Ministerstwo Rodziny potwierdza, że chce uszczelnić system przyznawania 500+. Zwłaszcza na pierwsze dziecko, gdy świadczenie jest uzależnione od dochodu. Projekt nowelizacji ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci ministerstwo przedstawi w najbliższych dniach.
Ograniczone koszty
– Obecnie rodzin, które spełniają kryterium świadczenia na pierwsze dziecko, jest ponad 1,5 mln. To 60 proc. wszystkich pobierających świadczenie – mówiła na środowej konferencji prasowej minister Elżbieta Rafalska. Dodała, że choć zdaniem resortu skala wyłudzeń nie jest duża, zmiany są konieczne.
Zgodnie z planami rodzic prowadzący działalność gospodarczą i rozliczający się z fiskusem ryczałtem ewidencjonowanym lub na podstawie karty podatkowej nie będzie mógł już bez ograniczenia odliczać kosztów uzyskania przychodu przy wnioskowaniu o 500+ na pierwsze dziecko. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", rząd na podstawie obrotów wszystkich osób prowadzących działalność gospodarczą określi, jakiego rzędu są to koszty.
Teraz nawet osiągając przychody przekraczające 200 tys. zł, można otrzymać świadczenie, bo w przepisach jest luka. W PIT rozliczający się z fiskusem w uproszczony sposób wykazują bowiem tylko przychód. A przy przyznawaniu 500+ znaczenie ma dochód. Gmina ustala go na podstawie oświadczenia wnioskującego, którego prawdziwości nie jest w stanie zweryfikować. I choć za kłamstwo w oświadczeniu grozi kara nawet trzech lat pozbawienia wolności, to najpierw trzeba je wykryć, a to nie jest proste.
– Bazujemy na tym, co zadeklaruje wnioskujący o świadczenia. Nie mamy jak sprawdzić, czy podane informacje są prawdziwe – mówi Eliza Dygas, kierownik działu świadczeń rodzinnych MOPS w Płocku. Dodaje, że w jej ośrodku zdarzali się już przedsiębiorcy, którzy mieli kilkaset tysięcy złotych przychodu, ale zadeklarowany przez nich dochód kwalifikował ich do uzyskania pomocy na pierwsze dziecko. I choć były wątpliwości, jaka jest prawdziwa sytuacja majątkowa, rodzina otrzymała świadczenia.