Do końca seta i meczu coraz bliżej. Shoji robi cuda w amerykańskiej obronie, kontra za kontrą i nadzieja na półfinał znika w dali. Wraca Nowakowski, za Bieńka. Anderson trafia w aut. Ale to są drobne sukcesy, potrzebny jest zryw na miarę chwili, potężny.
Nie ma żadnego zrywu, Antiga jeszcze robi roszady, wpuszcza Dawida Konarskiego, Rafała Buszka, to stały element taktyki, lecz na Amerykanów takie pomysły nie działają. Nieubłagana porażka jest o krok, 17:21, Kubiak wali z całej siły, serwis kapitana trafia w siatkę. Nowakowski dobrze zbija ze środka, potem serwuje, chytrze, ale co z tego, gdy kolejne akcje idą na konto rywali. 19:23, 20:23, ten licznik jest okrutny. Jeszcze jedna przerwa na żądanie trenera Sperawa, trener uspokaja swoich siatkarzy, już niesionych wizją wygranej.
Kubiak potężnie serwuje w aut, Anderson nie pudłuje, kontra, piłka w boisku, bez żadnych wątpliwości. Mecz skończony. Michał Kubiak jeszcze w adrenalinie, wykrzyczał co tam miał na sercu w amerykańską stronę, ale to wszystko. Pozostali zgaszeni zeszli z boiska. Marzenia były, uleciały wraz z doskonałą grą Amerykanów. Anderson, Russell, Sander i spółka wzięli cała pulę.
W sumie to nie nowość, wygrali z Polakami nawet wtedy, gdy polska drużyna zdobywała mistrzostwo świata. Są drużyną na specjalne okazje, turniej zaczęli od porażki z Kanadą, ale cóż z tego, kiedy są w najlepszej czwórce igrzysk. Polacy wrócą na tarczy, choć obecność w ćwierćfinale wstydu nie przynosi, tak samo jak cztery zwycięstwa grupowe. Jednak trochę za bardzo uwierzyliśmy, że Kubiak, Kurek i inni są w stanie pokonać każdego, by teraz gładko przełknąć tę przegraną.
Amerykanie zagrają w półfinale z lepszymi w meczu Włochy – Iran. Rosja, która pokonała Kanadę, zmierzy się z Brazylią lub Argentyną.
Olimpijski turniej siatkówki mężczyzn – 1/4 finału:
Rosja – Kanada 3:0 (25:15, 20:20, 25:18)
USA – Polska 3:0 (25:23, 25:22, 25:20)
Pozostałe mecze:
Włochy – Iran
Brazylia – Argentyna