Korea Północna: strach przed kolejną czystką

Kim Dzong Un wdrapał się na "świętą górę rewolucji"

Aktualizacja: 15.12.2017 22:27 Publikacja: 15.12.2017 19:30

Kim Dzong Un na górze Pektu-san w listopadzie 2013

Kim Dzong Un na górze Pektu-san w listopadzie 2013

Foto: www.youtube.com

Z życia publicznego zniknął północnokoreański wicemarszałek Hwang Pyong-so, numer drugi w tamtejszej armii po jej głównodowodzącym Kim Dzong Unie. Ponieważ lider Korei jednocześnie poszedł w góry i wdrapał się na mistyczny dla Pjongjangu szczyt Pektu-san, eksperci podejrzewają że wicemarszałek zostanie wkrótce rozstrzelany (jeśli jeszcze nie zginął).

Hwang Pyong-so był najwyższym rangą współpracownikiem Kima, nie należącym do rodziny panującej. Jemu jednak zawdzięczał swój błyskawiczny awans i przeskakiwanie po dwa stopnie w hierarchii wojskowej. W październiku podobno został wyrzucony z rządzącej partii komnistycznej za łapówkarstwo. Ale nie wiadomo co, od kogo i za co miałby wziąć. Wizyta Kima na Pektu-san wróży mu jednak jak najgorzej.

Leżąca na granicy z Chinami góra Pektu-san jest najwyższym szczytem Półwyspu Koreańskiego. Według legend wspólnych dla obu krajów na górze miał się urodzić Dangun, założyciel pierwszego koreańskiej królestwa w III wieku przed naszą erą.

Według komunistycznych legend z Pjongjangu w czasie walk z Japończykami w czasie drugiej wojny światowej, w obozie partyzanckim na górze miał się urodzić Kim Dzong Il, ojciec Kim Dzong Una i drugi władca w dynastii północnokoreańskich Kimów (w rzeczywistości urodził się w ZSRR, w wiosce w pobliżu Chabarowska). Z tego powodu góra Pektu znajduje się w herbie komunistycznej Północy, a jej nazwa często używana jest w tamtejszej propagandzie (np. „uderzymy na imperialistów jak lawina z Pektu-san, świętej góry rewolucji"). Stanowi też tło w niezliczonych portretach dwóch poprzedni władców komunistycznej Korei. Nawet jedna z rakiet północnokoreańskich została nazwana na jej cześć.

Eksperci zauważyli, że wizyty trzeciego z Kimów na górze zbiegają się w czasie z egzekucjami jego najważniejszych współpracowników.

W listopadzie 2013 roku tłustawy władca z Pjongjangu był na niej, a miesiąc później rozkazał zabić swojego wuja Jang Song Thaeka (swego politycznego mentora i opiekuna). Według uporczywych pogłosek wuj miał zostać zaszczuty przez psy strażnicze na wojskowym poligonie koło stolicy.

W kwietniu 2015 roku Kim znowu był na górze. Miesiąc później rozstrzelano ówczesnego ministra obrony Hyon Yong-chola. Aresztowano go jednak wcześniej za to, że zdrzemnął się podczas narady z Kimem.

Władca komunistycznej Korei dał się zawieźć na górę również we wrześniu 2016 roku, po piątej próbie nuklearnej dokonanej przez Północ.

Po każdej z poprzednich egzekucji bliscy i współpracownicy zamordowanych tracili prace, trafiali do więzień lub też byli rozstrzeliwani. Obecnie w Pjongjangu boją się, że wejście na szczyt może oznaczać początek nowej czystki.

Z życia publicznego zniknął północnokoreański wicemarszałek Hwang Pyong-so, numer drugi w tamtejszej armii po jej głównodowodzącym Kim Dzong Unie. Ponieważ lider Korei jednocześnie poszedł w góry i wdrapał się na mistyczny dla Pjongjangu szczyt Pektu-san, eksperci podejrzewają że wicemarszałek zostanie wkrótce rozstrzelany (jeśli jeszcze nie zginął).

Hwang Pyong-so był najwyższym rangą współpracownikiem Kima, nie należącym do rodziny panującej. Jemu jednak zawdzięczał swój błyskawiczny awans i przeskakiwanie po dwa stopnie w hierarchii wojskowej. W październiku podobno został wyrzucony z rządzącej partii komnistycznej za łapówkarstwo. Ale nie wiadomo co, od kogo i za co miałby wziąć. Wizyta Kima na Pektu-san wróży mu jednak jak najgorzej.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Gęstnieją chmury nad Dniestrem. W Naddniestrzu i Gagauzji rosną tendencje separatystyczne
Polityka
Rzym i Madryt jadą na gapę. Włochy i Hiszpania w ogonie państw NATO
Polityka
Węgierska armia rusza do Czadu. W tle afrykańskie interesy Putina
Polityka
Unia Europejska zawiera umowy z autokratami. Co z prawami człowieka?
Polityka
Milczący protest czy walka zbrojna? Rosyjska opozycja podzielona