Legenda o złych sędziach

Argumenty zwolenników zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości są oparte na fałszywym obrazie rzeczywistości – twierdzi radca prawny i historyk.

Aktualizacja: 21.12.2017 16:12 Publikacja: 20.12.2017 19:27

Legenda o złych sędziach

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Przy okazji dyskusji o reformie sądownictwa już od kilku miesięcy prowadzona jest przez krytyków polskich sędziów specyficzna narracja. W trakcie poszczególnych dyskusji politycznych lub publicystycznych słyszymy jedynie jej fragmenty. Dopiero jednak kiedy spróbujemy zebrać ją w miarę jednolitą i wewnętrznie spójną całość, stanie się widoczne jak bardzo ta narracja jest oderwana od rzeczywistości.

Nie pierwszy to przypadek, w którym na wpół baśniowa historia stanowi podstawę dla politycznych działań. Rafał Woś w swojej najnowszej książce „To nie jest kraj dla pracowników", przedstawia przykłady tego, jak legenda o załatwiającym ponoć wszystkie problemy wolnym rynku stanowiła uzasadnienie reform w różnych państwach. Podobny mechanizm można zdiagnozować przy okazji próby przeprowadzenia reformy sądownictwa przez obecny rząd.

Opowieść zwolenników zmian wygląda następująco: obecnie przeważająca większość około 10 tysięcy sędziów to ludzie zdegenerowani, zupełnie niewrażliwi na ludzką krzywdę. To grupa, dla której codziennością jest obrażanie powodów, pozwanych, świadków czy oskarżonych, a przede wszystkim notoryczne wydawanie niesprawiedliwych wyroków. Aha, i oczywiście najważniejsze – jest tak, ponieważ większość tych sędziów ma głębokie korzenie w komunizmie. Na szczęście jednak dobrzy, prawi i zupełnie niezainteresowani poszerzaniem swej władzy politycy chcą niniejszy tragiczny stan rzeczy zmienić.

Diabeł tkwi w szczegółach

Ktokolwiek odważy się temu zaprzeczyć, z automatu dołącza do grona czarnych charakterów owej legendy. I tym samym narracja o „wielkim problemie polskiego sądownictwa" jest powtarzana mniej lub bardziej bezrefleksyjnie w środkach masowego przekazu i przy wszelkich innych okazjach. Jednak opowieść ta budzi sporo zastrzeżeń. Można byłoby postawić pytanie choćby o następujące konkrety: Ilu tak naprawdę polskich sędziów bez należytego szacunku odnosi się do stron postępowań i wydaje w sposób niebudzący wątpliwości niesprawiedliwe wyroki? Jak wielu spośród obecnie orzekających sędziów było uwikłanych w komunizm i na czym (konkretnie) owo powiązanie wygląda?

No więc ilu? Wszyscy? Połowa? Jedna trzecia? I skąd ta wiedza? Na podstawie jakich analiz, przez kogo prowadzonych badań? Jednym słowem, czym poza indywidualnymi, ogólnikowo przedstawionymi przypadkami uzasadniona jest diagnoza uzasadniająca konieczność głębokich zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości?

Część czytelników może pomyśleć, że mimo wszystko coś jest na rzeczy, zgodnie z zasadą „nie ma całościowych analiz, ale ja i tak wiem swoje". Przy odrobinie złej woli, taką samą jak na temat „złych sędziów" legendę można opowiedzieć dosłownie o każdym zawodzie. Wystarczy dokładnie poszukać, wybrać kilka (niekoniecznie dogłębnie zweryfikowanych) plotek i historyjek i rozpocząć kampanię o porażających patologiach w środowisku ślusarzy, trwałej degeneracji dyrygentów lub nagannych praktykach kierowców tirów czy właścicieli hoteli.

Państwo jest jak organizm

To właśnie według takiej logiki sformułowana została „legenda o złych sędziach", która stanowi obecnie punkt wyjścia dla dyskusji o zmianach w sądownictwie. Na podstawie fałszywej, opartej na emocjonalnej i propagandowej zbitce narracji nie uda się stworzyć dobrego prawa. Zmiany w sądownictwie są potrzebne. Ale muszą być podyktowane rzetelną analizą, obejmującą nie tyle charaktery sędziów, ile wady systemowe – zwłaszcza zbyt duże obciążenie poszczególnymi sprawami. A jeśli ktoś mimo wszystko optuje za demaskatorskim prześwietlaniem różnych zawodów, w tym zawodu sędziego, warto przypomnieć inną legendę, którą patrycjusze mieli opowiedzieć zbuntowanym plebejuszom w starożytnym Rzymie.

Pewnego razu części ciała zbuntowały w geście sprzeciwu wobec tego, że wszystkie pracują na korzyść żołądka. Nogi oświadczyły: „nie będziemy chodzić po żywność", ręce: „my nie będziemy podnosić jej do ust", także usta odmówiły współpracy. Jak powiedziały, tak zrobiły – żołądek rzeczywiście rozchorował się nie na żarty, ale inne części ciała zauważyły wówczas, że również ich zdrowie się pogarsza.

Państwo to całość i kiedy szkodzi się jednej jego części, odczuje to cały organizm. Przenosząc to na dzisiejsze czasy – ogólnikowe opowieści o złych sędziach, rzeczywiście zaszkodzą sędziom. I może nawet niektórym obywatelom mocno się to spodoba. Ale czy państwo jako całość – i ostatecznie również owi obywatele – wyjdą na tym dobrze? Starożytna legenda skłania do wniosku, że niekoniecznie.

Przy okazji dyskusji o reformie sądownictwa już od kilku miesięcy prowadzona jest przez krytyków polskich sędziów specyficzna narracja. W trakcie poszczególnych dyskusji politycznych lub publicystycznych słyszymy jedynie jej fragmenty. Dopiero jednak kiedy spróbujemy zebrać ją w miarę jednolitą i wewnętrznie spójną całość, stanie się widoczne jak bardzo ta narracja jest oderwana od rzeczywistości.

Nie pierwszy to przypadek, w którym na wpół baśniowa historia stanowi podstawę dla politycznych działań. Rafał Woś w swojej najnowszej książce „To nie jest kraj dla pracowników", przedstawia przykłady tego, jak legenda o załatwiającym ponoć wszystkie problemy wolnym rynku stanowiła uzasadnienie reform w różnych państwach. Podobny mechanizm można zdiagnozować przy okazji próby przeprowadzenia reformy sądownictwa przez obecny rząd.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Waga nieważnych wyborów
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie polityczno - społeczne
Daria Chibner: Dlaczego kobiety nie chcą rozmawiać o prawach mężczyzn?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Gorzka pigułka wyborcza
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Czy szczyt klimatyczny w Warszawie coś zmieni? Popatrz w PESEL i się wesel!
felietony
Marek A. Cichocki: Unijna gra. Czy potrafimy być bezwzględni?