Czy Anna Zalewska zniszczy system edukacji?

Szefowa MEN na politycznym polu bitwy.

Aktualizacja: 23.11.2016 15:38 Publikacja: 22.11.2016 18:04

We wrześniu Anna Zalewska prezentowała założenia reformy, do dziś nie przedstawiono podstaw programo

We wrześniu Anna Zalewska prezentowała założenia reformy, do dziś nie przedstawiono podstaw programowych.

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Zmiana struktury szkół: likwidacja gimnazjów, powrót do czteroletnich liceów i ośmioletniej szkoły podstawowej to pomysł byłego ministra edukacji (w poprzednim rządzie PiS) profesora Ryszarda Legutki oraz jego zastępcy, wiceministra edukacji w poprzednim rządzie PiS, prof. Andrzeja Waśko. „Dwaj panowie z Krakowa", jak nazywa się ich w MEN, nie zdążyli zabrać się do pracy w latach 2006–2007, bo zabrakło czasu.

Nieoficjalnie w PiS można usłyszeć, że to oni mieli nadzieję na kierowanie resortem w rządzie Beaty Szydło, ale premier uparła się, by w jej gabinecie pracowały osoby zaufane, żeby nie powiedzieć „mocno zaprzyjaźnione". Stąd wybór koleżanki – Anny Zalewskiej. Ale „dwaj panowie z Krakowa" mieli postawić warunki kapitulacji: gimnazja zostaną zlikwidowane, a w sprawie podstaw programowych prof. Waśko będzie trzymać rękę na pulsie. Tak też się stało. Prof. Waśko jest szefem zespołu przygotowującego podstawy programowe dla języka polskiego.

Pełniąca rolę jednego z najważniejszych sejmowych adwersarzy pani minister, Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej, kwituje starania Zalewskiej bezlitośnie: – Nie chciała być ostatnim wozem w tym taborze – mówi. – A przecież prezes PiS nakazał na kongresie „podciąganie taborów". Może uwierzyła, że zajmie swoje miejsce w historii edukacji? Zajmie, ale takie, jakie zajął szewc Herostrates, który spalił jeden z cudów świata, bo zniszczy system edukacyjny.

Minister wcale nie ma wielkiego wsparcia w PiS. Jarosław Kaczyński ceni Zalewską za zaangażowanie i umiejętność „dołożenia" przeciwnikom, ale surowo ocenia wszelkie wpadki. Jej porządki we własnym okręgu od lat budzą wątpliwości lokalnych działaczy. Sprzeciwiali się oddaniu jej „jedynki" na liście w ostatnich wyborach parlamentarnych, napisali nawet list do władz PiS, zarzucając nepotyzm i umieszczenie własnego męża na czele listy do rady powiatu w Świebodzicach.

Kiedy pytam jednego z członków komisji edukacji, nauki i młodzieży o ocenę minister, trudno mu ukryć dystans. – Minister Zalewska z domu Gąsior? – pyta z ironią. I dodaje: – Pani minister trudno przerwać, jak zacznie mówić. Może dlatego ciężko jej słuchać ludzi? Najgorsze jest to, że szczyt zamieszania przypadnie na rok 2019. Zapłacimy za to w wyborach. Ja też uważam, że gimnazja się nie udały, ale trzeba by czasem się zastanowić, przemyśleć sprawę.

Być może jednak, jeśli pani minister by się zatrzymała, nie znalazłaby w sobie siły, by ruszyć znowu. Ciosy przychodzą nie tylko ze strony ZNP czy opozycji, na co zaprawiona w bojach Zalewska była od początku przygotowana, ale także ze strony najróżniejszych stowarzyszeń, nawet tych, które są bazą PiS, jak Rzecznik Praw Rodziców, czyli fundacja Elbanowskich, która wywalczyła cofnięcie sześciolatków ze szkół.

