Firmy będą kusić specjalistów podwyżkami

W tym roku nasili się walka płacowa o specjalistów i menedżerów. W produkcji, farmacji oraz w centrach usług finansowych stawki dobrych kandydatów wzrosną o 15–20 proc.

Aktualizacja: 05.01.2017 06:11 Publikacja: 04.01.2017 19:29

Foto: 123RF

Na rynku pracy pojawia się coraz więcej atrakcyjnych ofert, które mają za zadanie przyciągnąć najlepszych kandydatów – twierdzi Charles Carnall, dyrektor zarządzający firmy doradztwa personalnego Hays Poland. Komentuje w ten sposób wyniki najnowszego raportu płacowego i badań przeprowadzonych na grupie tysiąca pracodawców oraz podobnej liczbie kandydatów do pracy.

Według badania, które objęło głównie duże i średnie firmy (klientów Hays Poland), zdecydowana większość z nich (aż 93 proc.) zamierza w 2017 r. zatrudnić nowych pracowników, a trzy czwarte będzie podwyższać płace. Najczęściej będzie to wzrost rzędu 2,5–5 proc., ale co ósma firma przewiduje ponad 5 proc. podwyżki. Tę średnią mogą podnieść wynagrodzenia oferowane nowym pracownikom, szczególnie w rozwijających się branżach, gdzie firmy rywalizują o kandydatów do pracy. Według ekspertów Hays Poland w tej grupie są: produkcja, farmacja i usługi finansowe.

Produkcja łowi talenty

Jak ocenia Charles Carnall, ten rok powinien być dobrym czasem dla inżynierów procesów, R&D oraz jakości. Dodaje, że już obecnie najlepsi kandydaci formułują swoje oczekiwania finansowe na poziomie wyższym nawet o 20 proc. niż przed rokiem, a dyrektorzy dużych zakładów produkcyjnych mogą liczyć na wynagrodzenia na poziomie 30 tys. zł brutto (maksymalne stawki są o 15 tys. wyższe).

Szanse na 15-proc. wzrost pensji są też w finansach – mają je dobrzy specjaliści z doświadczeniem w analizach, kontrolingu i księgowości, o których konkurują już nie tylko firmy finansowe, ale też centra usług dla biznesu. W 2016 r. analitykom biznesowym w finansach oferowano najczęściej 12 tys. zł pensji, a kontrolerom finansowym – 11 tys. zł, podczas gdy szefowie kontrolingu i finansów dostawali 18–20 tys. brutto.

Na podobne, 15-proc. przebicie dotychczasowych płac mogą teraz też liczyć specjaliści i menedżerowie w farmacji i badaniach klinicznych. Według szefa Hays Poland eksperci rozwijających się działów medycznych, R&D oraz sprzedaży – a więc kluczowych obszarów biznesu – mogą liczyć na wzrost wynagrodzeń rzędu 10–15 proc.

Informatyk w IT i banku

Branżą, w której kandydaci do pracy też mogą w tym roku stawiać wyższe żądania płacowe, będzie IT i telekomunikacja, gdzie od dłuższego czasu utrzymuje się rynek kandydata. – Coraz większa grupa stanowisk może liczyć na wynagrodzenie powyżej 20 tys. zł brutto – zwraca uwagę Łukasz Grzeszczyk, IT Business Manager w Hays Poland. Jak wynika z raportu, dobrzy specjaliści IT już w zeszłym roku mieli płace na poziomie, który zwykle jest zarezerwowany dla menedżerów – np. maksymalne stawki brutto konsultantów SAP sięgały 23 tys. zł., konsultantów ds. bezpieczeństwa – 22 tys. zł, a programistów Java – 17 tys. zł. (I były to wynagrodzenia pracowników etatowych).

Według Łukasza Grzeszczyka w 2017 r., gdy w Polsce pojawią się nowe międzynarodowe inwestycje, przybędzie atrakcyjnych ofert dla specjalistów Java, .NET oraz Security, technologii mobilnych i szeroko rozumianego e-Commerce. – Najlepsi mogą liczyć na wynagrodzenia wyższe o 10 proc. względem minionego roku – przewiduje ekspert. Niełatwo będzie natomiast o podwyżki w energetyce, administracji czy w bankowości, gdzie szykuje się kolejna fala cięć zatrudnienia. Jak jednak zaznaczają eksperci Hays Poland, także i w tym sektorze są specjalizacje, w których kandydaci mogą liczyć na atrakcyjne oferty.

– Banki zaczynają konkurować na polu innowacji technologicznych, więc pracownicy z wiedzą i doświadczeniem w tym obszarze będą mogli negocjować coraz lepsze wynagrodzenia – przewiduje Tomasz Stolarski, ekspert Hays Poland. Jak dodaje, specjaliści i menedżerowie odpowiedzialni za obszar bankowości elektronicznej oraz mobilnej będą mogli liczyć nie tylko na ciekawe oferty pracy, ale również na wynagrodzenia wyższe o 10–15 proc. niż w ubiegłym roku.

Cenny kurs negocjacji

Prof. Witold Bielecki, rektor Akademii Leona Koźmińskiego, twierdzi, że na miejscu specjalistów i menedżerów, których wynagrodzenia były podstawą raportu Hays Poland, zainwestowałby teraz w profesjonalny kurs negocjacji. Przyda się zarówno przy rozmowach z nowym, jak i z obecnym pracodawcą. – Wynagrodzenie jest elementem umowy pomiędzy dwoma stronami i jego wysokość w znacznym stopniu zależy od siły argumentów prezentowanych przez pracownika i pracodawcę – przypomina prof. Bielecki.

Zwraca też uwagę, że według badania Hays Poland połowa pracowników nie poruszała w ubiegłym roku tematu wynagrodzeń ze swoim pracodawcą. Tymczasem niemal 70 proc. tych, którzy się odważyli upomnieć o podwyżkę, ją dostało.

Na rynku pracy pojawia się coraz więcej atrakcyjnych ofert, które mają za zadanie przyciągnąć najlepszych kandydatów – twierdzi Charles Carnall, dyrektor zarządzający firmy doradztwa personalnego Hays Poland. Komentuje w ten sposób wyniki najnowszego raportu płacowego i badań przeprowadzonych na grupie tysiąca pracodawców oraz podobnej liczbie kandydatów do pracy.

Według badania, które objęło głównie duże i średnie firmy (klientów Hays Poland), zdecydowana większość z nich (aż 93 proc.) zamierza w 2017 r. zatrudnić nowych pracowników, a trzy czwarte będzie podwyższać płace. Najczęściej będzie to wzrost rzędu 2,5–5 proc., ale co ósma firma przewiduje ponad 5 proc. podwyżki. Tę średnią mogą podnieść wynagrodzenia oferowane nowym pracownikom, szczególnie w rozwijających się branżach, gdzie firmy rywalizują o kandydatów do pracy. Według ekspertów Hays Poland w tej grupie są: produkcja, farmacja i usługi finansowe.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rynek pracy
Najbardziej atrakcyjne branże dla polskich pracowników. Jest nowy lider
Rynek pracy
Coraz więcej ciekawych ofert pracy dla zewnętrznych pracowników
Rynek pracy
Chcemy zarabiać na Zachodzie, ale mieszkając w Polsce
Rynek pracy
Czterdziestolatkowie to najliczniejszy rocznik pracujących
Rynek pracy
Polacy nie boją się zwolnień. Bo wcale nie ma ich tak dużo