Spór z Izraelem o ustawę antydyfamacyjną pokazuje, jak ważna jest dla państwa polityka historyczna. Sposób postrzegania dawnych dziejów wpływa bowiem wymiernie na politykę zagraniczną, bezpieczeństwo oraz gospodarkę. Warto się zatem przyłożyć do naszej opowieści o przeszłości, by nie oddać pola innym.
W polityce historycznej istotne jest nie tylko to, jak sami chcemy być postrzegani, ale też to, jak historię traktują obcy, szczególnie państwa istotne dla Polski ze strategicznego punku widzenia – Niemcy, Ukraina i Rosja. Ich wizja wchodzi niestety na kurs kolizyjny z naszą. Nie dlatego nawet, iż chcą toczyć z Polską polityczne lub gospodarcze boje (w przypadku pierwszych dwóch krajów), ale dlatego, że potrzebują stworzyć na potrzeby wewnętrzne takie spojrzenie na swoje dzieje, które jest dla nich korzystne.
Wrogie narracje
W Niemczech przez dziesięciolecia polityka historyczna sprowadzała się do tezy: podczas rządów nazistów byli też Niemcy, którzy się im sprzeciwiali, odrodzone państwo niemieckie odcina się od Hitlera i kontynuuje demokratyczne dzieło, a jego fundamentem jest krew przelana przez antyhitlerowskich opozycjonistów. Po zjednoczeniu Niemiec początkowo nieśmiało, teraz już jawnie, kwitnie inna narracja. Niemcy byli wprawdzie winni wybuchu wojny światowej i towarzyszących jej potworności, ale mieli w nich wspólników, sami stali się też ofiarami konfliktu. Opowieść ta nie postuluje uznania, iż katami Niemców byli alianci, ale chce uznania ich za współofiary nazistów. W nowy koncept wpisują się „polskie obozy koncentracyjne" i teza o masowym udziale środkowych i wschodnich Europejczyków w zagładzie Żydów.
W Rosji od początków rządów Putina polityka historyczna skupia się na dwóch wątkach. Pierwszy to „świętość" wyzwolicielskiego trudu Armii Czerwonej. Naziści byli złem absolutnym, a radziecki żołnierz je pokonał, jego trud nie podlega zatem dyskusji, nie może być kwestionowany i jest filarem obecnego państwa rosyjskiego. Drugi przekaz, słabszy, skierowany bardziej na rynek wewnętrzny, dotyczy imperium: Rosja jest skazana na wielkość jako dziedzic całej rosyjskiej tradycji imperialnej tak i carskiej, jak i sowieckiej.
Ukraina wreszcie próbowała budować narrację historyczną wokół Wielkiego Głodu z lat 30., ale bez rezultatu. Obecnie sięga po mit walki zbrojnej o niepodległość. Mieści się w nim Niebiańska Sotnia z kijowskiego Majdanu, ale też – niestety – Ukraińska Powstańcza Armia, która w ukraińskiej opowieści o przeszłości może i popełniła jakieś zbrodnie, ale przede wszystkim bohatersko walczyła w obronie narodu.