Filip Memches: Lewica ma problem z poprawnością polityczną

Lewica i liberałowie nad Wisłą chętnie poskarżą się światu na to, jak się w Polsce dyskryminuje kobiety czy gejów. Ale zarazem ostentacyjnie negują wartość życia osób niepełnosprawnych – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".

Aktualizacja: 17.11.2016 23:30 Publikacja: 17.11.2016 19:26

Filip Memches: Lewica ma problem z poprawnością polityczną

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Szeroko pojęty obóz postępu w Polsce bije na alarm: globalna „dobra zmiana" wymiata zewsząd poprawność polityczną. To prawda, w poszczególnych krajach dochodzą do głosu siły, które nie wahają się naruszać tabu dotyczących np. konfliktów wywoływanych na Zachodzie przez agresywne skupiska imigrantów z krajów muzułmańskich. Kolejne mniejszości tracą status świętych krów.

Ale z poprawnością polityczną mają problem również ci, którzy jej najbardziej bronią. Lewica i liberałowie znad Wisły chętnie poskarżą się światu na rzekomą lub faktyczną dyskryminację w ich kraju kobiet czy homoseksualistów, ale zarazem coraz częściej puszczają im hamulce w atakach na grupy, o których prawa dopominają się Kościół katolicki i prawica. Chodzi tu o rodziny wielodzietne i osoby niepełnosprawne.

Jako przykład tego zjawiska może posłużyć rysunek Andrzeja Mleczki w najnowszej „Polityce", który w każdym przyzwoitym człowieku powinien wywołać oburzenie, a przynajmniej zażenowanie. Satyryczny obrazek przedstawia Quasimodo – bohatera powieści Wiktora Hugo „Katedra Marii Panny w Paryżu". Postać ta jest uosobieniem brzydoty i pokraczności. Na rysunku Mleczki Quasimodo wypowiada słowa: „Matka połakomiła się na cztery tysiące".

To oczywiście brutalne szyderstwo z rządowego programu „Za życiem". Projekt PiS zakłada wsparcie w kwocie 4 tys. złotych dla kobiet, które będąc w ciąży z ciężko chorym dzieckiem, zamiast je abortować (co obecnie dopuszcza polskie prawo), zdecydują się na jego urodzenie.

Można dyskutować o skuteczności tego programu, ale postępowcy tacy jak Mleczko idą znacznie dalej – ostentacyjnie negują wartość życia osób niepełnosprawnych. Wcześniej drastycznie stanowisko takie wyraziła Hanna Bakuła, która oprotestowując inicjatywę rozszerzenia prawnej ochrony na chore płody, oznajmiła: „Jeżeli to się odpuści, to będzie kupa kalek, bękartów, dzieci z wadami. Kupa samobójstw i zabójstw".

Skojarzenia historyczne nasuwają się same przez się. Lewica i liberałowie w Polsce w swoich wystąpieniach odwołują się do eugenicznych pomysłów, które realizowano w III Rzeszy. To w hitlerowskich Niemczech ukuto termin Lebensunwertes Leben („życie niegodne życia"). Odnosił się on do osób chorych i ras uważanych przez narodowosocjalistyczne państwo za gorsze. Miały one zostać fizycznie unicestwione.

Ale przywoływanie w tym kontekście wyłącznie III Rzeszy byłoby prostackim zabiegiem propagandowym, mającym na celu postawienie znaku równości między Mleczką i Bakułą a nazistowskimi potworami.

Tymczasem warto przypomnieć, że idee eugeniczne nie były domeną niemieckich naukowców oddanych Hitlerowi. Znalazły one poparcie wśród osób, które nie miały nic wspólnego z niemieckim narodowym socjalizmem. Można tu wymienić między innymi pisarzy Herberta George'a Wellsa czy George'a Bernarda Shawa. Dla nich zapobieganie rozmnażaniu osób chorych było równoznaczne z postępem ludzkości. Ponadto program przymusowej sterylizacji, obejmującej osoby ze znacznym upośledzeniem intelektualnym oraz prowadzące „antyspołeczny tryb życia", wdrożono na przykład w rządzonej przez socjaldemokratów Szwecji – kraju, który szczególnie chlubi się swoją postępowością.

Jak widać, lewica i liberałowie w Polsce powielają tok myślenia swoich autorytetów. Na uwagę natomiast zasługuje to, że w jakimś stopniu zaprzeczają sami sobie. Jeszcze cztery lata temu, kierując się poprawnością polityczną, oburzali się oni choćby wypowiedziami Janusza Korwin-Mikkego, który krytykował ideę igrzysk paraolimpijskich, oświadczając, że „sport jest po to, by wygrywali najlepsi, a nie inwalidzi".

Dziś nadwiślańscy postępowcy sami publicznie deklarują, że zabójstwo prenatalne chorego dziecka jest oczywistością. Jak widać, nie są w stanie znieść gorsetu poprawności politycznej, który pierwotnie miała chronić wszystkie grupy narażone na okazywanie im nienawiści czy pogardy, a więc osoby niepełnosprawne również.

I tak lewica i liberałowie w Polsce wracają do skompromitowanego języka eugeniki, bądź co bądź dzielącego ludzi na lepszych i gorszych. Tylko nie mają jeszcze odwagi do tej światopoglądowej wolty otwarcie się przyznać.

Szeroko pojęty obóz postępu w Polsce bije na alarm: globalna „dobra zmiana" wymiata zewsząd poprawność polityczną. To prawda, w poszczególnych krajach dochodzą do głosu siły, które nie wahają się naruszać tabu dotyczących np. konfliktów wywoływanych na Zachodzie przez agresywne skupiska imigrantów z krajów muzułmańskich. Kolejne mniejszości tracą status świętych krów.

Ale z poprawnością polityczną mają problem również ci, którzy jej najbardziej bronią. Lewica i liberałowie znad Wisły chętnie poskarżą się światu na rzekomą lub faktyczną dyskryminację w ich kraju kobiet czy homoseksualistów, ale zarazem coraz częściej puszczają im hamulce w atakach na grupy, o których prawa dopominają się Kościół katolicki i prawica. Chodzi tu o rodziny wielodzietne i osoby niepełnosprawne.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Agnieszka Markiewicz: Zachód nie może odpuścić Iranowi. Sojusz między Teheranem a Moskwą to nie przypadek
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Rada Ministrów Plus, czyli „Bezpieczeństwo, głupcze”
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Pan Trump staje przed sądem. Pokaz siły państwa prawa
Opinie polityczno - społeczne
Mariusz Janik: Twarz, mobilizacja, legitymacja, eskalacja
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Śląsk najskuteczniej walczy ze smogiem