Uchodźców nic nie może zatrzymać

Ramy al-Asheq | Do Syrii na stałe nie wrócę już nigdy. Jeśli nastanie pokój, mogę pojechać tam, by pomóc odbudować kraj, ale moją ojczyzną są teraz Niemcy i tu będę żyć – mówi Jędrzejowi Bieleckiemu syryjski poeta i założyciel pierwszego pisma dla azylantów.

Aktualizacja: 28.01.2016 19:01 Publikacja: 27.01.2016 17:06

Uchodźców nic nie może zatrzymać

Foto: AFP

Rz: Przeszło milion uchodźców przyjechało do Niemiec w minionym roku, trzy razy więcej niż do wszystkich pozostałych krajów Unii Europejskiej razem wziętych. Dlaczego ten kraj stał się mekką imigrantów?

Uchodźcy wybierają Niemcy z dwóch powodów. Przede wszystkim usłyszeliśmy przesłanie kanclerz Angeli Merkel, że jest tu dla nas miejsce, że drzwi są otwarte. Takiego zaproszenia z Francji czy Włoch nie było. Ale niezależnie od tego my, Syryjczycy, aktywnie korzystamy z mediów społecznościowych. I ci, którzy już w Niemczech są, dzielą się doświadczeniami z tymi, którzy szykują się do podróży. A są to doświadczenia przeważnie dobre: darmowa edukacja dla dzieci, perspektywy pracy...

Jednym słowem raj?

Raj nie. Założyliśmy w Kolonii pismo dla uchodźców „Abwab" (Drzwi) właśnie po to, aby rozwiać mylne wyobrażenia o Niemczech, pomóc przyjezdnym stawiać tu pierwsze kroki. Nikt od razu nie dostanie azylu, pracy, mieszkania. Trzeba się o to ciężko starać. Bez podstawowej znajomości niemieckiego niczego nie da się zdziałać. Jeszcze niedawno ludzie po złożeniu wniosku o azyl nie robili nic, to trwało nieraz wiele miesięcy. Teraz jest inaczej, uchodźcy od razu starają się poznać język, kulturę kraju.

Są darmowe lekcje?

Tak, 600 godzin języka i 60 godzin nauki o podstawach niemieckiej cywilizacji jest opłaconych przez państwo.

Na co jeszcze może liczyć uchodźca, który dotarł do Niemiec?

W pierwszym miesiącu zwykle żyje w dość trudnych warunkach: w wielkich wspólnych salach, zaadaptowanych szkołach, szpitalach. A w landach wschodnich nawet w obozach namiotowych. Potem uchodźcy są rozprowadzani po całych Niemczech, trafiają do ośrodków, gdzie czekają na rozpatrzenie wniosku o azyl. To trwa zwykle od sześciu miesięcy do roku. Żyją nadal w obozie, ale dostają dodatkowo ok. 300–350 euro miesięcznie, czasem także ubranie. Żywność muszą już sobie kupować sami.

A gdy otrzymają azyl?

Mogą liczyć na zakwaterowanie w niewielkim mieszkaniu, czasem trzeba dzielić pokój z inną osobą. To jest opłacone przez urząd pracy. Do tego 400 euro miesięcznie, ubezpieczenie zdrowotne, zniżki na transport publiczny. Ale warunkiem jest aktywne szukanie pracy.

Realne jest jej znalezienie?

To zależy od miasta, jednak wielu pracę znajduje. Jest to kontrolowane przez urzędy zatrudnienia, które dbają, aby ktoś, komu zaproponowano zajęcie, go nie odrzucił. Mam znajomą z dyplomem inżyniera, która po opanowaniu podstaw niemieckiego znalazła pracę w restauracji. To dość typowa sytuacja: nawet uchodźcy o bardzo wysokich kwalifikacjach pracują poniżej swoich możliwości jako obsługa hoteli, kierowcy taksówek, stolarze.

Jak ktoś zaczyna pracować, traci zasiłek?

Tak, proporcjonalnie do zarobków. Jeśli ktoś dostaje powiedzmy 400 euro miesięcznie, nie będzie już otrzymywał żadnej zapomogi, choć zachowa darmowe mieszkanie i pozostałe formy wsparcia.

Uchodźcy z Syrii czy Iraku to niemal sami młodzi mężczyźni. Dlaczego?

Z dwóch powodów. Po pierwsze, wielu z nich uciekło przed poborem do armii. Ale po drugie, ważniejsze, w naszej kulturze kobiety i dzieci są chronione przed zagrożeniem – w tym przypadku przeprawą przez morze, wyjazdem w nieznane. Kiedy jednak ci mężczyźni już się urządzą, ściągną rodziny.

Gdy dostaną pracę?

Nawet bez pracy. Niemieckie prawo pozwala na legalne ściągnięcie żony i dzieci od momentu, gdy otrzyma się azyl. Wówczas rośnie także wsparcie, np. dla małżeństwa to już łącznie 650 euro miesięcznie. Ja sprowadziłem tu już matkę i brata.

To jednak oznacza kolejne miliony uchodźców, którzy osiedlą się w Niemczech. Z pana perspektywy Republika Federalna jest gotowa na takie wyzwanie?

Jest, ale pod warunkiem że rozpocznie wielki program inwestycji w infrastrukturę, która pozwoli na przyjęcie takiej liczby ludzi. Bo na razie warunki są z miesiąca na miesiąc gorsze. Znam ludzi, którzy śpią na noszach, bo nie ma dla nich łóżek, materacy. Oczywiście wszystko to i tak jest lepsze od bomb, przed którymi uciekają Syryjczycy. Ale może to zaważyć na wizerunku kraju, który zachęcał uchodźców do przyjazdu.

Niemcy przez wiele miesięcy forsowały plan rozlokowania uchodźców po różnych krajach Europy, ale bez skutku. Na przykład do Polski nikt nie chce przyjeżdżać. Dlaczego?

Ja po prostu nic nie wiem o Polsce. I podobnie jest z innymi uchodźcami. A jak nie wiesz nic o danym kraju, to raczej nie chcesz z nim wiązać życia.

Niemiecki rząd ma teraz inny pomysł na powstrzymanie fali uchodźców: zatrzymanie ich w obozach w Turcji, Jordanii, Libanie. To zadziała?

Nie sądzę. Nie wystarczy dać tym krajom pieniądze na poprawę warunków życia w obozach. Należałoby je całkowicie zmienić: zbudować demokrację, zapewnić wolność słowa. Bo Syryjczycy, uciekając do Europy przed krwawą dyktaturą, niczego bardziej nie chcą niż wolności. Chodzi im nie o minimum materialne, ale po prostu o dobre życie. Sam po ucieczce z Syrii, gdzie za udział w demonstracjach próbowano mnie zabić, zostałem w Jordanii aresztowany. Udało mi się uciec, ale niektórzy moi znajomi nadal są tam więzieni.

A wzmocnienie kontroli granic zewnętrznych Unii ma sens? To ma być kolejna recepta na zatrzymanie fali uchodźców.

To też ich nie zatrzyma. Przemytnicy zawsze znajdą sposób, aby ominąć straż graniczną. Co jednak ważniejsze, ludzie, którzy uciekają przed śmiercią, i tak zrobią wszystko, aby dotrzeć do Europy.

W niemieckim społeczeństwie narasta opór przed falą przyjazdów, palone są ośrodki dla uchodźców, popularność zdobywa antyimigrancki ruch Pegida. Odczuwa pan rasistowskie postawy ze strony Niemców?

Od początku niemieckie społeczeństwo się podzieliło. Jedni przyjmowali nas z otwartymi rękami, chcieli pomóc. Ale byli i tacy, którzy w islamie widzieli samo zło, uważali, że pieniądze z podatków nie mogą służyć do finansowania obcych. Tych jest więcej we wschodnich landach niż zachodnich. Ale co ciekawe, starsi ludzie, którzy pamiętają wojnę, często mówią, że nas rozumieją, że są solidarni, bo sami przeszli przez podobne doświadczenie.

Nastawienie zmieniła noc sylwestrowa. W Kolonii, pana przybranym mieście, setki kobiet padło ofiarą agresji seksualnej ze strony mężczyzn o rysach arabskich. Jak to pan tłumaczy?

