Przestępcy nagminnie wykorzystują cyberprzestrzeń, a ich inwencja nie ogranicza się już do oszustw na portalach aukcyjnych i kradzieży danych. Eksperci i policjanci przyznają, że nasila się mało znany dotąd u nas szantaż w internecie.
Czytaj także:
– Coraz częściej dotyka on nastolatków, a nawet dzieci. Przestępcy straszą, że rozpowszechnią ich wstydliwe zdjęcia, by uzyskać korzyści seksualne lub materialne – mówi nam Martyna Różycka, szefowa zespołu Dyżurnet.pl, który dba o to, by z sieci zniknęły zakazane treści.
Płać, bo każdy zobaczy
„Rzeczpospolita" poznała najnowszy raport Dyżurnet.pl o zagrożeniach w sieci. Wynika z niego, że w 2015 roku ponad dwukrotnie zwiększyła się liczba zgłoszeń o treściach pedofilskich. Internauci aż 14 tys. razy informowali ekspertów o filmach i zdjęciach, które ich zdaniem są niebezpieczne. Z tego 3 tys. specjaliści uznali za dziecięcą pornografię – w 2014 roku do tej kategorii zakwalifikowano tylko 1,4 tys.
Po interwencji Dyżurnet.pl w ciągu tygodnia blisko 80 proc. zakazanych treści zniknęło z internetu. Do Komendy Głównej Policji przekazano 200 zgłoszeń o podejrzanych filmach czy zdjęciach, z tego 74 proc. dotyczących wykorzystywania dzieci – z czego 35 proc. było w anonimowej sieci TOR.
Dyżurnet.pl alarmuje, że nasila się „sextortion" – zjawisko występuje dotąd w Polsce w marginalnej skali. Sextorion (nazwa z połączenia słów „sex" i „extortion", czyli wymuszenie) polega na tym, że sprawca włamuje się do sieci lub uwodzi dziecko, przejmując jego intymne zdjęcia.