Obaj duchowni pochodzą co ciekawe z sąsiednich Niemiec. Obaj zostali czasowo zawieszeni przez decezję w Linzu.
Generalny wikariusz tej diecezji przypomniał, jak pisze austriacka katolicka agencja prasowa Kathpress, że msze święte nie mogą służyć do politycznej agitacji.
„Wstrzemięźliwość w zakresie polityczno-partyjnym musi być przestrzegana ze względu na jedność wspólnoty kościelnej i na szacunek dla pluralizmu" - oświadczył bp Severin Lederhilger. Rzecznik archidiecezji wiedeńskiej powiedział jednak, że nie ma żadnych reguł dotyczących politycznych wypowiedzi duchownych. Jedynie nie mogą oni kandydować na żadne polityczne urzędy.
Do agitacji doszło w czasie nabożeństw w dwóch niewielkich miejscowościach Górnej Austrii. Najpierw jeden niemiecki ksiądz zaatakował w czasie mszy w kościele w Mondsee kandydata nacjonalistycznej i populistycznej Partii Wolnościowej (FPÖ) Norberta Hofera. Inny Niemiec, w kościele w Weitersfelden, bardzo krytycznie ocenił drugiego kandydata, byłego szefa Zielonych, Alexandra Van der Bellena, i namawiał do głosowania na Hofera.
Powtórka drugiej tury wyborów odbędzie się 4 grudnia. Po raz pierwszy przeprowadzono ją 22 maja. Van der Bellen wygrał niewielką różnicą głosów (około 31 tys.). Głosowanie zostało unieważnione przez trybunał konstytucyjny z powodu nieprawidłowości przy liczeniu głosów (co nie oznacza, że wynik został sfałszowany).