"Rosja nie szykuje ofensywy przeciw Polsce"

- W razie czego szpica NATO przyjdzie na czas z pomocą – mówi hiszpański generał Francisco Javier Varela

Aktualizacja: 08.06.2016 16:52 Publikacja: 07.06.2016 18:11

Francisco Javier Varela w tym roku dowodzi szpicą NATO

Francisco Javier Varela w tym roku dowodzi szpicą NATO

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Pod pana dowództwem po raz pierwszy została użyta natowska szpica – siły szybkiego reagowania sojuszu, które mają przyjść z pomocą Polsce i innym krajom w razie nagłego zagrożenia ze strony Rosji. Ile czasu zajęło hiszpańskim wojskom dotarcie tu z kraju?

Generał Francisco Javier Varela: Mamy już tu pewne doświadczenie, podobne operacje logistyczne organizowaliśmy wielokrotnie, w tym w Iraku. 475 wozów bojowych i 70 kontenerów sprzętu przypłynęło z Vigo do Szczecina statkiem transportowym „Morning Celesta" w cztery dni, a więc poniżej pięciodniowego limitu ustanowionego przez NATO. A i ten czas moglibyśmy jeszcze skrócić. Jednocześnie blisko 1300 żołnierzy, głównie z Brygady Lekkiej Kawalerii Powietrznodesantowej „Galicia", przerzuciliśmy samolotami do Wrocławia. Potrzebowaliśmy dodatkowo trzech dni, aby dotrzeć do poligonu w Żaganiu, ale głównie z uwagi na ograniczenia narzucone przez polskie władze, które dopuszczają jedynie przejazd kolumn 20 pojazdów, aby nie ograniczać ruchu cywilnego. W warunkach bojowych takie ograniczenie by nie obowiązywało. Hiszpania jest gotowa w razie konieczności wysłać do Polski dodatkowe dwie brygady szybkiego reagowania. Od momentu wydania rozkazu przez NATO całość naszego wsparcia byłaby na miejscu najdalej w 14 dni.

To nie za długo? Amerykańska Rand Corporation twierdzi, że Rosjanie są w stanie opanować kraje bałtyckie i znaczną część Polski w trzy dni.

Zadaniem naszych oddziałów jest odstraszenie wroga. W przypadku kryzysu, gdy wyczerpią się środki dyplomatyczne i gospodarcze zapobieżenia konfliktowi, dowództwo NATO z pewnością dojdzie do wniosku, że należy prewencyjnie wzmocnić obecność wojsk sojuszniczych, w tym przypadku w Polsce. Ćwiczenia, które w ostatnich tygodniach przeprowadzaliśmy w Polsce, mają przypomnieć ewentualnemu wrogowi, że atak na jeden kraj sojuszu oznacza wojnę z pozostałymi 27 państwami NATO. Właśnie dlatego poza Hiszpanami ćwiczymy tu z Brytyjczykami, Polakami, Amerykanami. Ze względu na koszty (za operację płaci Hiszpania) przybyła nas tu ograniczona liczba, ale przecież szpica jest tylko pierwszym elementem znacznie większych, 40-tysięcznych oddziałów szybkiego reagowania NATO.

Czy jednak nie byłoby lepiej, gdyby na terenie Polski znajdowały się od razu stałe bazy NATO, jak tego od lat domagają się władze w Warszawie?

Jako wojskowy uważam, że nie. Doświadczenie bojowe uzyskałem w jednostkach lekkiej piechoty powietrznodesantowej, gdzie liczy się przede wszystkim szybkość reagowania na zagrożenie, gdziekolwiek ono by było. Taka też jest idea szpicy. Jej zastosowanie jest o wiele bardziej wszechstronne niż stałych baz, których idea nie odpowiada już wyzwaniom bojowym XXI wieku. Żyjemy w świecie globalnym, siły zbrojne są coraz mniejsze, ale za to coraz bardziej mobilne i profesjonalne.

W Hiszpanii Amerykanie takie bazy jednak mają – w jednej z nich, w Moron de la Frontera w Andaluzji, zwiększyli ostatnio liczbę wojsk...

To jest jedna z baz hiszpańskich, które użyczamy Amerykanom. Są umiejscowione w strategicznym miejscu dla przerzutu wojsk.

Wychodząc od natowskich danych wywiadowczych, na ile realna jest w tej chwili rosyjska ofensywa przeciwko Polsce, w szczególności z obwodu kaliningradzkiego?

Nie traktujemy Rosji jako wroga. Owszem: dokładnie przyglądamy się jej działaniom, bo to kraj, który prowadzi agresywną politykę. Ale gdybym był rosyjskim przywódcą, nie myślałbym o uderzeniu na Polskę, bo to by oznaczało wywołanie trzeciej wojny światowej. Gdy zaś idzie o obwód kaliningradzki, Rosja zgromadziła tam dużą liczbę wojsk, które są w stanie obronić ten region, ale nie na tyle silne, by podjąć działania zaczepne, ofensywę.

Hiszpanie są gotowi walczyć, a nawet umrzeć za tak daleki kraj, jakim jest Polska?

