Miroslav Toman, szef czeskiego resortu rolnictwa, zapowiedział, że jeśli producent będzie próbował eksportować do Czech produkty nie odpowiadające normom, to dostanie zakaz sprzedaży do Czech.

Na liście produktów nie spełniających czeskich norm znalazły się m.in. herbatniki z Kauflandu, które miały zawierać ponad 100 razy więcej orzeszków ziemnych, niż "śladowe ilości" wymienione na etykiecie; szynka z Wielkopolskich Zakładów Mięsnych Agrico, która ma mniej mięsa, niż wynika z informacji na opakowaniu, a także skażone pestycydami jabłka. Norma zawartości środków ochrony roślin była 20-krotnie przekroczona - informuje Business Insider.

To nie jedyne towary, które wzbudziły podejrzenia czeskiej Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (SZPI). Poza tym zakwestionowano wyroby firmy Pikok, która głownie znana jest z oferty Lidla, a także dania gotowe marki Pamapol oraz wyroby beskidzkiej firmy Aksam.

Czeskie władze od jakiegoś czasu blokują polskie wyroby spożywcze, twierdząc, że są niskiej jakości. Zdaniem analityków balansują na granicy unijnego prawa. Negatywna kampanię wymierzona w polska żywność rozpoczął w 2013 roku Andrej Babis, wówczas minister finansów, a zarazem właściciel spożywczego koncernu Agrofert. Podczas jednego z telewizyjnych programów odmówił spróbowania polskiej kiełbasy - mówiąc: nie jem tego waszego gówna. Teraz Babis jest premierem a czeskie służby kontrolne są coraz bardziej skrupulatne w tropieniu "złej polskiej żywności".