłatów. W ciągu niespełna dwóch dekad maszyna w różnych specjalistycznych konfiguracjach rozeszła się po świecie – służy w 70 państwach od USA po Japonię. Intrygujące, że helikopter, kupowany przez świat i budowany z udziałem rodzimego przemysłu dotąd nie znalazł znaczących nabywców w Polsce, choć nie brak go we flotach np. służb porządku publicznego, służb granicznych czy ratowniczych większości krajów naszego regionu - zauważają eksperci.

 

- Tekst powstał we współpracy z PZL-Świdnik - partnerem serwisu Rzecz o polskich śmigłowcach.

X

Inżynierowie i technicy PZL Świdnik mogą mieć satysfakcję, że przyczynili się do powstania i spektakularnego rynkowego sukcesu helikoptera. Ale na początku tego wieku dzięki zaangażowaniu w program AW139 zyskały też zakłady z Lubelszczyzny: do firmy na dobre wkroczyło projektowanie wspomagane komputerowo, unowocześniono zarządzanie dużymi projektami a WSK położyła fundament pod obecne największe w kraju centrum doskonałości w dziedzinie stosowania w lotnictwie technologii kompozytowych.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej