Migalski: Hybrydowa dyktatura PiS

Andrzej Duda stanął na drodze do autorytaryzmu.

Aktualizacja: 26.07.2017 13:50 Publikacja: 25.07.2017 18:23

Migalski: Hybrydowa dyktatura PiS

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska

Jak określić system polityczny, w którym obecnie żyjemy? Bo przecież nie jest on już liberalną demokracją, do której byliśmy przyzwyczajeni przez ostatnie ćwierćwiecze, ale nie jest jeszcze autorytaryzmem w stylu Putina czy Erdogana. Najtrafniej opisuje stan obecny termin „hybrydowa dyktatura".

Nie mają racji ci, którzy twierdzą, że w Polsce demokracja ma się obecnie dobrze, a nawet, że jest dziś wreszcie w pełni rozwinięta. Bo prawdą jest, że obecny model państwa zaczyna znacząco odbiegać od tego, co zwykło się w politologii określać jako demokrację liberalną, czyli ten kształt ustroju, z jakim mamy do czynienia na Zachodzie. Konstytuują go trójpodział władzy, obecność wolnych i zróżnicowanych mediów, zasady tolerancji i inkluzji wpisane do ustaw i przestrzegane przez rządzących, wolna i niezależna od państwa gospodarka, świeckość instytucji publicznych. Czegoś takiego w Polsce obecnie nie ma (inna sprawa, że nigdy nie było na pełną skalę). Ale widać wyraźnie, że obecna ekipa rządząca odchodzi, gdzie tylko może, od tych zasad i łamie je mniej czy bardziej świadomie.

Nie znaczy to, że zupełnie nie odwołuje się do głosu ludu. Wprost przeciwnie – wszędzie podkreśla, że działa w interesie suwerena i spełnia jego wolę. Tyle tylko, że od kilkuset lat nie określa się mianem demokracji systemów, których jedynym kryterium jest zgodność ich polityki z mniemaniami ludu. Tak było kiedyś, w starożytności. Obecnie za demokratyczne uchodzą te ustroje, które obok kryterium uzależnienia poczynań władzy od zapatrywań demosu uwzględniają także rządy prawa, poszanowanie praw mniejszości, działalność trzeciego sektora itp. Żaden ustrój nie jest demokracją tylko dlatego, że spełnia wolę ludu. Teoria demokracji dokładnie to definiuje. Demokratyczne nie jest bowiem skazywanie pedofilów czy morderców na lincz, nawet jeśli większość bardzo by sobie tego życzyła.

Dlatego nie można się zgodzić z tymi, którzy są zachwyceni postępującą demokratyzacją naszego systemu, mimo że rząd nie wpuszcza do kraju uchodźców, zaostrza kodeksy karne, walczy z elitami. Czyli robi to, czego chce demos. Wydawać by się mogło, że nie ma bardziej demokratycznego ustroju niż obecny. Przecież spełnia on marzenia większości. Ale nie spełnia definicji stawianych przed liberalnymi demokracjami państw zachodnich.

Nie mają jednak racji i ci, którzy widzą w naszym kraju reżim porównywalny z Putinowskim czy Erdoganowskim. To drugi błąd w opisywaniu tego, z czym mamy do czynienia w kraju nad Wisłą. Bo jednak z faktu, że nie mamy już u siebie liberalnej demokracji, nie wynika, że pogrążyliśmy się we wschodnim autorytaryzmie. Naprawdę trzeba być zaślepionym ideologicznie, by widzieć w działaniach naszego państwa to, co jest codzienną praktyką w Rosji, Turcji czy na Białorusi. W Polsce nie są mordowani działacze społeczni, opozycjoniści nie gniją w więzieniach, a intelektualiści nie muszą szukać schronienia za granicą. Nie jest zatem ustrój naszego kraju tym, co chcieliby w nim widzieć najbardziej głośni aktywiści KOD czy Obywateli RP. Nie, nie jesteśmy wschodnią satrapią, a Kaczyński nie jest Łukaszenką.

Jak zatem najtrafniej opisać ten system, w którym znajdujemy się obecnie? Jest on czymś pośrednim między liberalną demokracją, którą już nie jesteśmy, a autorytaryzmem, którym jeszcze nie jesteśmy. Najbardziej adekwatnym terminem, który byłby użyteczny w tym kontekście, jest „hybrydowa dyktatura".

Co mam na myśli? Analogicznie do terminu „wojna hybrydowa" brak tu klasycznych cech opisywanego zjawiska. Każdy, kto obserwował działania Rosji na Krymie i w Donbasie, wie, o co chodzi. To akcje, których celem jest pokonanie przeciwnika i osiągnięcie nad nim przewagi bez używania klasycznego repertuaru charakterystycznego dla otwartego konfliktu zbrojnego. Mamy tu więc do czynienia i z infowojną, i z wykorzystywaniem najemników, i z działaniami bardziej przypominającymi akcje terrorystyczne niż normalne starcie.

Właśnie coś takiego obserwujemy w Polsce. Niby zachowujemy pozory demokracji, ale różnymi działaniami doprowadzamy do paraliżu demokratycznych procedur i instytucji. Wszak mamy wciąż Trybunał Konstytucyjny, który wydaje wyroki i orzeczenia, ale wszyscy wiemy, że został opanowany przez ludzi powolnych Kaczyńskiemu. Niby są wolne media, ale część z nich jest zarządzana wprost z Nowogrodzkiej. Niby działa służba cywilna, spółki Skarbu Państwa, niezależne podmioty gospodarcze, ale wiedzą powszechną jest, że wszystkie służą partii rządzącej i są miejscem pracy dla posłusznych PiS aktywistów. Wreszcie, niby mamy trójpodział władzy, ale jest oczywistą oczywistością, że są one w trakcie całkowitego podporządkowywania jednemu szeregowemu posłowi.

Gdyby nie dwa prezydenckie weta, nasz obecny ustrój można by zupełnie otwarcie określać jako „hybrydową dyktaturę". Jednak Andrzej Duda stanął na drodze zupełnego ześlizgiwania się systemu politycznego Polski ku temu modelowi. Na jak długo udało mu się ów proces powstrzymać? Czy jest to postawa trwała? Na te pytania nie potrafimy obecnie odpowiedzieć. Jednak możemy mieć pewność, że pod rządami PiS ustrój RP będzie ewoluował od liberalnej demokracji ku jakiejś formie autorytaryzmu. Na razie zatrzymał się w formie „hybrydowej dyktatury".

Autor jest politologiem na Umiwersytecie Śląskim, byłym eurodeputowanym PiS.

Jak określić system polityczny, w którym obecnie żyjemy? Bo przecież nie jest on już liberalną demokracją, do której byliśmy przyzwyczajeni przez ostatnie ćwierćwiecze, ale nie jest jeszcze autorytaryzmem w stylu Putina czy Erdogana. Najtrafniej opisuje stan obecny termin „hybrydowa dyktatura".

Nie mają racji ci, którzy twierdzą, że w Polsce demokracja ma się obecnie dobrze, a nawet, że jest dziś wreszcie w pełni rozwinięta. Bo prawdą jest, że obecny model państwa zaczyna znacząco odbiegać od tego, co zwykło się w politologii określać jako demokrację liberalną, czyli ten kształt ustroju, z jakim mamy do czynienia na Zachodzie. Konstytuują go trójpodział władzy, obecność wolnych i zróżnicowanych mediów, zasady tolerancji i inkluzji wpisane do ustaw i przestrzegane przez rządzących, wolna i niezależna od państwa gospodarka, świeckość instytucji publicznych. Czegoś takiego w Polsce obecnie nie ma (inna sprawa, że nigdy nie było na pełną skalę). Ale widać wyraźnie, że obecna ekipa rządząca odchodzi, gdzie tylko może, od tych zasad i łamie je mniej czy bardziej świadomie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej