Rz: W związku z wynikiem referendum w Holandii pojawił się poważny problem z ratyfikacją umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE. Co państwo w tej sytuacji zamierzacie robić?
Iwanna Klympush-Tsintsadze: Już robimy. Przede wszystkim świetnie pamiętamy, że holenderski parlament i rząd zakończyły procedurę ratyfikacji jeszcze w lipcu 2015 roku. Dopiero potem zapadła decyzja o referendum, którego wynik miał mieć charakter „doradczy". Jest nam bardzo przykro, że holenderski rząd i parlament nie są gotowe bronić wcześniej podjętych decyzji. Rozumiemy też, że przedmiotem dyskusji podczas referendum nie była treść umowy stowarzyszeniowej, ale polityczna debata między eurosceptykami i euroentuzjastami. Naprawdę niewiele możemy zrobić, by doprowadzić do ratyfikacji umowy w Holandii. Mimo że nasi deputowani jeżdżą na posiedzenie holenderskiego parlamentu, a nasz MSZ jest w stałym kontakcie z tamtejszą dyplomacją. Nasze organizacje pozarządowi oraz media są w ciągłym kontakcie z partnerami w Holandii.
Na pewno możemy prowadzić dialog z ważnymi partnerami w Unii Europejskiej, dzięki któremu moglibyśmy wpłynąć na Holendrów, by ci dokończyli proces ratyfikacji. Nie chcę nawet myśleć o tym, jakie mogą być skutki ogłoszenia przez Holandię, że nie ratyfikuje umowy stowarzyszeniowej. Wskutek niepodpisania tego dokumentu rozpoczęła się „rewolucja godności". Umowa stowarzyszeniowa była więc jej sukcesem. Została podpisana zaraz po jej zakończeniu. Niezależnie od tego, co o tym się mówi w Holandii, dokument nie określa przecież perspektywy członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej. Dla nas to swoista mapa drogowa reform, jakich potrzebuje ukraińska gospodarka i społeczeństwo, by w przyszłości być bardziej konkurencyjnymi. Chcemy mieć łatwiejszą drogę do handlu z krajami UE, wdrażać na Ukrainie zasady, zgodnie z którymi funkcjonują gospodarki państw Unii.
Czy brak ratyfikacji tej umowy może zmienić kierunek reform na Ukrainie albo spowolnić niektóre z nich?
Z całą pewnością populiści, którzy nie są zainteresowani reformami, zyskają kolejne argumenty. Argumenty zyska również Rosja, która powie: „nikt na was w Unii nie czeka, po co więc się do niej pchacie?". Z kolei ludzie, którzy domagają się reform, utracą narzędzia wpływu. Na razie umowa stowarzyszeniowa jest realizowana w trybie tymczasowym i możliwe, że przez jakiś czas będzie tak funkcjonowała.Wierzymy też, że zostanie w przyszłości lepiej rozgraniczone, co należy do kompetencji Unii Europejskiej, a co do kompetencji poszczególnych krajów członkowskich. Możliwe, że znajdzie się taka formuła, że Holandia zastrzeże sobie pewne wyłączenia, bez wywracania całej umowy.