Do tej pory działania komisji Senatu w sprawie wpływu Rosji na wynik wyborów prezydenckich były raczej dość ospałe. Ale w środę doznały nagłego przyspieszenia. Senatorowie formalnie wystąpili o nagrania, dane komputerowe i inne materiały współpracowników generała Flynna, które mogłyby świadczyć o tym, że były już doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Donalda Trumpa współpracował z Rosjanami w sprawie publikacji latem ub.r. kompromitujących informacji o Hillary Clinton.
Jednocześnie wyszło na jaw, że szef FBI James Comey zwrócił się pod koniec ub. tygodnia do zastępcy prokuratora generalnego Roda Rosensteina o dodatkowe środki na prowadzenie śledztwa w sprawie działań rosyjskich władz. Zaraz po otrzymaniu tej prośby Rosenstein oficjalnie wystąpił do Trumpa z wnioskiem o zwolnienie Comeya, co było formalnym powodem do podjęcia przez prezydenta kontrowersyjnej decyzji.
Zdaniem Chucka Schumera, przewodniczącego demokratycznej mniejszości w Senacie, to uzasadnia powołanie specjalnego prokuratora, który kontynuowałby śledztwo Comeya. Podobny wniosek poparło kilku czołowych republikanów w Senacie, w tym John McCain i Lindsey Graham. Ale zdecydowana większość republikańskich senatorów nie przyłączyła się na razie do takiego wniosku. Wielu ma w pamięci specjalnego prokuratora Kena Starra, który niemal doprowadził do paraliżu prezydenturę Billa Clintona, prowadząc bezwzględne śledztwo w sprawie jego romansu z Moniką Lewinsky i nieprawdziwych zeznań złożonych przed Kongresem.
– Na razie prezydentura Trumpa nie zostanie w taki sposób sparaliżowana, na to nie pójdą republikanie. Ale w Kongresie śledztwo będzie prowadzone swoim rytmem i jeśli dojdzie do wykrycia dowodów powiązań ekipy Trumpa z Kremlem, republikanie nie będą mieli wyboru i przestaną chronić prezydenta. Zwalniając Comeya, Trump najwyraźniej chciał zapobiec wykryciu właśnie takich dowodów – mówi „Rz" Wilhem Post, znawca Ameryki w Holenderskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.
Sygnałem, że republikanie coraz bardziej liczą się z takim właśnie rozwojem wypadków, jest zaproszenie Comeya na przesłuchanie przez przewodniczącego komisji ds. wywiadu Senatu, republikanina Richarda M. Burra. Były szef FBI miałby wystąpić w wąskim gronie, tak aby mógł podać informacje niejawne w sprawie prowadzonego śledztwa. Taką inicjatywę poparł wiceprzewodniczący komisji, demokrata z Virginii Mark Warner.