Człowiek został skazany na karę w zawieszeniu za czyn o małym ładunku społecznej szkodliwości. Nie zgadza się z wyrokiem, ale zastanawia się, czy warto zaskarżyć wyrok. Bo to opóźni uprawomocnienie się wyroku, a to od tego momentu liczy się czas zawieszenia kary (probacji). A zatem i moment, w którym fakt skazania ulegnie zatarciu, co dla wielu osób ma też konsekwencje zawodowe – wyjaśnia rzecznik i pyta, czy obywatele powinni stawać przed takim dylematem.
W wystąpieniu do ministra Zbigniewa Ziobro rzecznik Adam Bodnar przypomina że instytucja zawieszenia wykonania kary i poddania sprawcy próbie oparta jest na przyjęciu przez sąd pozytywnej prognozy społecznej i kryminologicznej wobec sprawcy czynu i przekonaniu, że kara w takiej postaci osiągnie oczekiwane cele, przede wszystkim – że zapobiegnie powrotowi przez niego do przestępstwa. Stosowana jest również do przestępczości o mniejszym natężeniu naganności.
Jednak zdaniem RPO przepisy karne skonstruowane są tak, że w praktyce ograniczają konstytucyjne prawo do sądu w postaci prawa do dwuinstancyjnego postępowania. Bowiem w przypadku zaskarżenia wyroku I instancji dochodzi faktycznie do wydłużenia okresu próby o czas pomiędzy wydaniem orzeczenia a jego uprawomocnieniem się.
- Wielomiesięczny okres pomiędzy wyrokowaniem przez sąd I a II instancji przekształca się w dodatkowy okres represji karnej i dodatkowej dolegliwości. Przedłużenie czasu może mieć istotny wpływ na podjęcie decyzji o zaskarżeniu rozstrzygnięcia sądu I instancji. Stanowi to niewątpliwie zagrożenie dla realizacji konstytucyjnego prawa wyrażonego w art. 78 Konstytucji RP, zgodnie z którym każda ze stron ma prawo do zaskarżenia orzeczeń i decyzji wydanych w pierwszej instancji – argumentuje rzecznik.
Podkreśla, że zgodnie z treścią art. 75 § 3 k.k., jeżeli skazany po wydaniu wyroku, lecz przed jego uprawomocnieniem się rażąco naruszył porządek prawny, sąd może zarządzić wykonanie kary.