Nie znam nikogo, kto był zamieszany w tę tragedię. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że tam byli przede wszystkim imigranci z Maroka, Afryki Północnej, a nie uchodźcy z Syrii. To jest przestępstwo, które nie ma nic wspólnego z naszą kulturą. I tak należy je traktować: w kategoriach kryminalnych. Trzeba także pomóc poszkodowanym kobietom.

Czy jednak niższa pozycja kobiety w porównaniu z pozycją mężczyzny w krajach muzułmańskich – szczególnie jeśli nie wyznaje ona islamu – nie sprzyja takiemu zachowaniu?

W krajach muzułmańskich także kobieta, która wyznaje islam, nie ma równych praw. Mężczyzna może wszystko, ma prawo posiadać cztery żony, to jest fatalne rozwiązanie. Ale nawet u nas za atakowanie kobiet idzie się do więzienia. Owszem, w czasie wiosny arabskiej w Kairze na placu Tahrir kobiety były atakowane w taki sam sposób jak w Kolonii. Ofiarą były jednak te kobiety, które występowały przeciwko Mubarakowi, a także zachodnie dziennikarki. To był sposób walki z rewolucją, a nie konsekwencja naszej kultury. W Kolonii także nie można tego wiązać z islamem, ci mężczyźni byli przecież pijani.

Mówi pan o braku równości kobiet i mężczyzn w krajach muzułmańskich. Na Zachodzie to jedna z podstawowych wartości. Czy islam nie utrudnia integracji uchodźców w Niemczech?

Każdy muzułmanin, który przyjeżdża do Niemiec, powinien przyjąć tutejszą kulturę. Ci, którzy tego nie rozumieją, będą musieli za to zapłacić, także więzieniem. Ale chciałbym zwrócić uwagę na zjawisko, o którym mało się mówi. Wielu Syryjczyków nie wyznawało w kraju islamu, ale nie mogli się do tego przyznać, zanim nie dotarli do Europy. Ja pochodzę z muzułmańskiej rodziny, ale jestem ateistą. Dopóki żyłem w Syrii, to mogłem wyznać to tylko najbliższym przyjaciołom.

Wielu ekspertów uważa, że fala uchodźców to egzystencjalne zagrożenie dla Europy. Co musi się stać, aby ta fala opadła?

Odpowiedź jest prosta. Jeśli Europa nie chce nas dłużej przyjmować, niech przyjmie przynajmniej jednego człowieka: Baszara Asada. Z jego powodu straciliśmy już setki tysięcy ludzi. Ale Zachód najwyraźniej nie jest zainteresowany obaleniem dyktatora. Słyszałem nawet, że to Niemcy dostarczyły broń chemiczną, której Asad użył przeciwko rodakom. Podejrzewam, że wielu zachodnim politykom obecny układ odpowiada, bo łudzą się, że w ten sposób różne grupy terrorystów, jak Hezbollah i Daesz, walczą z sobą, a Zachód ma spokój... Niech więc Asad dożywotnio pozostanie prezydentem.

Jeśli jednak kiedyś w Syrii nastanie pokój, uchodźcy wrócą z Niemiec do ojczyzny?

Wielu tak, wielu nie. Ja będę gotów tam pojechać, pomóc odbudować kraj. Ale moją ojczyzną są teraz Niemcy i tu będę żyć.

Ramy al-Asheq – syryjski poeta, dziennikarz i opozycjonista, z pochodzenia Palestyńczyk. Uciekł przez Jordanię do Kolonii. W grudniu założył pierwsze pismo dla uchodźców w Niemczech „Abwab" (Drzwi)

Rz: Przeszło milion uchodźców przyjechało do Niemiec w minionym roku, trzy razy więcej niż do wszystkich pozostałych krajów Unii Europejskiej razem wziętych. Dlaczego ten kraj stał się mekką imigrantów?

Uchodźcy wybierają Niemcy z dwóch powodów. Przede wszystkim usłyszeliśmy przesłanie kanclerz Angeli Merkel, że jest tu dla nas miejsce, że drzwi są otwarte. Takiego zaproszenia z Francji czy Włoch nie było. Ale niezależnie od tego my, Syryjczycy, aktywnie korzystamy z mediów społecznościowych. I ci, którzy już w Niemczech są, dzielą się doświadczeniami z tymi, którzy szykują się do podróży. A są to doświadczenia przeważnie dobre: darmowa edukacja dla dzieci, perspektywy pracy...

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782