Meksyk sprowadza obecnie 98 proc. kukurydzy ze Stanów, w 2016 r. wydal 17,7 mld dolarów na łączny import rolny z tego kraju, pięć razy więcej niż przed wejściem w życie traktatu NAFTA w 1994 r. Prezydent Donald Trump uznał jednak ten traktat za nieuczciwy dla jego kraju i zapowiedział renegocjacje albo wypowiedzenie go, co skłoniło Meksyk do szukania innych dostawców z Ameryki Płd.
- Jestem optymistą co do możliwości zawarcia wkrótce umowy z tymi krajami — powiedział wiceminister gospodarki Juan Carlos Baker w wywiadzie dla „FT". — Jesteśmy mocno zaawansowani w rozmowach z Brazylią, Argentyna jest kilka kroków w tyle. Dodał, że spodziewa się złożyć wizytę w Argentynie w kwietniu lub maju i szybko potem spotkać się z przedstawicielami władz Brazylii w ramach szóstej narady dwustronnej od 2015 r.
Baker powiedział, że Meksyk mógłby przyznać południowoamerykańskim producentom takie same warunki, jak obecnie farmerom z USA. — To zostanie wynegocjowane, ale Jesli zechcemy ogłosić zerową stawkę celną, to mamy taką możliwość, bo to odpowiada nam — stwierdził.
Import kukurydzy z południa kontynentu a nie ze Stanów może wydawać się nieekonomiczny, ale tylko dlatego, że NAFTA sprawił, że opłacało się sprowadzać wyłącznie ze Stanów — powiedział wiceminister. — Amerykański eksport transportowano pociągiem, towary z Brazylii czy Argentyny płyną statkiem, co nadal jest bardzo tanie. Na dziś jestem mniej więcej na tym samym poziomie kosztów, ale rzecz w tym, że producenci w Stanach nie płacą żadnego cła — wyjaśnił.
Bez traktatu farmerzy będą mieli kosztowny dostęp do Meksyku, bo zgodnie z regułami WTO łączne cło na kukurydzę wyniesie 194 proc. — Niektórzy ludzie Stanach nie zdają sobie z tego sprawy — powiedział wiceminister. Powtórzył, że Meksyk może dać producentom z Ameryki Płd. takie same warunki jak amerykańskim farmerom.