Zalewska pytana o to, dlaczego rząd nie zdecydował się na referendum w sprawie likwidacji gimnazjów i zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków, odparła że "ponad 80 proc. rodziców zdecydowało, że dziecko uczy się w przedszkolu". - W związku z tym możemy domniemywać, że właśnie w ten sposób potraktowano by decyzje o gimnazjach - dodała.

A co jeśli pojawi się wniosek o referendum ws. gimnazjów, pod którym zwolennicy referendum zbiorą wymaganą przez prawo liczbę podpisów? - Rodzice mają prawo do tego żeby rzeczywiście wypowiadać się na temat tego projektu ustaw - odparła minister.

Zalewska zaznaczyła jednocześnie, że w sprawie gimnazjów "odbyła się wielomiesięczna debata". - I nie ma oporu. Jest oczywiście strach, czy wszystkie elementy, które są potrzebne do sprawnego przeprowadzenia zmiany ustroju są konieczne. My nie mamy wyboru - podsumowała.

Rozwijając swoją myśl stwierdziła, że rząd nie ma wyboru "jeżeli chce gotowego studenta, jeżeli chce mieć pracownika na rynku pracy, to odpowiedzialność każe dokonywać tych zmian".

Zalewska stwierdziła również, że opozycja powinna milczeć w sprawie reformy edukacji, ponieważ "miała osiem lat na to żeby rzeczywiście zadbać o taki kształt edukacji, który odpowiadałby dzieciom".