UE o delegowaniu pracowników: Cios w polską pracę za granicą

Przymusowe przenoszenie firm za granicę i utrata tysięcy miejsc pracy – taki może być skutek zaostrzenia unijnych regulacji o delegowaniu pracowników.

Aktualizacja: 07.08.2017 10:07 Publikacja: 06.08.2017 20:33

UE o delegowaniu pracowników: Cios w polską pracę za granicą

Foto: Bloomberg

– Zmiany w nowej dyrektywie o delegowaniu pracowników za granicę będą miały katastrofalne skutki dla usług świadczonych przez polskie firmy w Europie. Potrzebny jest konstruktywny kompromis, który mógłby zaproponować polski rząd – twierdzi Stefan Schwarz, prezes Inicjatywy Mobilności Pracy, która promuje swobodę świadczenia usług w Unii.

Przypomina, że we wrześniu komisja ds. zatrudnienia w Parlamencie Europejskim ma przegłosować poprawiony projekt dyrektywy. Niektóre poprawki mogą go jeszcze zaostrzyć. Tymczasem według analizy IMP, do której dotarła „Rzeczpospolita", regulacje już zapisane w projekcie pod naciskiem zachodnich państw (głównie Francji, Belgii i Niemiec) dotkną od 600 tys. do nawet 900 tys. pracowników w Polsce.

Gąszcz przepisów

Jak podkreśla dr Marek Benio z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, wiceprezes IMP, usługi (w tym montaże i wdrożenia) realizowane za granicą są istotną częścią biznesu dla wielu firm budowlanych, produkcyjnych, inżynierskich czy IT. Według statystyk ZUS, w 2016 r. liczba formularzy A1 wystawianych osobom delegowanym albo wykonującym pracę w kilku krajach Unii wzrosła o 11 proc., do 503 tys.

Według analizy IMP, restrykcje wprowadzone do dyrektywy pod naciskiem Francji, Belgii i Niemiec uderzą nie tylko w delegowanych pracowników, ale także w tych, którzy zajmują się obsługą i koordynacją zagranicznych kontraktów. Jak zaznacza Stefan Schwarz, w Polsce rozwinął się cały sektor związanych z delegowaniem usług księgowych, prawniczych, rekrutacyjnych czy szkoleniowych. Są firmy, które organizują kursy językowe dla kierowanych za granicę fachowców, szkolą opiekunki.

Krzysztof Jakubowski, wiceprezes agencji pracy Interkadra i Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia, podkreśla, że już teraz wiele firm ma problemy z kwestiami prawnymi dotyczącymi delegowania. Jeśli zaś Unia przyjmie regulacje, zmuszające m.in. do naliczania pracownikom wynagrodzenia z pełnym uwzględnieniem lokalnego prawa pracy i układów zbiorowych, problemy się nasilą, gdyż np. w Niemczech obowiązuje 70 tys. układów zbiorowych. – Dzięki unijnym zmianom organy kontrolne krajów przyjmujących będą mogły karać za najdrobniejsze przewinienia, a takich z pewnością nie da się uniknąć – twierdzi Jakubowski.

– Będziemy musieli odnaleźć się w gąszczu miejscowych, często bardzo skomplikowanych przepisów, z których większość nie jest tłumaczona na inny język. Kary mogą sięgać kilkuset tysięcy euro – wtóruje mu Piotr Stolarczyk, radca prawny z Grupy Aterima. Jak zaznacza Marek Truskolaski, prezes Work Express, podczas gdy wiele firm w Europie Zachodniej potrzebuje polskich pracowników, to np. władze w Paryżu podejmują działania mające na celu pozbycie się polskich firm i agencji pracy, które tych pracowników dostarczają. – Chodzi o to, żeby specjalistę z Polski zatrzymać, ale we francuskiej firmie i na warunkach ubezpieczeń społecznych obowiązujących we Francji, co jest niekorzystne także dla pracownika. Zyskuje jedynie francuski system ubezpieczeń społecznych – twierdzi Truskolaski.

Exodus na Zachód

Tomasz Piłat, dyrektor Akademii Opiekunów, która szkoli opiekunki wyjeżdżające głównie do Niemiec, podkreśla, że nasi specjaliści są bardzo atrakcyjni na niemieckim rynku, więc tamtejsze firmy chętnie ich przejmą. – Specjaliści znikną z polskiego systemu, a szansa, że wrócą do kraju, zmaleje – twierdzi Piłat.

Zdaniem Marka Benio unijne restrykcje mogą zmusić część firm do przeniesienia się za granicę. – W obecnej formie dyrektywa praktycznie uniemożliwi delegowanie pracowników, które i tak od kilku lat jest coraz trudniejsze – ocenia Grzegorz Kuliś, prezes firmy Weegree, która wysyła m.in. budowlańców i logistyków na kontrakty do Niemiec, Belgii i Holandii. W ub. roku jego firma przeszła 11 kontroli za granicą. Są nie tylko częstsze, ale też coraz bardziej drobiazgowe. Inspektorzy szukają pretekstu, by nałożyć kary, co nowa dyrektywa tylko ułatwi. – Ogromnym wyzwaniem będzie koordynacja sprzecznych niekiedy regulacji z trzech porządków prawnych: polskiego, lokalnego i unijnego – twierdzi Kuliś, który przymierza się do założenia spółek w Niemczech i Belgii.

Przeniesienie firmy za granicę bierze też pod uwagę Radosław Gałka, właściciel firmy Poland Workforce, która deleguje fachowców do Francji i Niemiec. Jego zdaniem nowe regulacje to polityczna gra, która ma zmusić nasze firmy do przeniesienia działalności ( i składek ZUS) na Zachód.

Czy Polska ma szanse, by przeciwstawić się planom ograniczenia swobody przepływu usług w Uniii?

Podyskutuj z nami na: facebook.com/ dziennikrzeczpospolita

Regulacje uderzą w polskie firmy

Zmiana dyrektywy 96/71/WE o delegowaniu pracowników utrudni polskim przedsiębiorcom dostęp do rynku usług w Unii Europejskiej. Zgodnie z planowanymi zmianami firma wysyłająca pracowników do pracy w innym kraju Unii będzie musiała im płacić według lokalnych stawek, uwzględniając też wszystkie dodatki i premie przewidziane lokalnym prawem pracy i układami zbiorowymi. (Na razie pracownicy mają prawo do minimalnej stawki w danym kraju). Co więcej, delegowanie pracowników za granicę – w to samo miejsce i do tych samych zadań – ma być ograniczone do 24 miesięcy, choć są pomysły, by je skrócić do sześciu czy nawet trzech miesięcy. Po upływie tego czasu pracownicy wysłani za granicę mają już podlegać pod lokalne prawo pracy (także wtedy, gdy osoby delegowane się wymieniają), chyba że dane przepisy w ich kraju są bardziej korzystne. Jeśli zaś wiadomo, że usługa będzie trwała dłużej niż 24 miesiące, to pracownik od początku ma podlegać pod lokalne prawo pracy. Co więcej, Komisja Europejska chce objąć regulacjami o delegowaniu również kierowców tirów – już po trzech dniach w innym kraju Unii.

Opinia

Piotr Wołejko, ekspert Pracodawców RP

Francja i Niemcy, a także kraje Beneluksu, są coraz bardziej sceptycznie nastawione do swobody świadczenia usług – jednego z czterech filarów unijnego jednolitego rynku. Najbardziej widoczne są działania wymierzone w przewoźników drogowych, na których nakłada się kolejne ograniczenia

Polscy przewoźnicy odnieśli ogromny sukces na unijnym rynku. Teraz pod presją krajowych przedsiębiorców oraz związków zawodowych próbuje się wprowadzić takie zasady „rynkowe" gry, w których polska firma nie będzie mogła wygrać. Niestety, Komisja Europejska nie stoi w tym przypadku za Polską, ani za traktatowymi zasadami – rozwiązania proponowane w nowej dyrektywie dotyczącej pracowników delegowanych są dla nas skrajnie niekorzystne.

– Zmiany w nowej dyrektywie o delegowaniu pracowników za granicę będą miały katastrofalne skutki dla usług świadczonych przez polskie firmy w Europie. Potrzebny jest konstruktywny kompromis, który mógłby zaproponować polski rząd – twierdzi Stefan Schwarz, prezes Inicjatywy Mobilności Pracy, która promuje swobodę świadczenia usług w Unii.

Przypomina, że we wrześniu komisja ds. zatrudnienia w Parlamencie Europejskim ma przegłosować poprawiony projekt dyrektywy. Niektóre poprawki mogą go jeszcze zaostrzyć. Tymczasem według analizy IMP, do której dotarła „Rzeczpospolita", regulacje już zapisane w projekcie pod naciskiem zachodnich państw (głównie Francji, Belgii i Niemiec) dotkną od 600 tys. do nawet 900 tys. pracowników w Polsce.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rynek pracy
Rośnie popyt na pracę dorywczą
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Rynek pracy
Pokolenie Z budzi postrach wśród pracodawców
Rynek pracy
Tych pracowników częściej szukają dziś pracodawcy
Rynek pracy
Padł rekord legalnych pracowników z zagranicy w Polsce. Pomogli Azjaci
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Rynek pracy
Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, WNE UW: Byłam przeciwniczką "babciowego"