Soloch: To jest jak wojna hybrydowa

Prezydent nie podjął jeszcze decyzji w sprawie nominacji generalskich na 11 listopada – mówi szef BBN Paweł Soloch.

Aktualizacja: 03.10.2017 16:35 Publikacja: 02.10.2017 19:43

Paweł Soloch

Paweł Soloch

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Rzeczpospolita: Używa pan pojęcia „wojna hybrydowa", która ma być toczona wobec BBN na tle polityki kadrowej. Tylko kto ją prowadzi i dlaczego?

Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego: Powiedziałem, że przypomina to wojnę hybrydowa, ponieważ od pewnego czasu systematycznie zaczęły pojawiać się informacje różnego kalibru mające na celu zdezawuowanie BBN.

Jednocześnie pragnę zaznaczyć, że na wszelkie informacje zagrażające bezpieczeństwu państwa, m.in. te dotyczące współpracy osób ze służbami PRL, reagujemy z całą stanowczością, tak jak to było w przypadku sprawy płk. Czesława Juźwika.

Po co pana zdaniem dezawuuje się BBN?

To jest dla mnie niezrozumiałe. Natomiast zwrócę uwagę, że jesteśmy w specyficznej chwili: jest deklaracja i wola prezydenta, by przeprowadzić reformę systemu kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi, mamy w perspektywie przyszłoroczny szczyt NATO, do którego musimy się już przygotowywać, niedawno zakończyły się ćwiczenia Zapad 2017, które wymagają pogłębionej analizy. Kontekst tych wydarzeń sprawia, że z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa działania skierowane wobec BBN są dla mnie co najmniej niezrozumiałe.

Pierwsze publiczne napięcie BBN i resortu obrony to chyba sprawa gen. Jarosława Kraszewskiego. Ale wybory były dwa lata temu, tymczasem ta historia jest z 2017 r.

Sprawa generała Kraszewskiego kładzie się cieniem na relacjach z MON. Prezydent oprócz niejasnych sugestii nie otrzymał żadnych wyjaśnień ze strony Ministerstwa Obrony. Zamiast tego Służba Kontrwywiadu Wojskowego wszczęła procedurę, która spowodowała zawieszenie gen. Kraszewskiemu dostępu do informacji niejawnych. Przez to nie może w pełni wykonywać swoich obowiązków, w zakresie gdy w grę wchodzę informacje niejawne – to jest gros spraw.

Zła wola czy normalne działanie i procedury?

Oczywiście taka sytuacja budzi nasz niepokój. Przede wszystkim z powodu braku jakichkolwiek informacji ze strony MON, o którym powiedziałem wcześniej. W interesie sprawnego funkcjonowania państwa jesteśmy zainteresowani jak najszybszym wyjaśnieniem sprawy.

Im bardziej się ta sprawa przedłuża, tym bardziej przypomina to podobne sytuacje, które miały miejsce za czasów rządów koalicji PO–PSL w odniesieniu do ministra Witolda Waszczykowskiego, kiedy byłem doradcą śp. ministra Władysława Stasiaka, ale także wobec ministra Antoniego Macierewicza, kiedy odebrano mu dostęp do informacji niejawnych, uniemożliwiając chociażby prace w komisjach sejmowych.

Służby powinny sygnalizować wcześniej swoje podejrzenia w stosunku do ludzi zatrudnionych w BBN?

Oczywiście że tak, jednak ja takich sygnałów w sprawie płk. Juźwika nie dostałem. Natomiast problem ludzi z przeszłością w służbach specjalnych PRL czy tych, którzy studiowali w Moskwie, to jest problem niejednej instytucji. Wiemy o wysiłkach Ministerstwa Spraw Zagranicznych w tej sprawie. Ta sytuacja dotyczy także i Ministerstwa Obrony Narodowej. Przypomnę chociażby podnoszoną w mediach kwestię moskiewskiej szkoły gen. Bogusława Samola pracującego w MON nad Strategicznym Przeglądem Obronnym.

Zgodnie z filozofią dobrej zmiany jest oczywiste, że jeżeli ktoś pracował w organach komunistycznego aparatu bezpieczeństwa lub studiował w Moskwie, to stanowi to okoliczność obciążającą i za tym powinny iść decyzje personalne. Obóz dobrej zmiany takie działania podejmuje i ważna jest konsekwencja. Ale to wymaga czasu, także i u nas.

Podjął pan dodatkowe działania?

Zacznę od tego, że kiedy objąłem swoją funkcję, dokonałem zmiany całego kierownictwa Biura, a także doradców. Podjąłem też inne działania, chociaż nie mogę mówić o wszystkich. Z niektórymi instytucjami, m.in. w porozumieniu z ministrem koordynatorem służb specjalnych, wypracowujemy pewne ponadstandardowe procedury. Powołałem też wewnętrzny zespół, w którym jest m.in. mój zastępca minister Dariusz Gwizdała oraz doradca prof. Andrzej Zybertowicz. Ten zespół dokona ponadstandardowego przeglądu kadr we współpracy z innymi instytucjami. Mam nadzieję, że takie działania podejmą też inne urzędy.

Dodatkowo zwróciliśmy się pismem do ministra Macierewicza o informacje, które ułatwią nam przeprowadzenie weryfikacji byłych i obecnych żołnierzy pod kątem ich współpracy z organami bezpieczeństwa PRL.

Czyli piłka po stronie resortu obrony?

Oczekujemy, że MON pilnie dostarczy nam informacji na temat oficerów służby czynnej oraz będących w rezerwie. Jest ich zatrudnionych w BBN kilkunastu. Natomiast niepokoi mnie to, że nazwiska tych osób pojawiły się w obiegu medialnym, zanim dostaliśmy odpowiedź z MON.

Widzi pan koincydencje z tematem reformy systemu kierowania i dowodzenia?

Wolałabym tego nie łączyć. Do momentu wszczęcia procedury kontrolnej koordynatorem prac był gen. Kraszewski. Dziś sprawą zajmuje się szczupły zespół jedynie kilku czynnych oficerów. Chciałbym go wzmocnić. Na początku roku złożyłem w tej sprawie wniosek do ministra Macierewicza, który decyduje o wyznaczeniu żołnierzy do pełnienia obowiązków w BBN. Do tej pory czekam na odpowiedź.

Jeśli chodzi o reformę, to wydaje się, że kością niezgody jest sprawa dowództw połączonych. Dlaczego BBN się przy tym upiera?

Dowództwa połączone odzwierciedlają strukturę w krajach zachodnich. Naczelny dowódca, współpracując bezpośrednio z politykami, przekłada decyzje polityczne na strategię wojskową. Natomiast wykonawcą tej strategii jest właśnie połączony dowódca operacyjny, któremu wydzielane są siły i środki. Tych obu funkcji nie można łączyć. Propozycja MON i rola proponowanego inspektoratu szkolenia i dowodzenia jest niejasna. Także w zakresie zwierzchnictwa inspektora nad dowódcami rodzajów sił zbrojnych. Inspektorat nie pełni tej roli, co połączony dowódca operacyjny w naszej koncepcji.

Czy w ogóle toczą się rozmowy z MON na ten temat?

Nasze stanowisko co do reformy jest jasne. Przedstawiliśmy je wielokrotnie, opisywaliśmy także w mediach. Obecnie trwa wymiana korespondencji w tej sprawie. Oczywiście, że wolałbym, aby te rozmowy toczyły się szybciej, co jest też oczekiwaniem prezydenta.

Jeśli nie będzie kompromisu, to czy będzie weto?

Decyzje podejmie prezydent. Mam nadzieję, że po stronie Ministerstwa Obrony również jest wola, aby dla dobra Sił Zbrojnych rozwiązać ten problem.

Zbliża się 11 listopada. Będą nominacje generalskie?

Prezydent nominacje generalskie wiąże z pracami nad systemem kierowania i dowodzenia, a także przygląda się wnioskom awansowym pod kątem spełnienia przez oficerów wymogów formalnych, ich doświadczenia i przygotowania zawodowego. Prezydent dostał także rekomendacje BBN w tej sprawie. Na dzisiaj takiej decyzji jeszcze nie ma.

Jak ocenia pan zaangażowanie WOT w ćwiczenia Dragon? Pokazały coś nowego?

To ważne, że WOT bierze udział w ćwiczeniach z wojskami operacyjnymi. Wierzę, że jest to krok we właściwym kierunku. Chociaż na razie ma to wymiar symboliczny, ponieważ w ćwiczeniach na 17 tysięcy żołnierzy wojsk operacyjnych wzięło udział jedynie ok. 70 żołnierzy WOT. Jest to dobry początek.

—rozmawiał Michał Kolanko

Rzeczpospolita: Używa pan pojęcia „wojna hybrydowa", która ma być toczona wobec BBN na tle polityki kadrowej. Tylko kto ją prowadzi i dlaczego?

Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego: Powiedziałem, że przypomina to wojnę hybrydowa, ponieważ od pewnego czasu systematycznie zaczęły pojawiać się informacje różnego kalibru mające na celu zdezawuowanie BBN.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Pytania po przemówieniu Marcina Kierwińskiego. Minister odpowiada na zarzuty
Polityka
Dla Konfederacji eurokampania to sprawdzian. Pozornie prostszy niż samorząd
Polityka
Sondaż: Jak Polacy ocenieją start ministrów i wiceministrów w wyborach do PE?
Polityka
Krzysztof Gawkowski o CPK. „Ta inwestycja może być kontynuowana”
Polityka
Prezydent Duda: Odrodził się potwór, który nas pożerał
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił