Armenia: Z barykady na szefa rządu

Po trzech tygodniach demonstracji lider opozycji został w końcu premierem.

Aktualizacja: 08.05.2018 23:04 Publikacja: 08.05.2018 20:18

Nikol Paszynian

Nikol Paszynian

Foto: AFP

– Zwyciężyliśmy! Dziś tworzymy historię! – skandowały dziesiątki tysięcy zwolenników Nikola Paszyniana zebranych w centrum stolicy.

Na placu Republiki ustawiono ogromne ekrany, na których transmitowano parlamentarną debatę nad mianowaniem przywódcy protestów na szefa rządu. – Jedno prawo dla wszystkich: dla naszych oponentów i zwolenników. Koniec z kupowaniem głosów na wyborach – mówił w parlamencie przywódca ludowej rewolty.

W końcu, w głosowaniu 59 deputowanych poparło jego kandydaturę, a 42 było przeciw. W parlamencie większość ma rządząca od lat 90. Partia Republikańska, kilku jej deputowanych przeszło jednak na stronę opozycji, co pozwoliło wygrać Paszynianowi.

Demonstracje zaczęły wstrząsać Armenią od 13 kwietnia. Rządzący przez poprzednią dekadę prezydent Serż Sarkisjan dokonał reformy konstytucyjnej, przekazując większość prezydenckich uprawnień szefowi rządu. Po czym sam postanowił zostać premierem – mimo że wcześniej kilkakrotnie odżegnywał się od tego. Jego decyzja stała się przyczyną wybuchu społecznego niezadowolenia.

Po dziesięciu dniach protestów Sarkisjan podał się do dymisji z funkcji premiera, ale na następcę wyznaczył jednego z działaczy swojej Partii Republikańskiej. Na wezwanie Paszyniana w kraju zaczęły się blokady dróg i linii kolejowych. 1 maja większość parlamentarna zgodziła się rozpatrzyć kandydaturę opozycjonisty na szefa rządu, ale odrzuciła ją – co jedynie doprowadziło do eskalacji protestów.

– Obalmy oligarchiczny, nepotyczny system – wołał Paszynian. Obserwatorzy zwracali uwagę, że to hasło jest szczególnie nośne wśród młodzieży, pozbawionej perspektyw. Około jednej czwartej obywateli urodzonych w Armenii mieszka poza krajem, z którego wyemigrowali w poszukiwaniu pracy. – Nie będzie sztucznych, gospodarczych monopoli – zapewniał świeżo upieczony premier. Monopolizacją gospodarki tłumaczono w Erywaniu nienaturalnie wysokie ceny na większość towarów: od cukru po paliwa.

– Zakazywano importowania określonego towaru wszystkim, po czym robiono wyjątek dla jednego biznesmena – tłumaczył jeden z doradców Paszyniana działanie takiego systemu. – Wszyscy oligarchowie siedzą w parlamencie – dodał.

Obecnie Paszynian żąda przeprowadzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych, które powinny dać mu stabilną większość, ale też pozbawić większość oligarchów bezpośredniego wpływu na władzę. – Nie będzie żadnego rozkułaczania. Zostanie tylko zniszczony system, a wszyscy zostaną wepchnięci w legalną sferę biznesu – wyjaśniał doradca.

Zmiany wewnętrzne wymagają jednak zgody Rosji. Paszynian – znany wcześniej przeciwnik integracji z Moskwą – już zapewnił, że kraj pozostanie w prorosyjskim sojuszu wojskowym (ODKB) i prorosyjskim związku gospodarczym (Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej). – Rosyjska baza pozostanie w Armenii. Rosyjskie wojska ochrony pogranicza będą nadal ochraniały armeńsko-turecką granicę. To wszystko jest zagwarantowane i nie ma o czym więcej debatować – powiedział w wywiadzie dla moskiewskiego „Kommiersanta".

Jednocześnie zapowiedział, że chce już 14 maja spotkać się z Putinem na posiedzeniu Euroazjatyckiej Unii w Soczi. – Armenia pozostanie w tej Unii, ale zacznie w niej mówić na przykład o prawach imigrantów zarobkowych w Rosji – uważa jeden z ekspertów Grant Mikaeljan.

– Drogi rozwoju krajów Zakaukazia rozchodzą się. Ciążąca ku Europie Gruzja staje się podobna do Polski Kaukazu. Azerbejdżan coraz bardziej przypomina Iran z czasów szacha. A uzbrojona i otoczona Armenia to Izrael Kaukazu – uważa z kolei Gieorgij Derlugian.

– Zwyciężyliśmy! Dziś tworzymy historię! – skandowały dziesiątki tysięcy zwolenników Nikola Paszyniana zebranych w centrum stolicy.

Na placu Republiki ustawiono ogromne ekrany, na których transmitowano parlamentarną debatę nad mianowaniem przywódcy protestów na szefa rządu. – Jedno prawo dla wszystkich: dla naszych oponentów i zwolenników. Koniec z kupowaniem głosów na wyborach – mówił w parlamencie przywódca ludowej rewolty.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Unia nie potrafiła nas ochronić. Ale liczymy na to, że to się zmieni
Polityka
Prezydent Botswany grozi. Słonie trafią do Hyde Parku?
Polityka
Orbán: Celem czerwcowych wyborów jest zmiana przywództwa Unii Europejskiej
Polityka
Spiker Izby Reprezentantów wyznaczył termin głosowania nad pomocą dla Ukrainy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka