Pracownicy z Ukrainy najczęściej kojarzą się w Polsce z prostymi pracami na budowach, w fabrykach, sieciach handlowych albo w domach. Nie bez powodu. Jak wynika z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, zdecydowana większość Ukraińców takie właśnie prace u nas wykonuje – nierzadko godząc się na zajęcie poniżej swoich kwalifikacji.
W ostatnich latach rośnie jednak liczba specjalistów z Ukrainy, co potwierdzają także dane MRPiPS. Według nich liczba zezwoleń na pracę wydanych specjalistom i menedżerom z Ukrainy wzrosła w latach 2013–2016 pięciokrotnie.
Język i kompetencje
– Ogromny popyt na pracowników ze Wschodu, głównie z Ukrainy, dotyczy już nie tylko prostych prac, ale w coraz większym stopniu także specjalistycznych stanowisk. Rekrutacja takiej osoby nie zawsze jest jednak łatwym procesem przede wszystkim ze względu na konieczność weryfikacji rzeczywistych kwalifikacji i umiejętności czy bariery legislacyjne – ocenia Marcin Kołodziejczyk, dyrektor ds. rozwoju projektów międzynarodowych w Grupie Progres. Ona sama zatrudnia kilkoro Ukraińców, głównie na stanowiskach rekruterów, którzy wspierają procesy realizowane na Wschodzie.
Po specjalistów z Ukrainy chętnie sięga też sektor nowoczesnych usług dla biznesu – czyli centra BPO/SSC oraz IT. Jak ocenia branżowy Związek Liderów Sektora Usług Biznesowych (ABSL), prawie co dziesiąty z ok. 220 tys. pracowników tej branży to cudzoziemiec. 86 proc. centrów usług w Polsce zatrudnia obcokrajowców. Głównie ze względów językowych, choć ich atutem nierzadko są też deficytowe kompetencje, jak np. w przypadku informatyków.
– W samym Krakowie zatrudniamy ponad 400 ukraińskich informatyków. W dużej części to osoby, które zdecydowały się na relokację z naszych centrów ulokowanych na Ukrainie. Sprawdziły się przy dużych, prestiżowych projektach IT realizowanych dla globalnych klientów i bez problemu otrzymałyby pracę w większości krajów rozwiniętych – mówi Wojciech Mach, dyrektor zarządzający Luxoft Central Europe.