Wciąż nie ma porozumienia w rozmowach między rządem a młodymi lekarzami, a im częściej głos zabierają poszczególni politycy PiS, tym większe oburzenie wśród domagających się podwyżek. Za kilka dni minie miesiąc od rozpoczęcia protestu głodowego i choć rząd w swoim zamierzeniu stara się załagodzić spór, to dzieje się odwrotnie. Do młodych lekarzy z Warszawy dołączają kolejni, z innych miast z całej Polski, a ich działania popierają różne grupy zawodowe. Zamiast światełka w tunelu mamy eskalację konfliktu i coraz mniejsze nadzieje na jego szybkie zakończenie. Co o tym decyduje?
Dziury w systemie
Poza głównym problemem, czyli – co podkreśla większość specjalistów – dziurawym systemem służby zdrowia, który przypomina studnię bez dna, oliwy do ognia dolewają kolejne wypowiedzi polityków. Zarówno te, które padły w ostatnich tygodniach, ale również te z przeszłości. Można odnieść wrażenie, że PiS w sporze z protestującymi zachowuje się jak słoń w składzie porcelany, który – jakikolwiek ruch by wykonał – to coś stłucze.
Rezydenci zaczęli zbierać podpisy pod obywatelskim projektem ustawy, który zakłada, że w ciągu trzech lat na służbę zdrowia nakłady miałyby zostać zwiększone do 6,8 proc. PKB, a po dekadzie miałyby wynieść aż 9 proc. Tymczasem według planów rządu poziom 6 proc. PKB miałby zostać osiągnięty dopiero w 2025 r.
Kandydaci na lekarzy żądają podwyżek wynagrodzeń, zmniejszenia biurokracji i skrócenia kolejek do specjalistów, zwiększenia liczby pracowników medycznych i poprawy warunków pracy. Do tej pory spotkania ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła i premier Beaty Szydło z rezydentami nie przyniosły kompromisu.
We wtorek mieliśmy kolejną odsłonę sporu. Premier gościła w programie TVN24, gdzie była pytana m.in. o protest. Powiedziała, że może spotkać się z młodymi lekarzami, jeśli ci zakończą protesty, a nie tylko je zawieszą. – My się wywiązujemy ze wszystkich postulatów, których oczekują dzisiaj rezydenci – mówiła premier Szydło w „Jeden na jeden". Dodała, że w związku z tym „nie znajduje podstaw do protestu", a gdy prowadzący zwrócił uwagę, że rezydenci chcą szybszego wzrostu środków, odparła: „mogę powiedzieć, że chcę być jutro mistrzem świata w skoku wzwyż, i nie będę".