Wojownicy ninja: Shinobi czają się w mroku

Ninja byli jedynymi najemnikami w militarnej historii dawnej Japonii. Funkcjonowali na obrzeżach systemu feudalnego i to sprawiło, że musieli zejść z dziejowej sceny.

Aktualizacja: 25.02.2018 16:03 Publikacja: 24.02.2018 23:01

?Po dostaniu się na teren wrogiego zamku, shinobi wykorzystywali do siania chaosu własnoręcznie przy

?Po dostaniu się na teren wrogiego zamku, shinobi wykorzystywali do siania chaosu własnoręcznie przygotowane ładunki zapalające, bomby prochowe lub też granaty hukowe i oślepiające

Foto: BRIDGEMAN/PHOTOPOWER

Trudno znaleźć w historii świata żołnierzy, którzy by tak pobudzali wyobraźnię jak japońscy ninja. Wokół działań tych „wojowników cienia” powstały niezliczone legendy, które od ponad 400 lat przenikają do popkultury. Od opowieści wędrownych gawędziarzy, poprzez przedstawienia tradycyjnego japońskiego teatru, popularne powieści i komiksy, po filmy fabularne i animowane seriale oraz gry komputerowe – wszędzie tam można spotkać odzianych w czarne kombinezony wojowników posługujących się zmyślonymi gadżetami i stworzoną na ich potrzeby bronią. Ninja latają w powietrzu, walczą z potworami, zabijają przeciwników jednym ciosem, tworzą w umysłach wrogów iluzje, posługują się magiczną bronią i ogólnie są niepokonani. Popkulturowe wyobrażenia dotyczące tych dawnych wojowników sił specjalnych już dawno przesłoniły prawdę historyczną, choć prawda ta bywała o wiele ciekawsza od kiczu serwowanego dla gawiedzi.

Działający w ukryciu

Początek dziejów ninja zaginął w historycznym mroku. Źródła na temat genezy tej klasy wojowników są bardzo szczupłe. I trudno się temu dziwić. To, co wiemy na temat dziejów Japonii we wczesnym średniowieczu, jest bowiem w dużej mierze oparte na poematach sławiących dokonania wielkich samurajów. Przedstawiciele ważnych rodów szlacheckich zamawiali te utwory głównie z myślą o uwiecznieniu bitewnych zasług ich przodków. Nie zależało im, by w tych opowieściach znalazło się miejsce dla ludzi z niższych klas społecznych, w tym ludzi wykonujących takie zadania, jak szpiegowanie wroga czy dokonywanie skrytobójstw na zlecenie.

Wiadomo jednak, że szpiegów wykorzystywano. Żyjący w IV w. książę Yamato Takeru miał według legendy przebrać się za „piękną damę” i podstępnie zabić dwóch wodzów plemienia Kumaso. W jednym z heroicznych poematów napisano też, że chłopiec o imieniu Koharamaru został zabity w 938 r. za szpiegowanie swojego pana feudalnego Taira no Masakado, który prowadził wówczas rebelię przeciwko centralnej władzy z Kioto. Wzmianki o szpiegach i zawodowych skrytobójcach są później bardzo rzadkie, aż w XIV w. Japonia pogrąża się w chaosie rozbicia feudalnego (które się pogłębia w XV w. i od tej pory jest znane jako epoka Sengoku). Popyt na usługi „wojowników cienia” mocno wówczas skoczył i trudno ich było już pomijać w opowieściach o dokonaniach feudałów. Pojawiają się więc w historycznych źródłach wzmianki o profesjonalnych grupach ninja uczestniczących w operacjach specjalnych.

Japońscy „wojownicy cienia” w tekstach z epoki Sengoku najczęściej są określani jako „shinobi no-mono” lub w skrócie „shinobi”. Samo słowo „shinobi” da się przetłumaczyć jako „ukraść”, „ukryć” lub „uniknąć”. „Mono” oznacza „osobę”. „Shinobi no-mono” to człowiek działający w ukryciu, potrafiący wykradać różne rzeczy. Określenie „ninja” rozpowszechniło się dopiero w późniejszych wiekach, choćby dlatego, że jest łatwe do zapamiętania i wymowy dla cudzoziemców. To zbitka ideogramów oznaczających „ostrze” i „serce”, którą da się przetłumaczyć jako mieszaninę tajemnicy, skrytości i wytrzymałości. Shinobi byli nazywani również: monomi („ten, który widzi”), nokizaru („makak na dachu”), rappa („chuligan”), kusa („trawa”) czy Iga-mono („człowiek z Iga”). To ostatnie określenie odnosi się do tego, że otoczona górami, trudno dostępna prowincja Iga (wraz z sąsiednim regionem Koga) była miejscem, w którym mieszkało i szkoliło się wielu ninja. Większość z tych przydomków sugeruje, że shinobi byli ludźmi niecieszącymi się szczególnym prestiżem społecznym, choć wzbudzającymi respekt ze względu na swoje zabójcze umiejętności. Byli bowiem ludźmi poruszającymi się na uboczu feudalnych hierarchii społecznych.

Anonimowi ninja

Źródła historyczne z XIV i XV w. wyraźnie mówią o samurajskich rodzinach, które od kilku pokoleń trudniły się sztuką ninjitsu, czyli kultywowały styl walki typowy dla shinobi. Można się domyślić, że były to rodziny zdeklasowane, wszak w czasach dojrzałego japońskiego feudalizmu żaden szanujący się samuraj nie śmiał plamić swojego honoru udziałem w skrytobójstwie czy szpiegowaniem. Skryte działania były samurajskiej elicie obce. Na polu walki dostojny samuraj szukał przede wszystkim chwały i starał się maksymalnie wyróżnić wizualnie (za pomocą flagi przymocowanej do pleców, kunsztownie wykonanego hełmu, herbu rodowego na zbroi, etc.), by wszyscy wiedzieli, że to on odniósł zwycięstwo w kunsztownym pojedynku na miecze z równie dystyngowanym wrogiem.

Tymczasem ninja niemal zawsze działali anonimowo i zwyciężali w sposób kłócący się z samurajskimi wyobrażeniami o honorze. Shinobi wyróżniali się również tym, że walczyli nie po to, by służyć swojemu feudalnemu panu, ale po to, by zarobić duże pieniądze. Nie mieli żadnych hamulców, by na tej samej wojnie wykonywać misje dla obu walczących stron. Gdy trafiali do niewoli, czekała ich więc śmierć w wyniku paskudnych tortur (ugotowanie żywcem lub zawiśnięcie na krzyżu). Samuraje patrzyli na nich z mieszaniną pogardy i zabobonnego podziwu. Nie zapominajmy jednak, że shinobi byli samurajom potrzebni – wykonywali „brudną robotę”, której nie podjąłby się żaden szanujący się szlachcic.

W prowincji Iga, uznawanej za centrum sztuki ninjitsu, trudno jednak było znaleźć „szanujących się samurajów” ściśle przestrzegających kodeksu honorowego. Miejsce to od XIV w. praktycznie rządziło się samo, a władza wielkich rodów feudalnych była nad nim czysto nominalna. Miejscowi samurajowie byli więc de facto pozbawieni panów, co przyspieszało proces ich przemiany w klany ninja. Zabójczej sztuki ninjitsu uczono jednak również przedstawicieli niższych klas społecznych – synów chłopów i rzemieślników. W szeregi shinobi przyjmowano też kobiety (nazywane „kunoichi”), choć nie tak często, jak przedstawiano to później w popkulturze (w japońskich filmach z lat 70. poświęconych ninja niemal zawsze musiała się pojawić scena z kunoichi biorącą kąpiel…).

Nauka fachu zaczynała się we wczesnym dzieciństwie, a piąć się po szczeblach kariery w klanie można było tylko dzięki zdolnościom i zasługom. Najmłodsi mieli stopień genina. Gdy mieli już tyle doświadczenia, by szkolić innych i stawać na czele trudnych misji, zostawali chuninami, a ci, którzy zdobyli największe doświadczenie i zdołali dożyć starości, zostawali joninami – dowódcami planującymi tajne operacje i zarządzającymi życiem w wiosce ninja. Wioska była centrum życia klanu, który łączył się z innymi klanami ninja i drobnymi posiadaczami ziemskimi w obronną ligę (ikki). Prowincja Iga wraz z sąsiednim regionem Koga były więc w XV i XVI w. swoistymi quasi-demokratycznymi wyspami na mapie feudalnej Japonii.

Operacje specjalne

Shinobi z pewnością nie byli jedyną grupą żyjącą na uboczu japońskiego systemu feudalnego. Wtedy przecież dawali o sobie znać również wojowniczy mnisi, piraci czy „ikko-ikki”, czyli zbuntowani chłopi będący fanatycznymi wyznawcami buddyjskiej sekty Jodo. Ninja byli jednak jedynymi najemnikami w dziejach feudalnej Japonii. Najemnikami chętnie wynajmowanymi przez feudalnych panów (daimyo) do prowadzenia niekonwencjonalnych działań bojowych. Do zakresu ich działań należały: szpiegostwo, zwiad, agitacja na wrogim terenie, dokonywanie porwań, odbijanie zakładników, podpalenia, skrytobójstwa, a przede wszystkim zdobywanie zamków.

Popkulturowe wyobrażenie na temat ninja mówi, że zasłaniali oni twarz i ubierali się w czarne kombinezony maskujące ich w nocy. Ten stereotyp wziął się z XVIII-wiecznych japońskich obrazków. Takie przedstawienie shinobi wynikało jednak z ówczesnej konwencji artystycznej. Zaczerniona postać oznaczała osobę niewidoczną dla innych postaci z obrazka. Wspinający się po zamkowym murze skrytobójca musiał więc być zaczerniony. Ninja podczas nocnych rajdów przeciwko zamkom czy wrogim obozom rzeczywiście zdarzało się nosić wygodne czarne kombinezony maskujące, w których skrywali broń i narzędzia.

O wiele częściej jednak podczas swoich misji nosili stroje, które sprawiały, że nie wyróżniali się z tłumu. Wszak jednym z głównych ich zajęć było szpiegostwo. Przebierali się więc za handlarzy, wędrownych artystów, żebraków czy mnichów. Zdarzało się, że podczas takiej misji rozpoznawczej nosili ukrytą broń, np. miecz skryty w mnisiej lasce, ale nie zawsze było to potrzebne. Udając np. wędrowny teatrzyk kukiełkowy, uzyskiwali wstęp do zamku feudała, co pozwalało im poznać rozkład pomieszczeń. Shinobi wykonywali również operacje „pod fałszywą” flagą. Przebierali się w zbroje i hełmy ozdobione symbolami daimyo, przeciwko któremu działali, i znienacka atakowali prawdziwych żołnierzy i samurajów pracujących dla wrogiego feudała.

Najbardziej spektakularnymi uderzeniami ninja były skrytobójstwa. Każdy podejrzany zgon feudalnego pana przypisywano tym „wojownikom cienia”. Tak było m.in. w przypadku Uesugi Kenshina, słynnego XVI-wiecznego daimyo z prowincji Echigo. Według legendy shinobi zaczaił się na niego w toalecie. Gdy Uesugi usiadł, by załatwić potrzebę fizjologiczną, ninja pchnął go włócznią w odbyt. Słudzy znaleźli swojego pana nieprzytomnego, z zakrwawioną dolną częścią ciała. Zmarł po dwóch tygodniach. Wiadomo, że Uesugi chorował na raka żołądka, ale wówczas wiedziała o tym jedynie garstka jego bliskich. Steven Turnbull, brytyjski badacz dawnej japońskiej wojskowości, wskazuje więc, że jeśli shinobi rzeczywiście zabili Uesugiego (a miał wielu wrogów), to popełnili zbrodnię doskonałą, niedającą się wówczas odróżnić od zgonu naturalnego.

