Nowy Pragmatyzm, koncepcja, której autorem jest Grzegorz Kołodko, ma być odpowiedzią na strukturalne problemy światowej gospodarki, takie jak rosnące nierówności społeczne, narastające zmiany klimatyczne czy wymykające się spod kontroli masowe migracje. Nowy Pragmatyzm opiera się na ingerencji państwa (rozumianego szeroko, jako narodowy i ponadnarodowy układ instytucjonalny) w mechanizm rynkowy. Jednak prof. Andrzej Koźmiński wskazuje w tekście „Nowy pragmatyzm kontra nowy nacjonalizm”, że w dzisiejszych warunkach górę biorą nacjonalizmy, czego wyrazem jest Brexit, prezydentura Donalda Trumpa czy rosnące poparcie dla populistycznych nacjonalistów w wielu krajach Europy.
Zamiast więc postępującej integracji i koordynacji polityki gospodarczej w skali globalnej, obserwujemy zapowiedzi izolacji poszczególnych gospodarek za pomocą ceł, barier handlowych czy blokowania migracji. Skąd wziął się ten zwrot w kierunku izolacjonizmu i populizmu? Stwierdzenie, że niedoinformowani wyborcy są cynicznie manipulowani przez tabloidy i nowoczesne instrumenty marketingu politycznego nie jest wystarczającą odpowiedzią. Obecne tendencje są raczej wynikiem niezadowolenia z powodu nierównego podziału rosnącego dobrobytu.
Nierówności dochodowe w większości krajów wyraźnie rosną już od lat 80-tych XX wieku. Za podział dochodu w dużej mierze są odpowiedzialne obiektywne procesy wynikające z charakteru bieżącej fazy globalizacji. Połączenie mobilności kapitału i przepływów towarowych przy jednoczesnej ograniczonej skali migracji siły roboczej (około 95% ludzi w skali świata pracuje w tym samym kraju, w którym się urodzili) mocno ogranicza siłę przetargową pracowników. W tym samym czasie postęp techniczny zmniejsza popyt na niskie kwalifikacje, natomiast w cenie są ci, którzy potrafią posługiwać się nowoczesnymi technologiami oraz innowatorzy i twórcy wysokiej wartości dodanej w takich obszarach jak nauka, rozrywka czy sztuka. Mamy więc do czynienia z mieszankę mechanizmów, które powodują, że jednocześnie spadają wynagrodzenia (udział płac w PKB maleje w większości krajów świata) i mocno zwiększa się premia za wysokie kwalifikacje i innowacyjność.
Wina państwa
Warto jednak pamiętać, że państwo ma instrumenty, przy pomocy których może korygować rynkowy rozkład dochodu. Ostateczny podział dochodów i majątków w społeczeństwie jest więc także decyzją polityczną. W tych samych warunkach otwartości na globalne procesy gospodarcze w Skandynawii udaje się utrzymać niewielkie rozwarstwienie, a w Brazylii w czasie prezydentury Ignatio da Silvy można było łączyć szybki wzrost gospodarczy z malejącymi nierównościami. W zdecydowanej jednak większości krajów wybrano inny model polityki gospodarczej oparty na doktrynie neoliberalnej. Obiektywne mechanizmy gospodarcze powiększające nierówności były więc wzmacniane przez spadającą skalę progresji podatkowej, ograniczanie opodatkowania kapitału czy postępującą deregulację sektora finansowego. Dlaczego więc wyborcy w USA czy Wielkiej Brytanii wybierali rozwiązania ewidentnie sprzyjające tylko niewielkiej grupie społecznej? Przecież według tzw. teorii przeciętnego wyborcy, rosnące nierówności dochodowe powinny automatycznie wynieść do władzy ugrupowania postulujące zmniejszenie rozwarstwienia poprzez instrumenty podatkowe czy regulację rynku pracy. To, że tak długo społeczeństwa akceptowały pogłębiające się rozwarstwienie dochodowe i majątkowe, z dwóch prawidłowości: politycznej i gospodarczo-społecznej.
Po pierwsze, przez długi czas w wielu krajach wysoko rozwiniętych nastąpiło wyraźne zbliżenie między programami gospodarczymi poszczególnych partii politycznych. Nikt nie kwestionował, że celem polityki gospodarczej ma być maksymalizacja dynamiki PKB. W dyskursie publicznym wyraźnie można było wskazać utrwalenie się tzw. poprawności politycznej polegającej w skrócie na stwierdzeniu: „co dobre dla biznesu, siłą rzeczy jest też dobre dla gospodarki” . W dużej mierze różnica między lewicą a prawicą w obszarze polityki gospodarczej zatarła się. Takie postulaty jak uelastycznianie rynku pracy, niskie podatki czy ograniczanie biurokracji, to elementy programów politycznych partii zarówno z lewej jak i prawej strony sceny politycznej. Ugrupowania lewicowe i wysuwające prospołeczne postulaty realizowały tak naprawdę w wielu krajach politykę działającą na rzecz pogłębiania nierówności.