Ciężko też bronić własnego wizerunku, jeśli dziewięcioro Nauczycieli Roku, wybieranych w kolejnych latach, kieruje do minister takie słowa w liście otwartym: „Ostatnio zdarzało się Pani okazywać lekceważący stosunek do nauczycieli. A już na pewno oni tak to odebrali. Zasmuciły nas te Pani gesty, zwłaszcza że sama Pani jest nauczycielem. Jak zamierza Pani wprowadzać w życie swoje pomysły zmian przy udziale ludzi, którym okazuje Pani brak szacunku? Jak ich chce Pani do tego nakłonić? Zmusić? Jak?". W liście zawartych było także wiele pytań dotyczących reformy, na które próżno by szukać odpowiedzi w przemówieniach pani minister.

Reakcja Zalewskiej jednak była szybka. – Pani minister chce się spotkać z Nauczycielami Roku i sama to zaproponowała – mówi „Rz" Justyna Sadlak z Biura Prasowego MEN. Ale w poniedziałek na portalu społecznościowym pojawił się wpis jednego z zaproszonych nauczycieli: „24 listopada br. w siedzibie MEN, na zaproszenie pani minister Anny Zalewskiej miało się odbyć spotkanie z Nauczycielami Roku, sygnatariuszami listu otwartego do pani Minister dotyczącego planowanej reformy edukacji. Nauczyciele Roku, którzy mieli w nim uczestniczyć, zadbali o urlopy bezpłatne, bilety do Warszawy. Właśnie dziś (21.11.2016), Biuro Organizacyjne Pani minister spotkanie... telefonicznie odwołało. Nauczyciele Roku mimo zaistniałych trudności nadal podtrzymują chęć rozmowy. Mamy nadzieję, że w razie trudności Pani Minister, jako strona zapraszająca, ułatwi nam – w porozumieniu z naszymi przełożonymi – wzięcie udziału w spotkaniu".

– Oczywiście, że pani minister nadal chce się spotkać. Bardzo szybko – mówi Justyna Sadlak. – Ustalamy nowy termin. To była przecież jej inicjatywa. Gdy zamykaliśmy to wydanie gazety okazało się, że do spotkania jednak dojdzie w czwartek o godz. 16.

Katarzyna Lubnauer nie ma jednak wątpliwości: – Spotkania ze środowiskiem są trudne dla pani minister, bo nie zna odpowiedzi na dwa podstawowe pytania: po co jest ta reforma i czy jest dobrze przygotowana. Sama Anna Zalewska mówiła przecież w 2009 roku, że na kompleksową reformę potrzeba sześć – siedem lat – punktuje posłanka Nowoczesnej.

Projekty nowego Prawa Oświatowego i ustawy je wprowadzającej są już w Sejmie. Podczas najbliższego posiedzenia w dniach 29, 30 listopada, 1 i 2 grudnia 2016 r. przewidziano ich pierwsze czytanie na sali plenarnej. Podstaw programowych jednak wciąż nie ma. Jak dowiadujemy się w MEN, w tym tygodniu nie będzie ich na pewno. W przyszłym już być muszą – minister Zalewska obiecała przecież, że pojawią się do końca listopada.

Zmiana struktury szkół: likwidacja gimnazjów, powrót do czteroletnich liceów i ośmioletniej szkoły podstawowej to pomysł byłego ministra edukacji (w poprzednim rządzie PiS) profesora Ryszarda Legutki oraz jego zastępcy, wiceministra edukacji w poprzednim rządzie PiS, prof. Andrzeja Waśko. „Dwaj panowie z Krakowa", jak nazywa się ich w MEN, nie zdążyli zabrać się do pracy w latach 2006–2007, bo zabrakło czasu.

Nieoficjalnie w PiS można usłyszeć, że to oni mieli nadzieję na kierowanie resortem w rządzie Beaty Szydło, ale premier uparła się, by w jej gabinecie pracowały osoby zaufane, żeby nie powiedzieć „mocno zaprzyjaźnione". Stąd wybór koleżanki – Anny Zalewskiej. Ale „dwaj panowie z Krakowa" mieli postawić warunki kapitulacji: gimnazja zostaną zlikwidowane, a w sprawie podstaw programowych prof. Waśko będzie trzymać rękę na pulsie. Tak też się stało. Prof. Waśko jest szefem zespołu przygotowującego podstawy programowe dla języka polskiego.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej