Zandberg opowiada się przeciw pomysłowi występowania opozycji pod jednym, wspólnym szyldem Zjednoczonej Opozycji.
- Zjednoczona opozycja to jest to, o czym marzy PiS, bo to scenariusz z Węgier. Tam ten okrzyk został wysłuchany, nieskompromitowani skleili się ze skompromitowanymi, a Fidesz wyszedł z tego z większością konstytucyjną. Więc my tej uprzejmości Kaczyńskiemu nie zrobimy - przekonuje.
Zandberg podkreśla również, że opowiada się przeciw Polsce, w której "zostaje po staremu, a zmienia się tylko to, że to nie Kaczor siedzi na górze".
Lider partii Razem bagatelizuje też sondaże, w których jego ugrupowanie często nie przekracza progu wyborczego.
- Decyzję, na kogo zagłosować, wyborcy podejmą w roku wyborczym. Jak się żyje w bańce telewizji informacyjnych, można ulec złudzeniu, że w Polsce są dwa plemiona, które żyją polityką i siedzą w okopach. Ale w tych okopach jest 10, może 15 proc. Większość zmaga się z codziennymi wyzwaniami, na politykę patrzy z dystansu. To oni zadecydują o wyniku - a decyzje wyborcze podejmą w czasie kampanii. To będzie kluczowy moment i na ten moment się przygotowujemy - mówi.