Rocznie w Sejmie odbywa się kilkadziesiąt wystaw. Najczęściej organizują je posłowie lub współpracujące z nimi organizacje. Mają różnorodną tematykę od historii przez sprawy społeczne po ekologię. Przykładowo na najbliższe dni zaplanowano wystawę „Bydgoski listopad 1956", a na grudzień – „Strajk i pacyfikacja kopalni Wujek". Teraz ekspozycje będą odbywać się według nowych zasad. To efekt regulaminu, który wprowadziła powołana niedawno na p.o. szefa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska.
Dotąd regulaminu nie było, a w organizacji wystaw tradycyjnie uczestniczyła Biblioteka Sejmowa. – Sprawdzało się w niej dostępność terminów, a następnie występowało o zgodę do marszałka, którego podpis był tylko formalnością. Poseł dawał swoim nazwiskiem rękojmię, że wystawa odbędzie się na wysokim poziomie – mówi poseł Michał Szczerba z PO, który organizował kilka takich wystaw.
Nowy regulamin przewiduje, że w organizacji wciąż będzie pomagać Biblioteka Sejmowa, jednak wcześniej trzeba będzie wysłać wniosek do marszałka, zawierający m.in. wizualizację plastyczną wystawy i informację o tym, co znajdzie się na planszach.
Skąd ten rygor? – Do tej pory nie było takiego dokumentu i często liczba podmiotów chętnych do organizacji wystaw znacznie przewyższała liczbę miejsc, w których można było taką wystawę w Sejmie zorganizować. Różna była także jakość prezentowanych prac – tłumaczy biuro prasowe Kancelarii Sejmu.
W dodatku kilkakrotnie dochodziło do spięć. W pierwszej połowie roku marszałek Kuchciński najpierw odmówił zgody na wystawę o powstaniach śląskich, po czym w końcu jej udzielił. Powodem odmowy było to, że ekspozycja była pokazywana już w Senacie. W 2013 r. posłowie PiS oburzali się z powodu wystawy o związkach partnerskich, a jeden z nich zapowiedział nawet rękoczyny. Z kolei w 2011 r. ówczesny marszałek Grzegorz Schetyna z PO nie zgodził się na wystawę PiS o katastrofie smoleńskiej, sugerującej zamach.