Reklama

Polacy coraz częściej manifestują

Polacy coraz chętniej biorą udział w demonstracjach. Najczęściej organizowane są manifestacje pod Kancelarią Premiera.

Aktualizacja: 14.08.2017 19:40 Publikacja: 13.08.2017 19:56

Polacy coraz częściej manifestują

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Ostatnie dwa lata są rekordowe, jeśli chodzi o liczbę demonstracji w Warszawie – twierdzą autorzy opracowania „Pod czyim oknem demonstrujemy?" przygotowanego przez stowarzyszenia MamPrawoWiedzieć.pl. Dane, które udostępnia im stołeczny ratusz, pokazują liczbę zgromadzeń w Warszawie od 2004 roku. I nie pozostawiają wątpliwości – dwa lata rządów PiS to skok ich liczby w mieście. Od października 2015 do czerwca 2017 roku było ich łącznie 4093.

Jak wynika z tych informacji, w ciągu ostatnich 13 lat w Warszawie demonstrowano 10,5 tys. razy. Ale przełomem były wybory parlamentarne. „Do 2015 roku średnia liczba zarejestrowanych zgromadzeń w ciągu roku to 559. Ale już w 2016 r. obywatele demonstrowali 2418 razy, ale w pierwszej połowie 2017 r., do końca czerwca urzędnicy ratusza zarejestrowali już 1435 zgromadzeń" – czytamy w opracowaniu, które jednak nie uwzględnia lipcowych protestów w obronie sądów. To sprawia, że 2017 rok może być rekordowy.

– PiS ma dużą zdolność do wzbudzania emocji, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Ludzie postanowili wziąć sprawy w swoje ręce – komentuje w rozmowie z „Rzeczpospolitą" politolog Marek Migalski. – PO nieco usypiała. PiS ożywił zdolność do pobudzania emocji. Dlatego spodziewam się na przykład, że w 2019 roku będzie najwyższa po 1989 roku frekwencja w wyborach.

Politycy rządzącego ugrupowania często twierdzą, że demokracja w Polsce ma się świetnie, czego dowodem są liczne demonstracje. Ale komentując ich liczbę po 2015 roku, politycy PiS wskazują też na inne czynniki. – Ta liczba pokazuje, jak wygląda strategia opozycji, która stawia na demonstracje – mówi Łukasz Schreiber, nawiązując do przesłania Grzegorza Schetyny o „ulicy i zagranicy".

Opozycja jest zgodna. Jej przedstawiciele zauważają także, że ten trend – zwiększania się liczby demonstracji po 2015 roku – dotyczy nie tylko dużych miast. – Nie jestem zaskoczona tymi danymi z Warszawy. W całej Polsce widać budzenie się narodu politycznego, obywatelskiego – mówi Katarzyna Lubnauer, przewodnicząca Klubu Nowoczesnej.

Reklama
Reklama

– Obecna władza w niespotykany dotąd sposób zantagonizowała społeczeństwo. Jest wiele grup, które czują się pokrzywdzone. PiS, który miał słuchać suwerena, udowadnia, że absolutnie tego nie robi. Zmiany wprowadzane są wbrew opinii publicznej – mówi Borys Budka, wiceprzewodniczący PO. – Te dane potwierdzają, że w historii nie było takiej władzy, która w taki sposób by podzieliła społeczeństwo.

Najczęściej demonstracje odbywają się, gdy jest dobra pogoda – w maju i w czerwcu. „Obywatele najczęściej manifestowali swoje poglądy w maju i czerwcu – średnio trzy razy dziennie. W wakacje liczba demonstracji była mniejsza, by znów wzrosnąć jesienią (67 miesięcznie). Najmniej zgromadzeń urząd miasta rejestrował w styczniu i lutym (średnio 44). Przeciętnie organizatorzy przewidywali, że wydarzenie będzie trwało 4 godziny i 17 minut" – czytamy w opracowaniu.

Stowarzyszenie sprawdziło też, jakie miejsca w stolicy cieszą się największym zainteresowaniem demonstrujących. Ponad 2 tys. demonstracji odbyło się pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, 205 razy obywatele zbierali się przed Sejmem, 154 razy – przed Pałacem Prezydenckim. Również liczba demonstracji przed konkretnymi ministerstwami najlepiej pokazuje, które w ostatnich dwóch latach budziły największe emocje. „Od wyborów parlamentarnych w 2015 r. odbyło się 117 demonstracji pod ministerstwami: 37 pod ministerstwem sprawiedliwości, 19 pod ministerstwem zdrowia, 11 pod ministerstwem środowiska". Ważnymi punktami na „mapie demonstracji" były też ambasady. 20 demonstracji odbyło się przed ambasadą Libii, 15 – to efekt dyskusji nad umowami CETA i TTIP – przed ambasadą Kanady, 11 – przed ambasadą Federacji Rosyjskiej. Trybunał Konstytucyjny wzbudził zainteresowanie przede wszystkim w pierwszej fazie sporu. „24 zgromadzenia miały miejsce przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego w al. Szucha, połowa z nich – na przełomie 2015 i 2016 r., czyli po pierwszej nowelizacji ustawy o TK za rządów PiS." – czytamy w materiale MPW. Popularnym miejscem demonstracji były też placówki ochrony zdrowia. „Szpitale, Centrum Zdrowia Dziecka i Główny Inspektorat Farmaceutyczny stały się sceną publicznego wyrażania poglądów 64 razy" – pisze MPW.

Twórcy opracowania zapowiadają, że kolejne będzie lepiej pokazywało, kto i w jakich celach manifestował. – Na podstawie danych, które teraz udostępnia ratusz, nie można stwierdzić, jakie są cele tych zgromadzeń – mówi „Rzeczpospolitej" Anna Ścisłowska, autorka opracowania. – Wystąpiliśmy teraz o informacje dotyczące celów i organizatorów, przygotowujemy na ich podstawie drugi raport – zapowiada.

Zdaniem autorki

Karolina Stawicka, adwokat, Counsel, kieruje praktyką prawa pracy w kancelarii Bird & Bird

Jeżeli pracodawca nie jest skłonny udzielić pracownikowi zwolnienia ze względu na konieczność opieki nad zwierzęciem, zatrudniony może rozważyć skorzystanie z urlopu na żądanie. Przepisy kodeksu pracy nie wskazują, w jakim celu można wykorzystać ten urlop, a więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby właściciel np. psa spożytkował go na cele związane z opieką nad pupilem. Należy jednak pamiętać, że również w tym przypadku nie można samowolnie udzielić sobie zwolnienia z pracy. Ponadto pracodawca ma prawo odmówić udzielenia urlopu na żądanie w wyjątkowych przypadkach, jeżeli przemawiają za tym szczególne okoliczności.

Reklama
Reklama

Zdaniem autorki

Katarzyna Magnuska, radca prawny, Associate w zespole prawa pracy kancelarii Bird & Bird

Zasady obecności czworonogów w zakładzie pracy, w tym obowiązek sprzątania po pupilu, powinny zostać uregulowane w wewnętrznych politykach firmy, np. w regulaminie pracy. Pozwoli to na uniknięcie sporów i wątpliwości w przyszłości. Ponadto, w takiej polityce pracodawcy rekomendowane jest zawarcie postanowień dotyczących odpowiedzialności pracowników za szkody wyrządzone przez ich podopiecznych. W szczególności warto uświadomić właścicielom zwierząt, że ich odpowiedzialność z tego tytułu nie będzie podlegała zasadom kodeksu pracy o ograniczonej odpowiedzialności pracowniczej za szkody wyrządzone przy wykonywaniu pracy (tj. z ograniczeniem do wartości trzymiesięcznej pensji w przypadku szkód wyrządzonych nieumyślnie i przeniesienie odpowiedzialności na pracodawcę za szkody wyrządzone osobie trzeciej, w tym innemu pracownikowi). Co do zasady właściciel zwierzęcia odpowiada za wyrządzone przez niego szkody samodzielnie, do pełnej jej wysokości.

Pomoc niepełnosprawnym

Pracodawca nie ma nic do powiedzenia w kwestii przyprowadzania zwierząt do pracy, gdy chodzi o psy asystujące niepełnosprawnym. Ich obecność na terenie zakładu pracy jest uregulowana w ustawie z 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych (tekst jedn. DzU z 2016 r., poz. 2046 ze zm.). Przepisy tej ustawy mogą jednak posłużyć jako swoista baza dla stworzenia wewnętrznych zasad dla innych czworonogów w firmach.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Prof. Dudek zwrócił się do Tuska. „Jak się nie da, to powinien pan się podać do dymisji”
Polityka
Była kandydatka na prezydenta chce do Sejmu. Sąd zarejestrował partię Joanny Senyszyn
Polityka
Szczyt Wschodniej Flanki. Przyjęta deklaracja wskazuje Rosję jako największe zagrożenie
Polityka
Konflikt w PiS. Politycy partii reagują na atak Jacka Kurskiego
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama