Swoją historię Ibrahim Diallo opisał na blogu. Problemy miały niewinny początek - mężczyźnie przestała działać karta wejściowa do budynku. Diallo zgłosił ten fakt przełożonemu, a ten obiecał zamówić nową wejściówkę. Coś jednak poszło nie tak.
Kilka godzin później mężczyzna zauważył, że został wylogowany z systemów firmy, a jeden z jego kolegów stwierdził, że na liście użytkowników został on oznaczony jako "nieaktywny". Gdy wrócił z obiadu (dzięki pomocy współpracownika, który wpuścił go do budynku) jeden z pracowników działu HR poinformował go, że dostał mailem informację, że umowa o pracę Diallo wygasła. Obiecał sprawdzić o co chodzi.
Następnego dnia Diallo nie mógł już korzystać z żadnych systemów informatycznych w firmie. Chwilę później przy jego biurku pojawiło się dwóch pracowników ochrony z informacją, że otrzymali maila z poleceniem wyprowadzenia go z budynku.
Żaden z jego przełożonych nie był w stanie temu zapobiec - ochrona powoływała się na jednoznaczne polecenie, które otrzymała z systemu administracyjnego firmy. Wyjaśnianie sprawy zajęło trzy tygodnie.
Okazało się, że kilka miesięcy wcześniej z pracy został zwolniony przełożony Diallo. W tym samym czasie firma przesiadała się z jednego systemu informatycznego na drugi. Nieobecny przełożony (zwolniony z obowiązku świadczenia pracy do końca umowy) nie wprowadził do nowego systemu informacji o obowiązującym wciąż kontrakcie mężczyzny. System uznał go więc za byłego pracownika i uruchomił całą lawinę procedur, która skończyła się wyprowadzeniem Diallo z biurowca.