Historia pogromów na Ukrainie

Szoah, czyli Zagłada, to jedna z najtragiczniejszych kart w historii ludzkości, a niestety i my mamy w niej niechlubne epizody. Jednak szczególne miejsce zajęły masakry Żydów na terenie ZSRR, a zwłaszcza na Ukrainie.

Aktualizacja: 26.08.2017 14:54 Publikacja: 25.08.2017 00:27

W Galicji „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej" nastąpiło na długo przed konferencją w Wannsee. Dokładnie rzecz ujmując, Holokaust dokonał się tam w okresie pomiędzy odwrotem armii radzieckiej a wkroczeniem hitlerowców. I to ukraińskimi rękami. Na Podolu i Wołyniu zbrodnicze Einsatzgruppen nie miały już wiele do roboty, dlatego przeniosły swoją działalność na Wschód. Ale nawet tam nie dokonałyby ludobójstwa bez masowej pomocy Ukraińców. Po zapoznaniu się z faktami trudno zaprzeczać, że ludobójstwo Żydów to w ogromnej mierze skutek krwawej doktryny Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Nic tak jak ideologia OUN nie usprawiedliwiało pogromów, wpisując Holokaust w historyczne tradycje ukraińskiego antysemityzmu sięgające czasów Bohdana Chmielnickiego.

Antysemickie przebudzenie Ukrainy

Na początek trochę statystyki, bo to liczby dosadnie obrazują skalę mordu. Na skutek IV rozbioru Rzeczypospolitej, a potem radzieckiej aneksji Litwy, Łotwy, Estonii i rumuńskiej Besarabii wraz z Bukowiną, na terenie Związku Radzieckiego znalazło się 4,2 mln Żydów. Agresję hitlerowską na ZSRR, rozpoczętą 22 czerwca 1941 r., przeżyło mniej niż 1,2 mln. 3 mln Żydów stało się ofiarami ludobójstwa. Jakie przyczyny złożyły się na tak tragiczny bilans? Po pierwsze, źródeł należy szukać w dwuletnim sojuszu Stalina z Hitlerem, który owocował blokadą informacyjną na temat rasistowskiej polityki wobec Żydów w III Rzeszy, a następnie na okupowanych terytoriach, w tym Generalnym Gubernatorstwie. Po drugie, szybkość niemieckiego ataku na ZSRR sprawiła, że akcja ewakuacyjna była mocno spóźniona w stosunku do postępów hitlerowskiej armii. Choć trzeba przyznać, że według współczesnych danych Żydzi stanowili 24 proc. wszystkich ewakuowanych na Wschód. Nie wynikało to jednak w żadnej mierze z troski Stalina o los żydowskich obywateli, tylko z potrzeb obronnych. Żydowska społeczność górowała nad innymi grupami etnicznymi cenzusem wykształcenia, specjaliści i naukowcy byli więc niezbędni dla kontynuowania wysiłku wojennego. Co do reszty, to bodaj najbardziej utytułowany badacz żydowskiej historii ZSRR, Ilja Altman, twierdzi, że Moskwa nie zrobiła kompletnie nic dla ratowania obywateli najbardziej narażonych na fizyczne unicestwienie. I jako przykład podaje fakt masowego zatrzymywania Żydów na tzw. starej granicy polsko-radzieckiej z 1939 r., na której NKWD urządziło kwarantannę – blokadę ewakuacyjną.

A przecież ówczesna Ukraińska Republika Radziecka wraz z Białorusią stanowiły miejsce pobytu największej grupy Żydów. Wynikało to z historii, ponieważ Galicja, Wołyń oraz Podole, czyli ziemie należące historycznie do Polski, były tradycyjnie uważane za żydowską ziemię obiecaną. Dlatego po III rozbiorze Rzeczypospolitej carowie ustanowili na tym obszarze pas żydowskiego osadnictwa. Inaczej mówiąc, petersburski antysemityzm państwowy zabraniał Żydom egzystencji w innych, rdzennie rosyjskich częściach imperium. Zamieszkujący Kresy Wschodnie Żydzi i Polacy żyli zgodnie. I jeśli nawet nie razem, to obok siebie, bo byli sobie nawzajem potrzebni. Natomiast Ukraińcy, bez względu na prawosławne czy greckokatolickie wyznanie, traktowali i Polaków, i Żydów jako wrogów, ze wszystkimi tragicznymi konsekwencjami.

Jak oceniają współcześni historycy izraelscy, tylko w okresie wojen Bohdana Chmielnickiego (1648–1654) kozacy siczowi wyrżnęli 100 tys. polskich Żydów. Jeśli zaś przywołać wielkość ówczesnej żydowskiej populacji Rzeczypospolitej oraz rozmiar jej eksterminacji na Ukrainie, był to proporcjonalnie taki sam holokaust, jak w XX w. Tymczasem już w połowie XVIII w. nadeszła klęska Hajdamaczyzny, czyli anarchii kozackiej, która pozbawiła życia kolejne 50 tys. Żydów, a rzezie zostały przerwane dopiero wspólnymi akcjami pacyfikacyjnymi wojsk polskich i rosyjskich. Na przełomie XIX i XX w. przez zachodnie gubernie imperium przetoczyła się fala żydowskich pogromów, wzniecona odgórnie przez władze carskie. Ich nasilenie nastąpiło po przegranej wojnie japońskiej 1905 r. Obrazu antysemickiego zezwierzęcenia dopełniają okres I wojny światowej, a zwłaszcza wojny domowej lat 1917–1920, podczas której Ukraina usiłowała wybić się na niepodległość. Co prawda, Żydów mordowali nie tylko Ukraińcy, ale także bolszewicy i biała armia Denikina. Komuniści wsławili się dwukrotną falą pogromów. Po raz pierwszy, gdy pod naporem niemieckiej armii Kajzera opuszczali Kijów. Po raz drugi, gdy uciekali po klęsce warszawskiej (wtedy w mordach wsławiła się 1. Konna Armia Budionnego). Nikt jednak nie przebił strzelców siczowych Semena Petlury oraz szeregu niezależnych bandytów – atamanów, którzy wspólnie dokonali ponad 500 pogromów. Zresztą Petlurę w 1926 r. dosięgła ręka sprawiedliwości. Został zastrzelony w Paryżu przez żydowskiego mściciela Szolema Szwarcbarda.

Podsumowując, w latach 1917–1920 zginęło od 50 do 100 tys. Żydów ukraińskich, a postęp techniczny widoczny także w dziele fotografii pozwolił udokumentować formy bestialstwa, które odtąd staną się znakiem rozpoznawczym ukraińskich nacjonalistów. Od obdzierania żywcem ze skóry, przez prucie brzuchów ciężarnych kobiet, po cięcie ludzi na części przy użyciu narzędzi gospodarskich, takich jak siekiery i piły. Jak wskazują historycy, sąsiedzkie mordy miały głównie charakter bytowy, czyli wynikały z zazdrości o stan żydowskiego posiadania. Ukraińcy w swojej masie byli przecież chłopami, którym przez myśl nie przyszła możliwość pokojowej rywalizacji i poprawy własnego losu poprzez zdobywanie wykształcenia i podwyższanie statusu majątkowego oraz społecznego. O wiele prostsze były morderstwa i ekspropriacja. Ukraińcy byli w tym dziele wspierani przez prawosławnych i unickich duchownych, a od czasu powstania Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów – także przez politycznych ideologów szowinizmu i rasizmu. Choć w świetle przytoczonych przykładów nie przeczy to tezie, że ounowski antysemityzm wyrósł na więcej niż urodzajnej glebie historii.

OUN i kwestia żydowska

Po tylu latach trudno o wiarygodny przekaz. Ukraińscy kombatanci OUN–UPA, którzy po 1945 r. znaleźli schronienie na Zachodzie, z oczywistych względów silnie mitologizowali swoją działalność wojenną. Zaprzeczając rozkazom o pogromach i samemu antysemityzmowi, unikali odpowiedzialności karnej za nieprzedawniające się zbrodnie ludobójstwa. Współczesna nauka historii na Ukrainie podąża wytrwale tym samym tropem, wybiórczo wskazując i interpretując fakty dogodne dla obecnej ideologii państwowej. Taki nurt zyskał już dawno nazwę rewizjonizmu historycznego i poza nielicznymi publikacjami znanego z naukowego obiektywizmu lwowskiego profesora Jarosława Hrycaka trudno o wiarygodny materiał dotyczący ukraińskiego antysemityzmu oraz udziału OUN w Holokauście. Co jednak można stwierdzić na podstawie dokumentów programowych tej organizacji i dokumentacji niemieckich władz okupacyjnych rejestrujących przebieg pogromów? (bo to one rzucają światło na koszmarne wydarzenia lata i jesieni 1941 r.). W chwili powstania OUN nie miała precyzyjnego stosunku do kwestii żydowskiej. Oczywiście, poza programem niepodległości, czyli zjednoczenia wszystkich ziem zamieszkanych przez Ukraińców, co wiązało się z rozwiązaniem problemu obecności innych grup narodowościowych. Ale już odezwa I Kongresu Ukraińskich Nacjonalistów wzywała do pełnej eliminacji wszystkich okupantów, czyli Lachów, Moskali i innych najeźdźców. I bez tego silne nastroje antysemickie zostały oficjalnie wpisane w schemat „żydokomuny". Początkowo w OUN istniała frakcja inteligencka, która uważała antysemityzm za propagandową przeszkodę w odbiorze organizacji przez ówczesną Europę. Ale tacy działacze zostali w czasie wojny wymordowani przez zwolenników Stefana Bandery, którzy nadali OUN i UPA skrajnie antysemickiego wymiaru.

Pierwsze próby ukraińskich pogromów, m.in. w województwie stanisławowskim, nastąpiły już latach 1935–1936 i przybrały postać niszczenia żydowskiego mienia oraz podpaleń żydowskich domów i synagog. Od 1938 r. ounowska ideologia nakazywała aktywne zwalczanie Żydów poprzez izolację i przymusowe wysiedlenia. Trudno nie zauważyć wpływu hitlerowskiej doktryny antysemityzmu na ukraińską ewolucję światopoglądową, tym bardziej że ośrodki decyzyjne OUN przeniosły się do Berlina i otrzymały finansowe oraz organizacyjne wsparcie Rzeszy. Po kampanii wrześniowej 1939 r. organizacja i jej paramilitarne bojówki zyskały zresztą w Niemczech legalny status. Zaimponowało to niezwykle Banderze i Romanowi Szuchewyczowi, którzy widzieli się w aureoli ojców niezależnej Ukrainy. Stąd też radykalizacja ich poglądów, która w 1940 r. znalazła odzwierciedlenie w projekcie o kryptonimie Jednolity Plan Generalny. Jego celem było zbrojne opanowanie Ukrainy, od Galicji poczynając, i równoczesna „eliminacja" wszelkich wrogich elementów. Detalicznie rozpisane kroki składały się na tworzenie imiennych list proskrypcyjnych oraz dokonanie zgodnie z nimi mordów wszystkich osób niepożądanych. Plan kładł wyraźny nacisk na szybkość eksterminacji, ujętą jako „działanie pierwszej nocy". Oczywiście, zbrojna rebelia łączyła się organicznie z dywersjami na korzyść hitlerowskiej armii. Niemniej priorytetem była etniczna czystka, której parawanem stała się kolaboracja z III Rzeszą, a nie odwrotnie.

