Za uzdrowieniem Trybunału Konstytucyjnego przemawia nie opinia międzynarodowa, lecz dobro Rzeczypospolitej. Niezależny sąd konstytucyjny to standard dobrze funkcjonującego państwa ze względu na równowagę ustrojową i ochronę praw jednostki. W żadnym razie nie mogę zgodzić się z tymi głosami na prawicy, które widzą w TK schorowaną instytucję III Rzeczypospolitej, zasadniczą przeszkodę w reformowaniu państwa. Ponadto uważam, że dobra polityka wymaga dystrybucji zaufania i umiejętności aktywnego rządzenia w warunkach działania instytucji niezależnych. Myśl o tym, że można sprawować władzę bez limitu, jest anachroniczna.
Komisja Wenecka szykuje opinię nt. nowej ustawy o TK. Skąd ten pośpiech?
Komisja zaangażowana na wniosek czynników rządowych kontynuuje swe działania.
Podkreślam jednak, do uzdrowienia TK powinno dojść w Polsce, w formach suwerennych i na gruncie polskiego dorobku prawnego. Jest on na tyle bogaty, że nie trzeba odwoływać się do argumentów Komisji Weneckiej. Dla mnie znacznie ciekawsza jest wiedza wybitnych polskich prawników, byłych sędziów TK, takich jak prof. Biruta Lewaszkiewicz-Petrykowska, Maria Gintowt-Jankowicz i Wojciech Łączkowski. Byłoby dobrze, gdyby Senat przed rozpatrzeniem ustawy o TK zasięgnął ich opinii.
Napisał pan, że kluczem do uzdrowienia TK jest wejście w jego skład trzech sędziów wybranych przez poprzedni Sejm. Czy prezydent powinien zaprzysiąc trzech sędziów?
W pełni podtrzymuję pogląd, że nie tylko sędziowie wybrani przez obecny Sejm, ale trzej sędziowie wybrani przez Sejm poprzedniej kadencji powinni znaleźć się w składzie TK. Deklaracja w tej sprawie przesądzałaby o kompromisie. W sensie prawnym konieczne byłoby potwierdzenie ich wyboru przez Sejm. Dlatego też liczyłem, że na miejsce profesora Granata w skład TK wejdzie profesor Hauser. Głos prezydenta w tej sprawie byłby oczywiście bardzo pożądany.