Rząd nakręca protest rezydentów

Protestujący zbierają podpisy pod własnym projektem ustawy.

Aktualizacja: 24.10.2017 22:29 Publikacja: 24.10.2017 19:40

Rząd nakręca protest rezydentów

Foto: PAP, Andrzej Grygiel

Wciąż nie ma porozumienia w rozmowach między rządem a młodymi lekarzami, a im częściej głos zabierają poszczególni politycy PiS, tym większe oburzenie wśród domagających się podwyżek. Za kilka dni minie miesiąc od rozpoczęcia protestu głodowego i choć rząd w swoim zamierzeniu stara się załagodzić spór, to dzieje się odwrotnie. Do młodych lekarzy z Warszawy dołączają kolejni, z innych miast z całej Polski, a ich działania popierają różne grupy zawodowe. Zamiast światełka w tunelu mamy eskalację konfliktu i coraz mniejsze nadzieje na jego szybkie zakończenie. Co o tym decyduje?

Dziury w systemie

Poza głównym problemem, czyli – co podkreśla większość specjalistów – dziurawym systemem służby zdrowia, który przypomina studnię bez dna, oliwy do ognia dolewają kolejne wypowiedzi polityków. Zarówno te, które padły w ostatnich tygodniach, ale również te z przeszłości. Można odnieść wrażenie, że PiS w sporze z protestującymi zachowuje się jak słoń w składzie porcelany, który – jakikolwiek ruch by wykonał – to coś stłucze.

Rezydenci zaczęli zbierać podpisy pod obywatelskim projektem ustawy, który zakłada, że w ciągu trzech lat na służbę zdrowia nakłady miałyby zostać zwiększone do 6,8 proc. PKB, a po dekadzie miałyby wynieść aż 9 proc. Tymczasem według planów rządu poziom 6 proc. PKB miałby zostać osiągnięty dopiero w 2025 r.

Kandydaci na lekarzy żądają podwyżek wynagrodzeń, zmniejszenia biurokracji i skrócenia kolejek do specjalistów, zwiększenia liczby pracowników medycznych i poprawy warunków pracy. Do tej pory spotkania ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła i premier Beaty Szydło z rezydentami nie przyniosły kompromisu.

We wtorek mieliśmy kolejną odsłonę sporu. Premier gościła w programie TVN24, gdzie była pytana m.in. o protest. Powiedziała, że może spotkać się z młodymi lekarzami, jeśli ci zakończą protesty, a nie tylko je zawieszą. – My się wywiązujemy ze wszystkich postulatów, których oczekują dzisiaj rezydenci – mówiła premier Szydło w „Jeden na jeden". Dodała, że w związku z tym „nie znajduje podstaw do protestu", a gdy prowadzący zwrócił uwagę, że rezydenci chcą szybszego wzrostu środków, odparła: „mogę powiedzieć, że chcę być jutro mistrzem świata w skoku wzwyż, i nie będę".

Z kolei w programie #RZECZoPOLITYCE w internetowej telewizji „Rzeczpospolitej" minister zdrowia powiedział, że protest ma charakter polityczny, ponadto krytykował protestujących za brak woli do dialogu. – Na szczęście głodówka lekarzy rezydentów ma charakter rotacyjny. Nie uderza bezpośrednio w zdrowie protestujących. To jest sukces i osiągnięcie – chwalił się minister Radziwiłł.

Wakacje i kawior

Gdy padają takie słowa, to może być trudno o kompromis. Podczas debaty w Sejmie posłanka Lidia Gądek uderzała w ministra zdrowia, mówiąc, że jeszcze dwa lata temu mówił dokładnie to, czego oczekują protestujący, a także, że ich wynagrodzenia powinny wynosić dwie średnie krajowe. Gdy Gądek powiedziała, że lekarze się kształcą, znają języki i mogą wyjechać do pracy za granicę, to z ust posłanki PiS padło słynne już: „Niech jadą". W innym komentarzu do sprawy poseł z koalicji rządzącej Stanisław Pięta powiedział, że jeśli to jest protest głodowy, to rezydenci powinni po nim schudnąć.

Odwrotny do zamierzonego efekt przyniósł również atak prorządowych mediów na protestujących. Chodzi o artykuł, który pojawił się na portalu tvp.info, a którego tezą było, że rezydenci narzekają na zarobki, a stać ich na egzotyczne wakacje i zajadają się kanapkami z kawiorem. Tekst nie wytrzymał zderzenia z faktami. Okazało się, że „wakacje" były służbowymi wyjazdami, a kawior – tapenadą (pastą z oliwek, kaparów i oliwy). Autora zawieszono, a redaktor naczelny portalu przepraszał za tekst w mediach społecznościowych.

Zakładnicy własnych słów

Rządowi w załagodzeniu sporu z rezydentami nie pomagają też przechwałki wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego, który w mediach nie może się nachwalić... swojej pracy i na każdym kroku podkreśla, jak wielkie są wpływy do budżetu i jak prężnie rozwija się gospodarka.

Rząd uparcie twierdzi, że spełnia wszystkie postulaty rezydentów i notuje fenomenalne wzrosty wskaźników gospodarczych. Dlaczego więc młodzi lekarze muszą protestować? Nie sposób też nie zadać kolejnego pytania: skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Przecież gołym okiem widzi to każdy pacjent. Ale wyborcy widzą jeszcze coś: obóz władzy stał się zakładnikiem własnych słów.

Wciąż nie ma porozumienia w rozmowach między rządem a młodymi lekarzami, a im częściej głos zabierają poszczególni politycy PiS, tym większe oburzenie wśród domagających się podwyżek. Za kilka dni minie miesiąc od rozpoczęcia protestu głodowego i choć rząd w swoim zamierzeniu stara się załagodzić spór, to dzieje się odwrotnie. Do młodych lekarzy z Warszawy dołączają kolejni, z innych miast z całej Polski, a ich działania popierają różne grupy zawodowe. Zamiast światełka w tunelu mamy eskalację konfliktu i coraz mniejsze nadzieje na jego szybkie zakończenie. Co o tym decyduje?

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej