Andrzej Talaga: Polska jest bytem wolnym

Demokracja nad Wisłą ma się wybornie.

Aktualizacja: 26.06.2018 23:18 Publikacja: 26.06.2018 18:43

Majowy "Marsz Wolności" w Warszawie

Majowy "Marsz Wolności" w Warszawie

Foto: AFP

Demokracja w zagrożeniu, zmierzamy do dyktatury – taki opis sytuacji jest wciąż normą w propagandzie opozycji i mediów krytycznych wobec rządzących. To jednak ślepa amunicja. Zdumiewa wręcz, że oponenci władzy wciąż jej używają, choć rezultat ma się do zakładanych celów, czyli masowej kontestacji „reżimu", jak przysłowiowy strzał kulą w płot.

Czytaj więcej:

Konflikt z UE: Granice grillowania Polski

Statystyczna większość Polaków nie uważa swojej wolności za zagrożoną, ich przekonanie podzielają także instytucje badające stan wolności obywatelskich w świecie. Z naszą demokracją nie dzieje się nic złego, zagrożony jest co najwyżej system balansowania władzy przez instytucje niedemokratyczne, a to zupełnie co innego.

U nas jak we Francji

W tegorocznym raporcie poświęconym wolności w świecie, Freedom House, który trudno posądzić o sympatie propisowskie, umieszcza Polskę w grupie państw „wolnych". Jeśli chodzi o jakość demokracji określanej w skali od 1 do 100, gdzie 1 to ponura autokracja, a 100 demokracja idealna, Polska (85 pkt) mieści się w grupie drugiej (81–90 pkt) wraz z Francją (90 pkt), Stanami Zjednoczonymi (86 pkt) i Włochami (89 pkt). Jeśli Polska faktycznie zmierza ku dyktaturze, różnica ledwie 1 pkt z USA i 5 pkt z Francją wskazywałaby, że i w tych krajach nadchodzi widmo opresyjnego reżimu.

Freedom House nie odnotował też pogorszenia sytuacji w Polsce. Naszego kraju nie ma na krótkiej liście 24 państw, gdzie demokracja jest psuta. Otwiera ją Turcja, są też na niej Rosja, Ukraina i Węgry.

O co zatem chodzi? Nie o samą demokrację. Władza w państwach zachodnich jest balansowana przez instytucje niedemokratyczne, niepochodzące z wyboru ludu: sądy, media, grupy nacisku, kościoły, zorganizowaną opinię publiczną. Jeśli w Polsce cokolwiek dzieje się złego (czy dobrego) w systemie politycznym, to właśnie w tej sferze. Opozycja powinna więc wskazywać nie na naruszenia wolności obywatelskich, ale na ograniczanie przez obecny rząd mechanizmów kontrujących jego władztwo.

Nie mają one zresztą nic wspólnego z wywodzącym się od Monteskiusza trójpodziałem władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, który nigdy nie obowiązywał. Podział i balansowanie władzy jest wynikiem wielowiekowego wybijania się szlachty na równorzędną pozycję wobec monarchy.

Jeśli zdominowany przez jedną partię parlament wybiera rząd, a następnie pod dyktando owej partii przegłosowuje ustawy (sytuacja zwykła przy wyborach większościowych, częsta przy proporcjonalnych), to jakie tu rozdzielenie władz?

Kto im dał prawo?

Interesujące jest umocowanie niedemokratycznych instytucji balansujących władzę. Kto dał sądom prawo badania jej poczynań? Parlament poprzez uchwalane prawa. A kto dał je mediom? Nikt. Kto związkom zawodowym, poza ściśle określonymi prawami pracowniczymi? Nikt. Poza sądami wszystkie instytucje balansujące władzę same sobie nadały takie prawo w procesie historycznym.

To powszechnie przyjmowany w demokracjach obyczaj – dobry, podkreślmy – ale nie istota demokracji.

Trzon wolnego państwa tworzą rządy obywatelskie pochodzące z wyboru i stanowione przez reprezentantów ludu i prawo. Reszta, czyli funkcjonowanie instytucji kontrujących demokratyczną władzę, to sprawa wtórna i zmienna. Sposób wyłaniania oraz dyscyplinowania sędziów podlega dyskusji, dyskusji zaś nie podlega wolność sędziów w orzekaniu.

Podobnie z mediami. Wolno, wręcz należy, debatować nad tym, kto i na jakich zasadach ma je kontrolować, nie może natomiast być debaty o ich cenzurowaniu.

Warto te sprawy porządkować, by nie mylić walki o poszerzenie władzy poprzez marginalizację instytucji ją balansujących – działo się tak wszak przez całą historię państw demokratycznych – z deprecjonowaniem samej demokracji. Takie oskarżenia psują państwo i społeczeństwo obywatelskie, a do tego są kontrproduktywne.

Autor jest dyrektorem ds. strategii Warsaw Enterprise Institute. Artykuł oddaje jego prywatne poglądy

Demokracja w zagrożeniu, zmierzamy do dyktatury – taki opis sytuacji jest wciąż normą w propagandzie opozycji i mediów krytycznych wobec rządzących. To jednak ślepa amunicja. Zdumiewa wręcz, że oponenci władzy wciąż jej używają, choć rezultat ma się do zakładanych celów, czyli masowej kontestacji „reżimu", jak przysłowiowy strzał kulą w płot.

Czytaj więcej:

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej