Władysław Kosiniak-Kamysz: Wieś tak łatwo nie zapomina

PiS nie zna i nie rozumie samorządów. Wręcz ich nienawidzi – mówi prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz .

Aktualizacja: 03.07.2017 16:09 Publikacja: 02.07.2017 19:22

Władysław Kosiniak-Kamysz

Władysław Kosiniak-Kamysz

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Rz: W sobotę w Przysusze Jarosław Kaczyński wymieniał ministrów i ich problemy, ale nie było na tej liście Jurgiela. Czy to pana zaskoczyło?

Władysław Kosiniak-Kamysz: Kaczyński był dość łaskawy dla swoich ministrów. Pogroził palcem, ale tylko tym, którzy nie mają u niego mocnej pozycji. Widać, że minister Jurgiel, choć jest największym szkodnikiem w tym rządzie, cokolwiek by zrobił albo czegokolwiek by nie zrobił, trzyma się mocno. Wyrządzone przez niego szkody precyzyjnie wypunktowaliśmy w naszym wniosku o jego odwołanie. Opóźnione unijne dopłaty dla rolników, spóźniona ustawa o ubezpieczeniach rolniczych, chaos w agencjach rolnych, bezradność wobec epidemii afrykańskiego pomoru świń – mógłbym tak wymieniać bardzo długo.

Czyli jego pozycja jest tak silna, że nie spodziewa się pan w listopadzie – po ocenie ministrów – jego dymisji?

PiS nie powinno czekać z dymisją Jurgiela do jesieni, tylko już teraz poprzeć nasz wniosek w Sejmie. Wyszłoby to na zdrowie nie tylko polskiej wsi, ale i partii rządzącej. Nie sądzę jednak, żeby Kaczyński poświęcił tak bliską osobę.

Przekaz w Przysusze był taki, że nie mamy problemu z tym, by brać środki z UE, ale uchodźców nie przyjmiemy. Czy PiS z takim podejściem może być skuteczny w unijnej polityce rolnej?

Za postawę PiS w UE, nie tylko w sprawie uchodźców, najwięcej zapłacić może właśnie polska wieś. W Unii już trwa dyskusja o zmianach we wspólnej polityce rolnej. Jest duża presja na zmniejszenie budżetu przekazywanego na rolnictwo i politykę spójności, z której korzysta wieś. Arogancja PiS może doprowadzić do tego, że rolnicy dostaną dopłaty obniżone o połowę. Albo nie dostaną ich wcale.

W Przysusze o rolnictwie było niewiele. To pana zaskakuje?

PiS zdaje sobie sprawę, że już bardzo mocno doświadczył rolników. Przed wyborami obiecywał podwojenie unijnych dopłat czy minimalne ceny gwarantowane na produkty rolne. Mijają dwa lata i władza nic z tym nie zrobiła. Za to podniosła rolnikom o pięć lat wiek emerytalny. Muszą wiedzieć, że wieś im tego nie zapomni.

Jednak Kaczyński zaproponował w sobotę też tzw. ustawę o gospodarstwie rolnym. To niewystarczająca propozycja dla wsi?

Ustawa ma podobno zmienić system ubezpieczeń rolniczych, który przecież PiS właśnie zmodyfikował. I przez tę zmianę rolnicy nie mogli się ubezpieczyć, bo nowe przepisy weszły w życie za późno. Efekt? Np. w okolicach Grójca, niedaleko Przysuchy, straty sadowników sięgają 90 proc., a w oczy zagląda im widmo bankructwa. Rząd nie ma dla nich żadnego wsparcia.

W przemówieniu Morawieckiego było sporo akcentów dot. całej Polski. Budowa mostów, ścieżek rowerowych. To za mało?

To tylko dowodzi, jak bardzo oderwali się od rzeczywistości. Przecież ścieżek rowerowych nie musi budować rząd, świetnie to robią samorządy. W okolicach samej Przysuchy samorządowcy wybudowali 30 km tras rowerowych. Chyba pędząc z Warszawy na kogutach, nie zauważyli, jak samorządowcy zmieniają Polską lokalną. Zresztą gołym okiem widać, że PiS nie zna i nie rozumie samorządów.

Padła za to propozycja zmian w ordynacji samorządowej.

Zapowiedź zmian w ordynacji obnaża słabość PiS. Niby prężą muskuły, ale to nie efekt ciężkiej pracy, tylko sterydów. Boją się porażki w wyborach, więc próbują zmienić reguły. Tym razem nie podobają im się JOW w samorządach. Ciekawe, co na to Kukiz'15? Jakoś nie słyszałem oburzenia Pawła Kukiza czy jego polityków, że Kaczyński chce likwidować JOW w małych gminach. Uważam, że zmiana ordynacji przed wyborami jest bardzo niebezpieczna. Nie chodzi przecież o większą transparentność. Przezroczyste urny wprowadziliśmy z PO już w poprzedniej kadencji. PiS gmera przy ordynacji tylko po to, by zagwarantować sobie zwycięstwo. Oby nie skończyło się jak kiedyś: „urna wyborcza to taka szkatułka, wrzucasz Mikołajczyka, wychodzi Gomułka".

Wczoraj PiS zrezygnował z nowych obietnic socjalnych, poza mglistą zapowiedzią wsparcia dla emerytów.

Albo PiS nie ma nowych pomysłów, albo z budżetem państwa nie jest wcale tak dobrze, jak deklaruje premier Morawiecki. Gdy PiS odrzucał w Sejmie naszą propozycję 500 zł dodatku dla seniorów, byłem przekonany, że to dlatego, że w Przysusze ogłoszą swoją. Nic takiego się nie stało, a emeryci i renciści nie dostali żadnej propozycji. My na tym etapie w poprzedniej kadencji byliśmy już po kwotowej podwyżce emerytur i rent o 71 zł. Proszę to porównać z tegoroczną groszową waloryzacją.

PiS za to chwali się, że realizuje obietnice bez podnoszenia podatków.

Podnoszą daniny, tylko nie wprost. Weźmy polisy OC, które obowiązkowo płacą wszyscy kierowcy. Tylko w ubiegłym roku zdrożały o 56 proc. PiS mimo deklaracji z kampanii wyborczej nie obniżył podatku VAT.

VAT akurat podniosła koalicja PO–PSL.

W zupełnie innej sytuacji gospodarczej. My zmagaliśmy się z kryzysem gospodarczym, a PiS ma doskonałą sytuację na globalnych rynkach. Zresztą nawet w takim trudnym momencie, dzięki uporowi PSL, udało się obniżyć VAT na żywność.

PSL wczoraj zrezygnował z budowy własnego przekazu. Ale PO miało Radę Krajową w kontrze dla PiS. To był dobry pomysł?

Nie można grać na boisku, które wyznacza przeciwnik. PO wpadło w tę pułapkę. Nie przedstawili ani jednego własnego pomysłu na to, jak chcą poprawić jakość życia Polaków. I to musiało się dla nich kiepsko skończyć.

Czy to jest powód, dla którego ma pan największe zaufanie społeczne w jednym z ostatnich badań? Większe nawet niż Duda, który z racji urzędu dostaje premię za zaufanie.

Nie rozpaczam, gdy sondaże są gorsze, nie będę skakał z radości, gdy są lepsze. Mam wrażenie, że chodzi nie tylko o pomysły, które zgłasza PSL, ale też o chęci większej normalności, rozsądku, braku agresji w polityce.

Sądzi pan, że to przełoży się na wyniki PSL w partyjnych sondażach?

Nie warto żyć sondażami. Gdyby Andrzej Duda czy Donald Trump się nimi przejmowali, nigdy nie zostaliby prezydentami. Ostatnio dobitnie przekonała się o tym Theresa May, która w sondażach miała sporą przewagę, a teraz nie może samodzielnie rządzić.

To też ostrzeżenie dla PiS?

Nie warto upajać się sondażami, gdy są dobre. Bo wtedy traci się czujność. A teraz media zmieniły się tak bardzo, że wszystko toczy się dużo szybciej. Informacja żyje bardzo krótko. To pokazały wybory w USA, jak wielu wyborców podjęło decyzję na podstawie ostatnich informacji, które pojawiły się w kampanii.

Nowym wątkiem w polskiej dyskusji politycznej, który szybko nabiera znaczenia, są sprawy ekologiczne, smog, Puszcza Białowieska i tak dalej. PSL ma tu propozycje?

Hasłem naszego kongresu w październiku był „Nowy zielony ład". Spośród partii politycznych jako pierwsi dostrzegliśmy problem smogu i już w styczniu przedstawiliśmy nasze propozycje w Narodowym Programie Antysmogowym. PiS wtedy zapowiedział przygotowanie swojego programu do końca czerwca. Mamy lipiec i nic nie ma. Zamiast walki ze smogiem obserwujemy kolejną wojenkę w rządzie między Morawieckim a ministrem energii. Jak PiS ma się dogadać z innymi, jak nie potrafi sam ze sobą?

Czy hasło poprawy jakości życia, o którym pan wspomniał, to będzie hasło PSL na najbliższe miesiące i lata?

Tak działamy. Nie składamy propozycji ideologicznych w Sejmie, tylko praktyczne, np. likwidacji abonamentu RTV. Może PiS to poprze? My proponujemy, aby rząd finansował telewizję publiczną, a nie szukał pieniędzy w kieszeniach Polaków. Przecież wielu młodych ludzi nie ma telewizora i nie zamierza go kupować. Dlaczego mieliby płacić abonament? To już wywołuje falę oburzenia i PiS będzie musiał się z tego wycofać.

A czy PSL planuje specjalne pomysły, działania na wakacje?

Cały czas będziemy aktywni, składając konkretne propozycje. W najbliższym czasie chcemy złożyć dwa projekty ustaw. Jeden dotyczący prac sezonowych, drug – szkód łowieckich. Nie tylko składamy wniosek o dymisję szkodnika ministra Jurgiela, ale też pokazujemy alternatywę. Zwłaszcza w obszarach, które są bardzo zaniedbane.

Kiedy propozycje dotyczące samorządów?

Mogę zdradzić, że jesienią przygotowujemy konwencję samorządową. Wtedy przedstawimy nasze propozycje. Bo PiS nienawidzi wręcz samorządu, chce wszystkim sterować z Warszawy. My wierzymy w demokrację samorządową.

Rz: W sobotę w Przysusze Jarosław Kaczyński wymieniał ministrów i ich problemy, ale nie było na tej liście Jurgiela. Czy to pana zaskoczyło?

Władysław Kosiniak-Kamysz: Kaczyński był dość łaskawy dla swoich ministrów. Pogroził palcem, ale tylko tym, którzy nie mają u niego mocnej pozycji. Widać, że minister Jurgiel, choć jest największym szkodnikiem w tym rządzie, cokolwiek by zrobił albo czegokolwiek by nie zrobił, trzyma się mocno. Wyrządzone przez niego szkody precyzyjnie wypunktowaliśmy w naszym wniosku o jego odwołanie. Opóźnione unijne dopłaty dla rolników, spóźniona ustawa o ubezpieczeniach rolniczych, chaos w agencjach rolnych, bezradność wobec epidemii afrykańskiego pomoru świń – mógłbym tak wymieniać bardzo długo.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Mariusz Kamiński z zarzutami, Michał Szczerba wzburzony
Polityka
Andrzej Duda spotkał się z Donaldem Trumpem. Donald Tusk: wybieramy różnych rozmówców
Polityka
Cimoszewicz: Miałem wrażenie, że Donald Trump zapomniał nazwiska Andrzeja Dudy
Polityka
Maciej Wąsik w prokuraturze. "Nie przyjąłem do wiadomości zarzutów"
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Gen. Roman Polko: Donald Trump znów prezydentem USA? Nie mam obaw