„Krymskiego eldorado nie ma. Dwa lata po aneksji półwyspu rosyjska gospodarka ledwo dyszy” - tak zaczyna się w „Rzeczpospolitej” tekst „Krym dobija Rosję”.
Zgodnie z mocarstwowymi zapowiedziami Krym miał się stać drugim Singapurem, wielkim centrum biznesowym, z kasynami, w których bawić się mieli zamożni Rosjanie. Zamiast tego są wymarłe kurorty, drożyzna i przerwy w dostawach prądu. Rosja, w związku z wojną handlową prowadzoną z UE, też nie ma się zresztą lepiej.
I tylko wypada się cieszyć, że mimo czarnych prognoz, m.in. byłego wicepremiera Janusza Piechocińskiego, polska gospodarka i eksporterzy nie ucierpieli na konflikcie na Wschodzie, rekompensując sobie skutecznie poniesione tam straty na innych rynkach. Problemom Krymu, Rosji, Ukrainy i ich wpływie na polskie firmy poświęcony jest dziś dwukolumnowy raport na ekonomicznych stronach „Rz”.
W tym samym miejscu przeczytamy obszerny wywiad z ministrem skarbu Dawidem Jackiewiczem, w którym opowiada m.in. o tym, kiedy zgasi światła w kierowanym przez siebie resorcie, dlaczego państwowe firmy ze sobą nie współpracują oraz jakie spółki wejdą w skład holdingu, który zastąpi ministerstwo skarbu.
Rewolucja w podatku