Nasze społeczeństwo wie, do czego się zobowiązaliśmy, przystępując do sojuszu atlantyckiego w 1982 r. Tragedia drugiej wojny światowej nie powtórzy się dopóki będziemy razem, to warunek naszej siły. Hiszpanie doskonale zdają sobie sprawę, że nasze najcenniejsze wartości – wolność, demokracja – zależą od utrzymania NATO.

Od śmierci Franco w 1975 r. armia nie była jednak popularna, bo kojarzyła się z dyktaturą. Z tego samego powodu wielu Hiszpanów odrzuciło symbole narodowe, tradycyjny patriotyzm. To nie sprzyja nastrojom defetystycznym w społeczeństwie?

Czasy się zmieniają. Od 10–12 lat wojsko jest drugą lub trzecią najbardziej docenianą instytucją zaufania publicznego w Hiszpanii. Mówimy już więc o trwałej tendencji. Trudno mi wejść w duszę przeciętnego Hiszpana, ale sądzę, że patriotyzm pozostał w niej wciąż bardzo żywy. Od upadku dyktatury radykalnie zmieniła się sama armia – nastąpiła jej profesjonalizacja, wsparliśmy budowę instytucji demokratycznych.

Hiszpania przeznacza jednak tylko 0,9 proc. PKB na obronę, dwa razy mniej, niż zaleca NATO i poniżej tego, co proporcjonalnie wydaje Polska. To nie jest tak, że pana kraj korzysta z gwarancji bezpieczeństwa opłaconych przez innych?

Oczywiście, że chciałbym, aby na obronę przeznaczano 2 proc. PKB, ale rząd ma inne priorytety, które musi zaspokoić, a sytuacja gospodarcza kraju jest złożona. Mimo to premier Rajoy zapowiedział, że jak tylko kondycja ekonomiczna Hiszpanii się poprawi, na obronę będziemy przeznaczać do 2 proc. dochodu narodowego. Solidarność w NATO nie sprowadza się jednak tylko do tego. Trzy tysiące hiszpańskich żołnierzy bierze w tej chwili udział w różnych misjach zamorskich, udostępniamy nasze bazy sojusznikom, a dane naszego wywiadu w walce z dżihadystami. Przez ostatnie sześć miesięcy braliśmy też udział w patrolowaniu obszaru powietrznego nad krajami bałtyckimi.

Do jakiego stopnia ewentualna niepodległość Katalonii osłabiłaby zdolność działania hiszpańskiej armii?

Jesteśmy instytucją całego hiszpańskiego państwa, więc ewentualna secesja nie miałaby wpływu na nasze działanie. Mogę natomiast zapewnić, że jeśli Katalonia jednostronnie ogłosi niepodległość, nie wjadą tam nasze czołgi. Hiszpania jest państwem prawa i Katalonia jest wyzwaniem dla sędziów, policji.

W tym lub przyszłym roku Polska wyprzedzi Hiszpanię pod względem wielkości wydatków na obronę. Jak ocenia pan sprawność polskiego wojska?

Od lat wysyłaliśmy na ćwiczenia do Polski nasze jednostki specjalne, ale to było 20–30 ludzi. W większej skali nasze armie po raz pierwszy spotykają się więc od bitwy pod Somosierrą, ale teraz jesteśmy po jednej stronie. I muszę powiedzieć, że ogromny wysiłek finansowy, jaki zrobiła Polska, przekłada się na wysoki profesjonalizm polskiego wojska. To są siły, które niezależnie od wsparcia NATO, będą potrafiły odstraszyć ewentualnego wroga.

Rzeczpospolita: Pod pana dowództwem po raz pierwszy została użyta natowska szpica – siły szybkiego reagowania sojuszu, które mają przyjść z pomocą Polsce i innym krajom w razie nagłego zagrożenia ze strony Rosji. Ile czasu zajęło hiszpańskim wojskom dotarcie tu z kraju?

Generał Francisco Javier Varela: Mamy już tu pewne doświadczenie, podobne operacje logistyczne organizowaliśmy wielokrotnie, w tym w Iraku. 475 wozów bojowych i 70 kontenerów sprzętu przypłynęło z Vigo do Szczecina statkiem transportowym „Morning Celesta" w cztery dni, a więc poniżej pięciodniowego limitu ustanowionego przez NATO. A i ten czas moglibyśmy jeszcze skrócić. Jednocześnie blisko 1300 żołnierzy, głównie z Brygady Lekkiej Kawalerii Powietrznodesantowej „Galicia", przerzuciliśmy samolotami do Wrocławia. Potrzebowaliśmy dodatkowo trzech dni, aby dotrzeć do poligonu w Żaganiu, ale głównie z uwagi na ograniczenia narzucone przez polskie władze, które dopuszczają jedynie przejazd kolumn 20 pojazdów, aby nie ograniczać ruchu cywilnego. W warunkach bojowych takie ograniczenie by nie obowiązywało. Hiszpania jest gotowa w razie konieczności wysłać do Polski dodatkowe dwie brygady szybkiego reagowania. Od momentu wydania rozkazu przez NATO całość naszego wsparcia byłaby na miejscu najdalej w 14 dni.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej