Rzeczpospolita: Nie milkną echa po publikacji na portalu TVP.info, gdzie w weekend ukazał się kontrowersyjny tekst o „rezydentach jedzących kanapki z kawiorem". Jak pan odebrał tę publikację?
Roman Graczyk: Była skandaliczna. Niestety, nie po raz pierwszy, odkąd niemal dwa lata temu media publiczne zostały przejęte przez nowy rząd, stając się wręcz jego ramieniem, mamy do czynienia z takimi manipulacjami. Na te praktyki nie reaguje jednak Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Z tego powodu przed dwoma tygodniami wspólnie z Januszem Poniewierskim ogłosiliśmy, że odchodzimy z SDP.
Jak pan ocenia kondycję mediów publicznych?
Z całą pewnością mamy do czynienia z ich degradacją. W debacie publicznej pojawiają się niekiedy głosy, by „nie być naiwnym, bo wszędzie na świecie, także w rozwiniętych krajach demokratycznych, media publiczne sprzyjają rządowi". To nieprawda. Na Zachodzie opinie przychylne rządowi pojawiają się w mediach publicznych w całej gamie poglądów, w Polsce mamy sytuację propagandy jednostronnej, tyleż bezwstydnej, co oderwanej od rzeczywistości.
Na co dzień uważnie obserwuję media francuskie. We Francji media publiczne tak wysoko – z naszego punktu widzenia – zawiesiły poprzeczkę, iż ma to odzwierciedlenie także w mediach prywatnych, które w takiej sytuacji nie mogą sobie pozwolić na jawną stronniczość polityczną.