Rok 2015 nie był dobry dla wymiaru sprawiedliwości. Sądy pracowały mniej sprawnie, przybyło spraw trwających ponad rok (o 14 proc.) i trzy lata (3 proc.). Dłużej trwał też średni proces karny (o ponad miesiąc). Na tym nie koniec złych wskaźników. W ub.r. wydłużył się też średni czas trwania tymczasowego aresztowania. W sądach rejonowych wyniósł 7,4 miesiąca (w 2014 r. – 6,5), a w okręgowych wzrósł z 14 do 14,4 miesiąca. Jak wynika ze statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości, najdłuższe (średnio) areszty odnotowano w 2007 r. (sądy kręgowe – 15,1 miesiąca; rejonowe – 7,1).
– To niepokojące informacje – mówi dr Mateusz Dobrowolski, kryminolog. I wyjaśnia, że przez ostatnie lata bardzo często zwracano Polsce uwagę na zbyt długie areszty.
– Prokuratorzy i sędziowie wzięli sobie do serca sprawy przegrane przez Polskę przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka oraz Trybunałem Sprawiedliwości w Strasburgu i wnosili o nie rozsądniej. W 2015 r. znów jest gorzej – podsumowuje. Powód?
– Żadnych racjonalnych nie dostrzegam. Może jedynie wzrost przestępczości gospodarczej – mówi adwokat Mateusz Walaszek.
Gorszy od kryminału
Złą praktyką polskiego wymiaru sprawiedliwości jest tak długie przedłużanie aresztów, że ich czas zaliczony na poczet odbywania kary oznacza wyjście skazanego na wolność tuż po wyroku.