Stany Zjednoczone Ameryki od samego początku opiekowały się projektem integracji europejskiej, uznając, że w warunkach zimnej wojny zachowanie spójności w Europie Zachodniej służy interesom amerykańskim. Warto przypomnieć, że podstawowe założenia Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali były konsultowane i aprobowane przez dyplomatów amerykańskich. Także po upadku muru berlińskiego zasadniczo wspierali oni jedność polityczną na Starym Kontynencie, będąc m.in. rzecznikiem poszerzenia Unii na Wschód.
Jeszcze za Obamy przeciw Brexitowi
Z biegiem czasu Europejczycy poszukiwali sposobów zwiększenia swojej autonomii wobec kuzyna z drugiej strony Atlantyku, a jednym z nich było wprowadzenie euro i budowanie europejskiej polityki obronnej. Bodaj największym okresem napięć w stosunkach transatlantyckich był sprzeciw Niemiec i Francji wobec amerykańskiej interwencji w Iraku w 2003 r., kiedy to ówczesny sekretarz obrony USA podzielił kontynent na „starą" i „nową" Europę. I tylko ta druga część pozostała jego zdaniem wierna sojuszowi transatlantyckiemu. To wówczas prezydent Francji Jacques Chirac wbił szpilkę Polakom, mówiąc, że „zmarnowali dobrą okazję, żeby siedzieć cicho".
Mimo to Amerykanie wielokrotnie w czasie ostatnich kryzysów wspierali jedność europejską. W trakcie kryzysu greckiego latem 2015 r. interwencja dyplomacji USA była jednym z najważniejszych czynników, który powstrzymał rozpad strefy euro.
Amerykanie wielokrotnie nakłaniali też najbogatsze państwa unii walutowej do zwiększenia pomocy finansowej dla krajów pogrążonych w kłopotach, w tym zachęcali do redukcji długu greckiego. Do ostatniej chwili administracja Baracka Obamy była też przeciwna Brexitowi i zniechęcała jak mogła polityków i społeczeństwo tego kraju do decyzji o opuszczeniu Unii.
Putin równy Merkel. Niemcy zszokowani
O potężnym wpływie Amerykanów na politykę europejską może świadczyć i to, że byli oni podstawową siłą, która skłoniła UE do podjęcia sankcji wobec Rosji w czasie kryzysu ukraińskiego, a także utrzymania tych sankcji pomimo sprzeciwu niektórych państw członkowskich. Dodać też można, że politycy francuscy i niemieccy zaangażowani w negocjacje z Rosją w ramach tzw. formatu normandzkiego wielokrotnie swoje decyzje konsultowali wcześniej ze stroną amerykańską.