12 maja 1926 roku na warszawskim moście Poniatowskiego doszło do jednego z najważniejszych wydarzeń w historii polskiego międzywojnia. O godz. 17 marszałek Józef Piłsudski spotkał się z prezydentem Stanisławem Wojciechowskim. Marszałek zażądał ustąpienia gabinetu Wincentego Witosa, a prezydent – kapitulacji Piłsudskiego. Do porozumienia nie doszło, a siły rządowe starły się z piłsudczykami. Zginęło 379 osób, a przewrót rozpoczął rządy popieranej przez Piłsudskiego sanacji.
Wincenty Witos był liderem PSL. Dlatego ta partia od lat stara się o przyjęcie sejmowej uchwały w sprawie zamachu. W ubiegłych kadencjach wspierał ją nieobecny dziś w Sejmie SLD. Te zabiegi niewiele dotąd dały, a uchwały prawdopodobnie nie uda się przyjąć też teraz, mimo okrągłej rocznicy zamachu.
PSL złożyło już projekt uchwały. Teoretycznie powinna zająć się nim Komisja Kultury. – Gdy spytałem wicemarszałka Ryszarda Terleckiego z PiS, dlaczego nasza propozycja jest wciąż w zamrażarce, odpowiedział mi, że „projekt jest niepoprawny polityczne" – relacjonuje poseł PSL Piotr Zgorzelski.
Powód? Obie partie mają skrajnie różną ocenę historii. PSL uważa, że zamach majowy „był ciosem zadanym młodej demokracji i parlamentaryzmowi". Takie słowa znalazły się w projekcie uchwały. Można w niej też przeczytać, że przewrót „zatrzymał demokratyzację życia publicznego", „pozbawił społeczeństwo wielu praw i swobód obywatelskich", a nawet zapoczątkował rządy „w istocie dyktatorskie".
Wicemarszałek Ryszard Terlecki nazywa tę opinię niezrozumiałą. – Przewrót był potrzebny i wzmacniał państwo w sytuacji, która się robiła groźna – komentuje.