Podobno któregoś dnia latem 1787 roku, gdy Benjamin Franklin opuszczał posiedzenie Konwencji Konstytucyjnej w Filadelfii, na ulicy zatrzymała go kobieta, pytając się, jaki ustrój będzie miała Ameryka. „Republic, if you can keep it" (Będzie republiką, jeżeli tylko będziecie potrafili ją utrzymać) – odpowiedział Franklin.
Amerykanie walczyli o to, by silna władza nie wkraczała w prawo obywateli do indywidualnego sukcesu i społecznej pomyślności. I my rozpoczęliśmy w 1989 r. budowę polskiej wspólnoty na fundamentach odbudowanej wolności politycznej i gospodarczej.
Wolność, którą odzyskaliśmy w 1989 roku, nie jest nam dana raz na zawsze. Obserwujemy dziś jednak kolejne zagrożenia dla naszej republiki, Rzeczypospolitej. Wynikają one zarówno z międzynarodowej, jak i wewnętrznej sytuacji.
Spotykam w ostatnim czasie z wieloma rodakami, zastanawiamy się nad przyszłością Rzeczypospolitej. Nasza uwaga skierowana jest zwłaszcza na konstytucję, rządy prawa i pozycję Polski w Unii Europejskiej. Coraz częściej jednak obawiamy się również o przyszłość gospodarczą kraju i polskich przedsiębiorstw.
Moda na antykapitalizm
Coraz więcej posunięć obecnej władzy jest obliczone na obrzydzenie obywatelom starań o rozwój ich przedsiębiorstw. Działalność gospodarcza, zwłaszcza ta osiągająca sukcesy, stawiana jest w świetle podejrzeń o niewystarczającą użyteczność społeczną, brak uczciwości. Musimy się temu przeciwstawić, obronić przedsiębiorczość Polaków przed atakami populizmu. To nie partyjni nominaci, ale twórczy ludzie w prywatnych firmach są gwarancją dobrobytu Polaków i siły naszego kraju.