Program Aktywizacji i Integracji (PAI), który miał za zadanie przywracanie osób długotrwale bezrobotnych na rynek pracy, powoli przestaje działać. Z danych resortu rodziny i pracy wynika, że do lipca tego roku wzięły w nim udział 1934 osoby. Dla porównania w 2016 r. było to 4253 osoby, a rok wcześniej 6150 osób. Przez cały okres funkcjonowania programu uczestniczyło w nim w sumie 12 337 osób.
PAI zaplanowano jako wsparcie dla bezrobotnych zakwalifikowanych przez urząd pracy do trzeciego profilu. To oznacza, że te osoby nie są w stanie bez pomocy np. lekarza, terapeuty uzależnień czy psychologa, same wrócić na rynek pracy. Chodziło o to, by zająć się nie tylko ich kwalifikacjami, ale także innymi problemami, które przeszkadzają im w podjęciu zatrudnienia.
Z danych resortu pracy wynika, że na koniec sierpnia w pośredniakach było 373 756 takich osób. To co trzeci zarejestrowany bezrobotny. W porównaniu z analogicznego okresem ubiegłego roku liczba takich osób zmalała o 46 303 osoby, tj. 11 proc.
Aktywizacją bezrobotnych z trzeciego profilu zajmują się wspólnie urzędy pracy i ośrodki pomocy społecznej. – Niestety, zwykle ta współpraca układała się źle. Program jest trudny w realizacji i w dodatku bardzo kosztowny dla OPS – wyjaśnia Jerzy Kędziora, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Chorzowie. – Najtrudniej jest go realizować w małych powiatach, w dużych miastach jeszcze jakoś idzie.
Ale, zdaniem dyrektora chorzowskiego pośredniaka, problemem są nie tylko pieniądze. – Program z założenia ma trwać dwa miesiące. Można go wydłużyć do pół roku, ale ta procedura jest dość skomplikowana. Dlatego wiele urzędów ostatecznie ją sobie odpuszcza – tłumaczy.