Petru: Muzealny etatyzm PiS

By wejść na szybką ścieżkę wzrostu, kluczowe jest wprowadzenie praworządności i zaufania do władzy – pisze lider Nowoczesnej.

Aktualizacja: 02.03.2017 16:59 Publikacja: 02.03.2017 15:03

Petru: Muzealny etatyzm PiS

Foto: Fotorzepa

Jeśli założyć dobrą wolę rządzących, to przyjęta przez rząd strategia na rzecz odpowiedzialnego rozwoju jest przejawem ich myślenia życzeniowego. Nie zgadza się tu ani proponowana filozofia polityki gospodarczej, ani finansowanie, ani cele. Wydaje się, że pomysły firmowane przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego są przede wszystkim tworem propagandowym: rząd powtarza, że ma strategię rozwoju, a po cichu robi swoje. Trudno bowiem nie zauważyć, że realne działania obozu PiS stoją w sprzeczności z postulatami ze slajdów Morawieckiego.

Plan w praktyce

Po pierwsze, filozofia polityki gospodarczej rządu opiera się na wielkich inwestycjach kreowanych przez państwo za pieniądze podatników. To politycy mają decydować, do jakich branż trafią największe środki, wskazując firmy warte wsparcia – „narodowych czempionów", którzy wedle zamierzeń autorów planu pociągną w górę całą gospodarkę. Trudno uwierzyć w cudowną moc sprawczą polityków (szczególnie ekipy PiS, z uporem obsadzającej dziesiątki Misiewiczów na czołowych stanowiskach w spółkach Skarbu Państwa). Warto przypomnieć, że już raz taki eksperyment się nie udał – w PRL. Nieefektywność państwowego zarządu widzieliśmy też w polskim górnictwie. W ostatnich latach zdecydowanie najlepiej radziła sobie prywatna KWK Bogdanka, podczas gdy kopalnie państwowe trapią nawracające kłopoty.

Po drugie, nawet jeśli na chwilę przyjąć taki sposób myślenia o gospodarce, to jakie będą źródła finansowania wielkich państwowych inwestycji? Z deklarowanego biliona złotych prawie połowa to suma spodziewanych środków z UE, które Polska i tak by otrzymała bez slajdów Morawieckiego! Otwarte pozostają też pytania, czy realizacja planu nie odbędzie się kosztem naszych oszczędności emerytalnych zgromadzonych w OFE, a także kosztem kondycji spółek Skarbu Państwa. Wicepremier przyznał na antenie TVP INFO, że „minister rozwoju nie dostał od ministra finansów ani złotówki na rozwój jako taki". Czyli idąc tym tropem rozumowania – sam sobie nie przyznał pieniędzy, nie wierząc we własny program...

Po trzecie, plan ten stawia mało ambitne cele. Morawiecki chce, by produkcja przemysłowa rosła szybciej niż PKB. Rzecz w tym, że działo się tak już w ciągu dwóch ostatnich dekad. Według ekonomisty Andrzeja Rzońcy PKB w latach 1996–2015 wzrósł o 105 proc., a produkcja przemysłowa – o 260 proc. Eksport w tym okresie skoczył o 324 proc., więc znacznie szybciej niż PKB. Można powiedzieć, że jedno z założeń planu zostało wypełnione, zanim w ogóle został on przyjęty.

Oprócz wymienionych trzech słabości koncepcyjnych w strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju da się znaleźć także sensowne diagnozy i postulaty. Problem w tym, że te funkcjonują jedynie na slajdach.

Drukowanie wyników

Plan słusznie wskazuje, że dług publiczny jest dla Polski poważnym obciążeniem, a co za tym idzie – zakłada zmniejszenie deficytu i relacji długu publicznego do PKB w średnim i długim okresie. Tyle plan. Tymczasem rząd PiS podjął wiele decyzji, które przyczynią się do eksplozji zadłużenia w kolejnych latach. Trudno traktować te deklaracje poważnie, jeśli politycy odwracają kluczową dla finansów publicznych reformę emerytalną. Obniżenie wieku emerytalnego to koszt ok 2,7 mld zł w tym roku i po około 10 mld zł rocznie do 2020 r. Łączny koszt do roku 2030 wyniesie około 250 mld zł. Budżety przyjęte przez rząd PiS przewidywały zwiększenie wydatków o 36 mld zł w 2016 r. i o kolejne 16 mld zł w tym roku, co wynika m.in. z programu 500+. Jednocześnie nie widać dotąd efektów zapowiadanego uszczelnienia podatku VAT. Co prawda, według szacunków MF, w 2016 r. dochody budżetu państwa z VAT wyniosły 126,6 mld zł, co oznacza nominalny wzrost o 2,8 proc. Należy jednak pamiętać, że VAT jest podatkiem od konsumpcji, a ta w zeszłym roku wzrosła o 3,6 proc. (3 proc. po skorygowaniu o deflację). Oznacza to, że odnotowaliśmy relatywny spadek ściągalności o 0,2 proc. i luka VAT rzeczywiście się powiększyła, a nie zmniejszyła. Zeszłoroczne zapowiedzi silnego wzrostu ściągalności VAT były więc niczym innym, jak drukowaniem wyników.

Innym przykładem jaskrawego rozdźwięku między planem Morawieckiego a praktyką rządu jest stosunek do inwestycji zagranicznych. Strategia wymienia szereg instrumentów wsparcia dla zainteresowanych Polską inwestorów. Tymczasem rząd PiS konsekwentnie pracuje na podwyższenie ryzyka politycznego dla inwestycji w Polsce i budowanie atmosfery nieprzewidywalności. Składa się na to m.in. upolitycznienie Trybunału Konstytucyjnego, który powinien stać na straży naszych konstytucyjnych praw, np. prawa własności. W ten sposób PiS tworzy atmosferę niepewności prawa. Raport Fundacji Batorego na temat procesu legislacyjnego w pierwszym roku rządów PiS mówi o niespotykanym przyspieszeniu tworzenia prawa: w pierwszym roku średni czas procedowania ustawy od złożenia do podpisu prezydenta wyniósł 87 dni. A w samym pierwszym kwartale 2016 r. czas procedowania ustaw wynosił zaledwie 19 dni. W skrajnych przypadkach ten proces może trwać kilkanaście godzin, co PiS przetestował przy okazji zmiany kwoty wolnej od podatku.

W stronę oligarchii

Kolejnym postulatem planu Morawieckiego jest edukacja wspierająca rozwój i innowacyjność. Tyle że trwające obecnie zmiany w polskiej szkole temu przeczą. Wprowadzana reforma skraca czas edukacji ogólnej i ideologizuje szkoły. Promowany przez PiS „pruski" model edukacji oparty na dyscyplinie, indoktrynacji i walce z indywidualizmem, nie przystaje do wyzwań XXI wieku: informatyzacji, globalizacji, automatyzacji pracy, zapotrzebowania na kreatywne, nieszablonowe rozwiązania oraz umiejętności interpersonalne. Zmniejsza też szanse dzieci urodzonych w mniej zamożnych rodzinach i na obszarach wiejskich.

Strategia rozwoju zakłada wprawdzie włączenie obszarów wiejskich w procesy rozwojowe. Jednak większość sejmowa uchwaliła ustawę o obrocie ziemią, która de facto pozbawia rolników prawa do dysponowania ich prywatną własnością. Ustawa konserwuje obecną strukturę własnościową ziemi w Polsce. Przez to duże, rentowne gospodarstwa nie inwestują, a mniejsi rolnicy, bądź ich dzieci, nie mogą sprzedać ziemi (np. by wykorzystać kapitał do przejścia do bardziej produktywnych zajęć).

Realne efekty rządów PiS dla gospodarki obrazuje niedawny spadek Polski w indeksie wolności gospodarczej Heritage. W najnowszym badaniu uwzględniającym okres rządów PiS Polska spadła z 39. na 45. miejsce na świecie. Szczególnie mocno osunęły się nasze notowania w obszarze rządów prawa oraz ochrony praw własności.

W wywiadzie dla „Deutsche Welle" Mateusz Morawiecki przyznał, że jako wzór stawia sobie gospodarkę węgierską. Przypomnijmy, że Viktor Orbán skutecznie wprowadził na Węgrzech model nepotystyczno-oligarchiczny. W badaniu Corruption Perception Index, przygotowanym przez organizację Transparency International, Węgry od 2012 do 2016 r. zaliczały spadek. Dzisiaj są na 57. miejscu na świecie pod względem uczciwości życia publicznego (za Rwandą) – Polska jest jeszcze na 29. pozycji. Na Węgrzech na porządku dziennym jest, że przetargi na budowę infrastruktury wygrywają oligarchowie, a prawo pisane jest pod zaprzyjaźnionych z Orbánem biznesmenów. Czy na pewno chcemy takiej drogi rozwoju dla Polski?

Szybka ścieżka wzrostu

Kluczem do dogonienia poziomu życia Zachodu nie jest muzealny etatyzm. Zadaniem rządu jest przede wszystkim stworzenie takiego otoczenia instytucjonalnego, w którym polskie firmy będą mogły – i chciały – rosnąć oraz inwestować w innowacje. Dziś państwo często zniechęca do prowadzenia ambitniejszych przedsięwzięć. Niewydolny wymiar sprawiedliwości zwiększa ryzyko prowadzenia biznesu na większą skalę, a administracja państwowa nie jest pomocna przedsiębiorcom. Nadmierne regulacje wielu branż zabijają konkurencję. Nie ma platform współpracy między uczelniami a biznesem ani odpowiednich bodźców podatkowych dla wdrażania polskich innowacji. Brakuje profesjonalnej dyplomacji gospodarczej, która pomagałaby identyfikować szanse dla polskich firm na rynkach zagranicznych.

Aby wejść na szybką ścieżkę wzrostu, niezbędne jest naprawienie tego, co rząd PiS w tak krótkim czasie zepsuł lub zaniedbał. Kluczowe jest wprowadzenie praworządności i zaufania do władzy. Potrzebujemy nowoczesnego szkolnictwa kształcącego na miarę wyzwań XXI, a nie XIX wieku. Systemu wsparcia rodzin zachęcającego – a nie zniechęcającego – do aktywności zawodowej. Więcej konkurencji i lepszego zarządzania przez prywatyzację. Powinniśmy odebrać politykom wpływ na obsadę spółek Skarbu Państwa i oddać strategiczne firmy w ręce fachowców, a nie Misiewiczów. Polska musi też stawić czoła wyzwaniom demograficznym, środowiskowym i budżetowym. Nie możemy bać się trudnych decyzji o przywróceniu wyższego wieku emerytalnego oraz ograniczeniu znaczenia energetyki węglowej. Należy wprowadzić zasadę zbilansowanego strukturalnie budżetu, która uchroni naszą gospodarkę od niekontrolowanego wzrostu długu publicznego.

Rząd nie zbuduje dobrobytu za Polaków. Może im jednak znacząco ułatwić to zadanie dzięki dobrej organizacji i budowie zaufania do instytucji państwa i prawa. Trzeba jednak wyznaczać czytelne i realne cele, a nie ulegać magii PowerPointa.

Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Rada Ministrów Plus, czyli „Bezpieczeństwo, głupcze”
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Pan Trump staje przed sądem. Pokaz siły państwa prawa
Opinie polityczno - społeczne
Mariusz Janik: Twarz, mobilizacja, legitymacja, eskalacja
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Śląsk najskuteczniej walczy ze smogiem
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: My, stare solidaruchy