Gorzej im poszło z Odą Nobunagą, militarnym geniuszem, który pod koniec XVI w. położył fundamenty pod zjednoczenie Japonii. Oda przeżył kilka zamachów przygotowanych przez ninja. W niektórych z nich użyto przeciwko niemu broni palnej (co było fatalnym błędem ze względu na dużą techniczną niedoskonałość ówczesnych arkebuzów), w jednym próbowano otruć śpiącego Odę, za pomocą trucizny spływającej po nitce spuszczonej poprzez dziurę w suficie.

Krążyły również opowieści o skrytobójczych zdolnościach kobiet-ninja. Kunoichi zostawały kochankami daimyo i podtruwały ich truciznami ukrytymi w waginach. Same rzekomo uodporniały się na te patogeny, przyjmując ich niewielkie dawki już od dzieciństwa. Tego rodzaju zabójstwo byłoby niemal niemożliwe do wykrycia.

Panowie feudalni byli oczywiście świadomi tego, że mogą stać się celami zamachów ze strony ninja. Sięgali więc po specjalne środki, mające ich chronić. W swoich rezydencjach kazali budować tajne przejścia służące do ewakuacji oraz ukryte schowki. Pod schodami, po których wspinał się ninja, mógł czekać żołnierz z włócznią szykujący się do zadania zaskakującego ciosu. Przykładem nadzwyczajnych zabezpieczeń przeciwko zamachowcom jest „słowicza podłoga” w służącym za rezydencję szogunów zamku Nijo w Kioto. Każdy krok postawiony na drewnianej posadzce w tym pałacu sprawiał, że podłoga piszczała w charakterystyczny sposób. Potencjalny zabójca był więc słyszalny z daleka.

Shinobi byli również niezastąpieni przy oblężeniach zamków. Uczyli się przecież na różne sposoby forsować mury. Potrafili się na nie wspinać z wykorzystaniem liny z hakiem, a także specjalnych sztyletów wbijanych w słabsze miejsca muru. Ich szkolenie przewidywało również pokonywanie przeszkód dzięki zdolnościom akrobatycznym. W źródłach z epoki jest nawet opisany przypadek przeskoczenia przez shinobi fosy za pomocą bambusowej tyczki. Dysponowali małymi pontonami używanymi do przepłynięcia fosy (potrafili też długo ukrywać się pod wodą, wykorzystując specjalne rurki do oddychania). Opisano również specjalne obuwie, rodzaj rakiet, które rzekomo pozwalało ninja chodzić po wodzie – nie wiadomo jednak, czy rzeczywiście ono działało.

Po skrytym dostaniu się na teren zamku shinobi mogli wykorzystać do siania chaosu własnoręcznie przygotowane ładunki zapalające, bomby prochowe czy też granaty hukowe i oślepiające. Wrogów likwidowali też za pomocą krótkich mieczy, sztyletów, włóczni, łuków, samopałów, różnego rodzaju pocisków rzucanych ręcznie (w tym shurikenów, czyli „gwiazdek ninja”), czy też takich „chłopskich” broni jak kusarigama, czyli sierp z metalowym ciężarkiem na łańcuchu. By opóźnić pościg, shinobi rozrzucali za sobą metalowe kolce mające ranić konie. Japońscy „wojownicy cienia” wykonywali swe misje, działając w grupie, a zwycięstwo osiągali, wykorzystując cały wachlarz umiejętności – od sztuk walki, poprzez znajomość prostej chemii i medycyny, po psychologiczne sztuczki. Udało im się w ten sposób wytworzyć wokół siebie aurę wojowników dysponujących „magicznymi mocami”, co oczywiście budziło strach u potencjalnych wrogów.

Pacyfikacja prowincji Iga

Demokratyczna wyspa na mapie feudalnej Japonii, jaką była prowincja Iga, mogła przetrwać tak długo, jak Kraj Kwitnącej Wiśni był pogrążony w wojennym chaosie. Zagrożeniem dla niej okazał się więc Oda Nobunaga, który od swojego błyskotliwego zwycięstwa w bitwie pod Okehazamą w 1560 r., zaczął zbrojnie jednoczyć podzielony przez feudałów kraj. W 1569 r. zdołał podporządkować sobie prowincję Ise graniczącą z Iga. Na miejscowych daimyo wymógł, by jego adoptowany syn Nobukatsu został ich dziedzicem. W 1576 r. pozabijał lokalnych feudałów, a Nobukatsu przejął pełną kontrolę nad Ise. Młody lokalny władca, namawiany przez wasali, postanowił rozszerzyć swoje władztwo na Iga. Liczył, że w ten sposób zyska uznanie u ojca. Jego wojska wkroczyły do prowincji Iga i zaczęły tam budować zamek Murayama. Składające się głównie z shinobi oddziały Ligi Gmin Iga w październiku 1579 r. niespodziewanie zaatakowały i zniszczyły budowaną tam twierdzę. Nobukatsu przygotował więc ekspedycję karną. Blisko 11 tys. ludzi miało zaatakować prowincję z trzech stron.

Dzięki doskonałemu wywiadowi Liga szybko poznała jego plany. Gdy tylko oddziały Nobukatsu przeszły przez przełęcze, zaczęły być nękane zasadzkami i atakami partyzanckimi. Ich straty szły w tysiące ludzi. Pobite i zdemoralizowane wojsko wróciło do Ise. Oda Nounaga był wściekły na Nobukatsu i zagroził mu wydziedziczeniem. Osobiście wziął się za przygotowanie nowej inwazji. We wrześniu 1581 r. zaatakował Iga z sześciu kierunków siłami liczącymi 42 tys. samurajów i żołnierzy. Mogło mu się przeciwstawić do 10 tys. ludzi.

To była bardzo brutalna wojna. Wojska Ody Nobunagi paliły wioski, miasteczka i świątynie, bezwzględnie masakrując ludność cywilną. Shinobi musieli stawić czoła regularnym wojskom w klasycznych starciach, w których nie mieli szans wygrać. Opór został złamany w mniej niż miesiąc. „Wojownikom cienia” pozostało jedynie organizowanie desperackich zamachów na znienawidzonego feudała. Nie udało im się jednak go powstrzymać. Oda Nobunaga realizował przecież wielkie dzieło jednoczenia kraju. Nawet gdyby jego nierozsądny syn Nobukatsu nie wpakował się wcześniej w konfrontację z shinobi z Iga, los prowincji i tak był przesądzony. Oda sukcesywnie niszczył ośrodki niezależnej „ludowej” siły w Japonii. Gdy skutecznie przeciwstawili mu się buddyjscy chłopi z grup ikko-ikki, odpowiedział im równie brutalną kampanią, podczas której, w 1574 r., spalił żywcem tysiące ludzi stłoczonych w nadmorskiej twierdzy Nagashima. Walcząc z wojowniczymi sektami buddyjskimi, nie zawahał się, ku satysfakcji jezuickich misjonarzy, spalić całego kompleksu świątynnego na górze Hiei (sprzyjający katolicyzmowi Oda Nobunaga zyskał przez to wśród wielu buddystów opinię dowódcy mającego konszachty z demonami.) Prędzej czy później Iga zostałaby spacyfikowana, gdyż jej społeczność żyła na uboczu systemu feudalnego.

Koniec świata shinobi

Inwazja na Iga oznaczała zniszczenie zorganizowanych klanów ninja. Nie oznaczała jednak końca istnienia tej klasy wojowników. Niedobitki uciekły z prowincji, a część z nich zaciągnęła się na służbę u Tokugawy Ieyasu (wasala Ody Nobunagi), który w 1600 r. zdobył władzę nad Japonią i założył dynastię szogunów panujących aż do Rewolucji Meiji z 1868 r. Ieyasu bardzo cenił sobie usługi ninja i wielokrotnie z nich korzystał. To shinobi stanowili jego osobistą ochronę, a na ich czele stał sławny Hattori Hanzo, były dowódca ninja z Iga, który w 1562 r. odbił siostry Ieyasu trzymane jako zakładniczki na zamku wrogiego daimyo. Shinobi brali więc udział w kampanii Sekigahara z 1600 r., która dała Tokugawom władzę nad krajem. W 1614 r. uczestniczyli też w rajdach na oblężony zamek w Osace, a w latach 1637–1638 pomagali tłumić chrześcijańskie powstanie w prowincji Shimabara. Były to ostatnie bitwy w dziejach feudalnej Japonii, a shinobi wykorzystywano w nich do tego, co potrafili robić po mistrzowsku: pokonywania murów i fos, by siać chaos w szeregach obleganego wroga. Gdy nastał trwający 230 lat pokój, popyt na takie umiejętności gwałtownie spadł.

Część dawnych shinobi znalazła zatrudnienie jako strażnicy pałacowi u szogunów z rodu Tokugawa. Szogun Yoshimune Tokugawa, panujący w latach 1716–1745, próbował ożywić ducha ninja, tworząc własną policję polityczną o nazwie Oniwaban („ogrodnicy”). Miała ona przede wszystkim zdobywać informacje na temat daimyo oraz wysokiej rangi urzędników. To już nie było jednak to samo, co dawne organizacje shinobi. Czasy „wojowników cienia”, wdzierających się w nocy do oblężonych zamków, odeszły już w przeszłość, a z biegiem lat ulegały zapomnieniu taktyki i metody dawnych shinobi. Ninja przechodzili ze sfery realnej polityki i sztuki wojennej do sfery legend.

Wieczna sława

Shinobi zagościli w ludowych legendach i dziełach literackich już w XVII w. Powstawały o nich pobudzające wyobraźnię opowieści, w których prawda mieszała się z fantazją. Sławni shinobi krzyżowali w nich swoje losy ze znanymi daimyo, walczyli przeciwko demonom, latali w powietrzu i wykazywali się lisią przebiegłością. Popularnym dziełem literackim poświęconym ninja była pochodząca z początku XIX w. „Opowieść o Walecznym Jirayi”. Jej tytułowy bohater był shinobim potrafiącym za pomocą magii zmieniać się w gigantyczną ropuchę. Walczył o względy pięknej Tsunade przeciwko złemu Orochimaru, shinobiemu zamieniającemu się w gigantycznego węża. Na kanwie tej opowieści powstało wiele opowiadań, sztuk teatru kabuki, a także mang, czyli japońskich komiksów.

Trudno znaleźć w historii świata żołnierzy, którzy by tak pobudzali wyobraźnię jak japońscy ninja. Wokół działań tych „wojowników cienia” powstały niezliczone legendy, które od ponad 400 lat przenikają do popkultury. Od opowieści wędrownych gawędziarzy, poprzez przedstawienia tradycyjnego japońskiego teatru, popularne powieści i komiksy, po filmy fabularne i animowane seriale oraz gry komputerowe – wszędzie tam można spotkać odzianych w czarne kombinezony wojowników posługujących się zmyślonymi gadżetami i stworzoną na ich potrzeby bronią. Ninja latają w powietrzu, walczą z potworami, zabijają przeciwników jednym ciosem, tworzą w umysłach wrogów iluzje, posługują się magiczną bronią i ogólnie są niepokonani. Popkulturowe wyobrażenia dotyczące tych dawnych wojowników sił specjalnych już dawno przesłoniły prawdę historyczną, choć prawda ta bywała o wiele ciekawsza od kiczu serwowanego dla gawiedzi.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie