Okres sprzedaży świątecznej, który można liczyć od połowy października odpowiada za 30-40 proc. przychodów Bakallandu. - Sezonowość ciągle jest, ale nie jest aż tak bardzo istotna - ocenił Moczulski.
Wyjaśnił, że mamy do czynienia na świecie z megatrendami, które nie są chwilową modą, tylko czymś trwałym. Zmienia to oblicze konsumpcji. Mniej konsumujemy w domu, a wiele na zewnątrz. Chcemy być też coraz bardziej fit i zdrowo się odżywiać. - Dostarczamy klientom odpowiedź na te trendy. Polska nie jest izolowaną wyspą, tylko te wszystkie trendy doszły i tutaj. Dzięki temu bakalie w ostatnich latach rozwijają się w tempie dwucyfrowym i już prawie osiągnęły 1 mld zł obrotów – tłumaczył.
Rynek kilka lat temu rósł kilkanaście proc. 5-6 lat temu nawet kilkadziesiąt. - Za wzrostem wartości sprzedaży idzie też wzrost wolumenu, a ceny bakalii istotnie wzrosły w ostatnich latach – podkreślił gość.
Przypomniał, że w ostatnich kilkunastu latach doszły do konsumpcji kraje, które nie były brane w ogóle pod uwagę. Np. notowane są wzrosty rzędu 20-30 proc. rocznie spożycia migdała w Indiach.