OUN w działaniu

Najbardziej znany jest pogrom dokonany we Lwowie w dniach 30 czerwca – 5 lipca 1941 r., w którym zginęło 5 tys. Żydów. Według dokumentów niemieckich masakry dokonała jednoznacznie ochotnicza milicja ukraińska i urlopowani żołnierze ukraińskich batalionów dywersyjnych Rolland oraz Nachtigall. Operację koordynowali Szuchewycz i Jarosław Stećko. Jednak był to okres tzw. spontanicznych pogromów, przeprowadzonych dosłownie w każdej ukraińskiej wsi i miasteczku tego obszaru, który przed 1939 r. stanowił część Polski. O tym, że spontaniczność była czysto umowna, świadczą wspomnienia samych zbrodniarzy, a dziś bohaterów Ukrainy, zawarte w dobrze udokumentowanej, m.in. na podstawie polskich źródeł, pracy rosyjskiego historyka Aleksandra Diukowa zatytułowanej „Drugorzędny wróg. OUN–UPA i rozwiązanie problemu żydowskiego".

Masowe mordy sąsiedzkie Żydów były poprzedzone precyzyjnymi działaniami ounowskich aktywistów, zorganizowanych uprzednio w tzw. pochodne grupy, czyli szwadrony śmierci. Ich dziełem były masakry o tak szczególnym okrucieństwie, że wzbudzały nawet sprzeciw ówczesnych niemieckich władz. Pogromy żydowskie w hajdamackim stylu uważane były za czynnik osłabiający morale niemieckiej armii. Nie chodziło więc o żaden humanizm, tylko o względy czysto praktyczne. Niemniej ukraiński zapał antysemicki wywołał skargi ukraińskiej Einzatsgruppe, jednostki egzekucyjnej powołanej specjalnie w celu ludobójstwa tamtejszych Żydów. Jej dowództwo oskarżało OUN i milicję ukraińską o brak planu eksterminacji oraz rabowanie żydowskiego mienia na ogromną skalę, co było sprzeczne z zarządzeniami okupacyjnymi. Skutek był jednak ten sam: już na przełomie sierpnia i września 1941 r. problem żydowski na tzw. Ukrainie Zachodniej został niemal całkowicie rozwiązany. I to wyłącznie ukraińskimi rękami.

Holokaust w tej części Ukrainy składa się w logiczną całość, bo mordy następowały w okresie, gdy dany obszar już opuściła armia radziecka, a niemiecka administracja jeszcze nie działała. Potem zresztą nie było inaczej, skoro na 10 tys. niemieckich funkcjonariuszy bezpieczeństwa przypadało 71 tys. członków kolaboracyjnej policji pomocniczej sformowanej w pierwszych tygodniach wojny. Masowy antysemityzm panował też wśród zwykłych Ukraińców, dlatego sytuacja powtórzyła się zaraz po zdobyciu Kijowa i Charkowa, a także w Donbasie i na Krymie. Masakra Żydów w podkijowskim Babim Jarze, gdzie zginęło 40 tys. osób, była przede wszystkim dziełem ukraińskich formacji policyjnych. Jak przyznali sami hitlerowcy, choć byli w stanie przeprowadzić eksterminację tej skali, to nie umieli wytropić nawet małej części kijowskich Żydów. Ci bowiem, ze względu na radzieckie uwarunkowania obyczajowe, po prostu nie odróżniali się od ukraińskich sąsiadów. Zostali jednak przez nich masowo zadenuncjowani.

W obwodzie mikołajowskim miejscem masowej kaźni Żydów stała się Bogdanowka. Zgodnie z danymi okupacyjnymi do końca 1941 r. na Ukrainie wschodniej zlikwidowano 70 głównych ośrodków bytu Żydów, wraz z ich mieszkańcami, a resztę – czyli 43 – udało się wymazać z mapy na początku 1942 r. A więc decydujący etap Holokaustu na Ukrainie dokonał się przed konferencją RSHA i SS w Wannsee. Zapał Ukraińców w mordowaniu Żydów był wykorzystywany przez okupantów w każdej sytuacji. Świadczy o tym meldunek 3. Einzatskommanda z Białej Cerkwii. We wrześniu 1941 r. hitlerowscy oprawcy zamordowali planowo 1,1 tys. dorosłych Żydów, ale zaprotestowali przed rozstrzelaniem 560 dzieci. Wtedy na pomoc wezwano ukraińskich „policajów", którzy bez żadnych oporów wykonali tę część kaźni. Następnie Ukraińcy stali się trzonem sił nadzorujących niemieckie obozy śmierci w Polsce i samych Niemczech oraz hitlerowskie getta skoncentrowane również w Polsce, a także na Ukrainie, Białorusi i w państwach bałtyckich. Spośród 5 tys. obozowych oprawców przeszkolonych przez hitlerowców w specjalnym obozie treningowym w Trawnikach gros stanowili ukraińscy ochotnicy.

Lekcja na przyszłość

Stosunek OUN do Żydów zmienił się dopiero po niemieckich klęskach pod Stalingradem i w Afryce Północnej. Trudno więc nazwać taką decyzję inaczej niż czysto koniunkturalną, a wobec wcześniejszego, całkowitego unicestwienia Żydów Ukrainy – pozbawioną jakiegokolwiek sensu i praktycznego znaczenia. W grudniu 1942 r. kolejny zjazd OUN podjął uchwałę zastępującą fizyczną likwidację Żydów na ich przymusowe wysiedlenie, z następującą motywacją: Żydzi mają wpływy polityczne w USA i Wielkiej Brytanii, a to zachodni alianci ustanowią powojenny ład świata, a więc zadecydują o losach samej Ukrainy. Jednocześnie wobec decyzji o powołaniu UPA – Ukraińskiej Powstańczej Armii, ostrze eksterminacji zostało przeniesione z Żydów na Polaków, przynosząc rzeź wołyńską. Jednak jej ofiarami padali także Żydzi, który znaleźli ratunek u polskich sąsiadów. I nie były to przypadki jednostkowe.

W latach 1945–1947 UPA mordowała bez różnicy – Polaków, Żydów i Rosjan. Świat nie wyciągnął żadnej lekcji z ukraińskich pogromów. Jak to możliwe, aby OUN i UPA nie zostały wpisane na światową listę zbrodniczych organizacji uczestniczących w Holokauście i zbrodniach wojennych, które nie ulegają przedawnieniu? Jak to możliwe, że działacze i funkcjonariusze obu organizacji nie odpowiedzieli karnie za organizację i udział w mordach Żydów? A przecież według zachodnich badań akademickich aż 46 proc. czynnych działaczy OUN służyło w kolaboracyjnych formacjach hitlerowskich.

Nadawanie dziś ukraińskim ulicom imion Bandery, Stećko czy Szuchewycza wzbudza sprzeciw współczesnych organizacji żydowskich na Ukrainie. Osiem z nich podpisało wspólny apel do ukraińskich władz z prośbą o zaprzestanie negowania udziału OUN i UPA w Holokauście oraz sławienia morderców Żydów. Apel do wspólnoty międzynarodowej i władz ukraińskich zawiera także prośbę o ochronę pomników żydowskiej pamięci notorycznie niszczonych przez miejscowych nacjonalistów. Przed agresją Niemiec na Związek Radziecki (22 czerwca 1941 r.) tereny te zamieszkiwało ok. 4,2 mln Żydów. Wojnę przeżyło mniej niż 1,2 mln. Około 3 mln Żydów stało się ofiarami ludobójstwa.

W Galicji „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej" nastąpiło na długo przed konferencją w Wannsee. Dokładnie rzecz ujmując, Holokaust dokonał się tam w okresie pomiędzy odwrotem armii radzieckiej a wkroczeniem hitlerowców. I to ukraińskimi rękami. Na Podolu i Wołyniu zbrodnicze Einsatzgruppen nie miały już wiele do roboty, dlatego przeniosły swoją działalność na Wschód. Ale nawet tam nie dokonałyby ludobójstwa bez masowej pomocy Ukraińców. Po zapoznaniu się z faktami trudno zaprzeczać, że ludobójstwo Żydów to w ogromnej mierze skutek krwawej doktryny Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Nic tak jak ideologia OUN nie usprawiedliwiało pogromów, wpisując Holokaust w historyczne tradycje ukraińskiego antysemityzmu sięgające czasów Bohdana Chmielnickiego.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie