W poniedziałkowym czarnym proteście wzięło udział w całej Polsce 98 tys. osób – takie są oficjalne dane policji. Na ulice wyszły przede wszystkim kobiety. Nie poprowadzily ich jednak posłanki parlamentarnych partii opozycyjnych. Ten ruch ma własne liderki i niechętnie przyjmuje stare autorytety.
– Demonstrację pod siedzibą PiS wymyśliła i zorganizowała 17-letnia dziewczyna – mówi Barbara Nowacka, pełnomocniczka komitetu Ratujmy Kobiety. – Nigdy wcześniej niczego takiego nie robiła...
PiS to sobie wyhodował
Na tle aktywistek różnych, bardziej i mniej formalnych, grup działających głównie w internecie Nowacka jest polityczną weteranką. Ma doświadczenia z Federacji Młodych Unii Pracy, współprzewodniczyła Twojemu Ruchowi, była liderką koalicji Zjednoczona Lewica, której nie udało się wejść do Sejmu w poprzednich wyborach. Zna politykę od podszewki, także dzięki swojej mamie. Izabela Jaruga-Nowacka była pełnomocniczką rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn i wicepremierem w rządzie Marka Belki; zginęła w katastrofie smoleńskiej. Ona także walczyła o liberalizację przepisów dotyczących przerywania ciąży. I to z nią chyba jedyny raz zgodził się z sejmowej mównicy Jarosław Kaczyński, kiedy w 2007 r. krytykowała inicjatywę zaostrzenia prawa antyaborcyjnego przez zmianę konstytucji.
Chodziło wtedy o dopisanie do artykułu 38 ustawy zasadniczej: „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia" wyrazów „od momentu poczęcia". Pod parlamentem demonstrowało kilkaset osób, „stały zestaw" uczestników lewicowych manifestacji nieprzekraczający 1000 osób: organizacje kobiece, aktywiści partii lewicowych, kilka profesorek, pisarek...
Jarosław Kaczyński przeciwstawił się wówczas zaostrzeniu prawa, co doprowadziło do konfliktu z Markiem Jurkiem, który ustąpił ze stanowiska marszałka Sejmu. – Pamiętam wymianę zdań stojących obok mnie dziewczyn – wspomina jedna z uczestniczek tamtej demonstracji. – „Dopóki Kaczyńscy będą bronić kompromisu aborcyjnego, w Polsce nie powstanie ani lewica obyczajowa, ani ruch kobiecy", mówiła jedna z kobiet. A druga dodała: „czeka nas długi marsz".