Czy Polska ma pomysł, jak powinna wyglądać Unia Europejska po Brexicie i co zrobić, by nie zostać na marginesie tworzącego się nowego porządku?
Pracuje nad tym rząd pani premier Szydło. W moim przekonaniu trzy rzeczy są tu istotne. Pierwsza to posiadanie własnej koncepcji, co umożliwi nam wejście z oryginalnym pomysłem do dyskusji o przyszłości Unii, która toczy się po Brexicie. Widać wyraźnie, że w sensie politycznym inicjatywę przejmują dziś Niemcy, kanclerz Merkel zaangażowała się w to osobiście. Ale w sensie koncepcyjnym wciąż widać próżnię. Dobry pomysł da nam szansę na lewarowanie własnej pozycji. Druga rzecz: musimy uważać, by nie być izolowanym i mieć mocne oparcie w grupie państw. Stąd dążenie do rewitalizacji polityki środkowoeuropejskiej, które przynosi coraz lepsze efekty.
Ale tuż po referendum w Wielkiej Brytanii szef MSZ Witold Waszczykowski zorganizował regionalny szczyt, na który przyjechało tylko kilku z zaproszonych szefów dyplomacji państw regionu...
W takich przypadkach ważne jest to, że wszystkie zaproszone państwa odpowiedziały pozytywnie. Zgranie kalendarzy poszczególnych osób zawsze jest trudne. Wagę inicjatywy liczy się tym, jakie państwa wzięły udział. Kwestie personalne są wtórne. Poza tym działań na rzecz rewitalizacji polityki środkowoeuropejskiej było znacznie więcej niż to jedno spotkanie. Istotne znaczenie mają tu działania prezydenta Andrzeja Dudy, który z każdym z prezydentów państw regionu spotkał się już przynajmniej kilka razy i był współinicjatorem dwóch ważnych spotkań na szczycie – wschodniej flanki w Bukareszcie oraz inicjatywy Trójmorza w Dubrowniku. Wbrew niektórym politykom opozycji polski pomysł na współpracę w naszym regionie ożywił politykę europejską i przyniósł dobre efekty, choćby podczas szczytu NATO.
Trzecim sposobem na walkę o naszą pozycję jest konsekwentne przekonywanie wszystkich, że Europa potrzebuje całej Unii Europejskiej, a nie małej wspólnoty, bo ta byłaby skazana na porażkę. Gdy się buduje „małą Europę”, każdego można z niej wykluczyć, bo nie ma czegoś takiego jak „zdrowy rdzeń Unii”, który może odciąć się od problematycznej reszty. Kryzys Unii dotyka wszystkich i reforma Unii powinna być wspólnym dziełem wszystkich państw. Kto twierdzi, że Europa może być mniejsza, głosi de facto scenariusz końca całego projektu integracyjnego. Podział oznacza porażkę, bo jak zaczniemy odkrawać kawałki, to na końcu nie zostanie już nic. Unia ma sens tylko jako całość.