– Zgłaszamy gotowość do rozmów sondażowych z SPD i jest to poważna propozycja – oświadczyła w poniedziałek Angela Merkel, przewodnicząca CDU. Dała wyraźnie do zrozumienia, że jej partia zdaje sobie sprawę z konieczności ustępstw i zawarcia kompromisu prowadzącego do zawiązania kolejnej wielkiej koalicji. W kilka godzin po deklaracji Merkel głos zabrał Martin Schulz, który oświadczył, że „wszystkie opcje są nadal na stole". Nie wykluczył w najbliższych dniach rozmów z Angelą Merkel i szefem bawarskiej CSU Horstem Seehoferem.
Wygląda więc na to, że polityczny pat powstały po fiasku koalicji Jamajki może zostać przełamany. Na pewno nie szybko. Ugrupowanie Angeli Merkel nie miałoby wprawdzie nic przeciwko szybkiemu rozpoczęciu negocjacji, lecz w SPD sytuacja jest wysoce skomplikowana.
Po czwartkowej rozmowie prezydenta RFN Franka-Waltera Steinmeiera z Martinem Schulzem, szefem SPD, stało się dla wszystkich jasne, że socjaldemokraci nie mogą wprost odrzucić apelu o ustabilizowanie rozchwianej sceny politycznej.
Jest to możliwe jedynie poprzez utworzenie stabilnego rządu posiadające większość w Bundestagu. Aby to osiągnąć, nie ma innej opcji, jak tylko wielka koalicja, taka, jaka rządziła przez ostatnie cztery lata, a po raz pierwszy w latach 2005–2009.
Jest wprawdzie w SPD frakcja zwolenników takiej koalicji, ale Martin Schulz oraz wielu innych liderów partyjnych opowiadało się jasno i zdecydowania przeciwko takiemu rozwiązaniu.