Korespondencja z Brukseli
Dużo zapoznawczych spotkań, mało polityki – to program prezydenta USA w stolicy Belgii. W środę po południu złożył z Melanią wizytę w Pałacu Królewskim i spotkał się z premierem Charles'em Michelem, a w czwartek od rana miał zajmować się polityką. Dyplomaci w Brukseli nie przewidywali jednak ważnych deklaracji ani nawet publicznych wypowiedzi amerykańskiego prezydenta.
Pierwsza wizyta miała służyć przede wszystkim przedstawieniu go przywódcom państw sojuszu północnoatlantyckiego, a z racji tej samej lokalizacji Trump ma też spotkać się z szefami unijnych instytucji. Unijny program przewidziano na rano, obiad Trump ma zjeść w towarzystwie prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
Nie ma NATO bez USA
W czwartek po południu amerykański prezydent spodziewany jest w NATO. Najpierw zaplanowano inaugurację nowego budynku Kwatery Głównej (za 1,1 mld euro), w tym odsłonięcie pomnika ofiar zamachów z 11 września 2001 roku. – Jeden jedyny raz w historii, gdy NATO uruchomiło artykuł 5 dotyczący wspólnej obrony w razie ataku na jednego z sojuszników, nastąpił po zamachach terrorystycznych z 11 września w Nowym Jorku – przypomniał Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO, w wywiadzie opublikowanym w środę w „Rzeczpospolitej". Trump, przecinając wstęgę, na pewno też o tym usłyszy. Sojusznicy próbują przekonywać sceptycznego wobec NATO nowego prezydenta USA, że użyteczności paktu północnoatlantyckiego nie można mierzyć wyłącznie w kategoriach księgowych. Amerykanie odpowiadają za 70 proc. wydatków wojskowych sojuszu i prezydent Trump wyraził już publicznie niezadowolenie z tego powodu. W czwartek usłyszy, że jest coraz lepiej i kraje zwiększają wydatki, a kolejnym uda się dojść do docelowego w NATO poziomu 2 proc. produktu krajowego brutto.
Sojusznicy zgodzą się zapewne, żeby wprowadzić krajowe plany zwiększania wydatków. Jednak do tej pory nie pojawiła się propozycja, żeby cel 2 proc. PKB był obowiązkowy. – Niemcy bardzo pilnują, żeby Stoltenberg takiej propozycji nie zgłaszał – mówi nam dyplomata w Brukseli. Niemcy wydają na obronę 1,19 proc. PKB, ale planują wzrost. Obecnie poziom 2 proc. PKB przekraczają: USA, Wielka Brytania, Polska, Grecja i Estonia, w tym lub w przyszłym roku do tego grona dołączą Litwa, Łotwa i Rumunia.