Stankiewicz: Zaczyna się chaos

Na naszych oczach politycy rozmontowują wymiar sprawiedliwości.

Aktualizacja: 28.04.2016 12:00 Publikacja: 27.04.2016 19:43

Jak sądy uznające orzeczenia TK mają współpracować z podległą Zbigniewowi Ziobrze prokuraturą, która

Jak sądy uznające orzeczenia TK mają współpracować z podległą Zbigniewowi Ziobrze prokuraturą, która ich nie uznaje?

Foto: PAP, Rafał Guz

Nadzieje na kompromis w sprawie Trybunału Konstytucyjnego były naiwne. W najbliższych miesiącach konflikt o TK nie tylko nie zostanie wygaszony, lecz będzie podsycany. Koszty też będą coraz większe, a skutki trudne do odwrócenia.

Atak na sędziów

Wojna właśnie objęła prokuraturę i sądy. We wtorek Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego przyjęło uchwałę, która zaleca sędziom w całej Polsce stosowanie orzeczeń Trybunału, nawet jeśli rząd ich nie drukuje. Takie stanowisko było do przewidzenia, biorąc choćby pod uwagę zaangażowanie I prezes SN prof. Małgorzaty Gersdorf po stronie obrońców TK. Jednak obóz władzy zareagował nieeleganckim atakiem. Można założyć, że rzeczniczkę PiS Beatę Mazurek poniosły emocje, gdy oświadczyła, że w SN zebrał się „zespół kolesi, którzy bronią poprzedniej władzy". Tyle że za jej głosem poszli członkowie rządu, w tym premier Beata Szydło, która oświadczyła, że „to jest podsycana przez opozycję polityczna awantura".

Widać, że rząd chce wykorzystać stanowisko SN jako pretekst do działań przeciw sędziom. Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki sugerował w środę w Radiu RMF, że mają oni coś do ukrycia: – Nie podoba im się to, że chcemy ujawniać ich majątki, wprowadzić nowe postępowanie dyscyplinarne.

Nikt nie ma monopolu na prawdę, nawet Sąd Najwyższy. Wiem to jak mało kto – wygrywałem w Strasburgu sprawy, w których wcześniej sędziowie SN uznawali mnie za winnego. Sąd europejski wytykał im błędne interpretacje, nietrafne oceny, niezrozumienie sytuacji.

Jednak czym innym jest polemika z Sądem Najwyższym na podstawie faktów i prawnych argumentów, a czym innym podważanie autorytetu sędziów i ataki na nich. Zwłaszcza władza powinna się tego wystrzegać, bo też to władza sędziów wyłania. To prezydent Lech Kaczyński powołał znaczącą część składu Sądu Najwyższego, w tym prof. Gersdorf (pani profesor współpracowała zresztą z jedną z firm z systemu SKOK, bliskiego PiS).

W dzisiejszym PiS coraz mniej już jednak rozumienia prawa wedle doktryny Lecha Kaczyńskiego, a coraz więcej interpretacji Zbigniewa Ziobry i jego zbrojnego ramienia – prokuratora krajowego Bogdana Świeczkowskiego.

Co bulwersuje

Środowa decyzja prokuratury – która odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie niepublikowania orzeczeń TK przez rząd – to efekt ich działań. Szefowie prokuratury odsunęli śledczych, którzy chcieli rozpocząć dochodzenie. Dopiero na prowincji znalazł się prokurator, który podjął się podpisania pod odmową wszczęcia śledztwa.

Oczywiście, szeregowy prokurator nie ma kompetencji do oceny sporu konstytucyjnego między naczelnymi organami państwa, obficie podlanego polityką. To nie jego rola. Dlatego w tej sprawie nie decyzja odmowna jest bulwersująca, tylko okoliczności – władza odsunęła prokuratorów, którzy chcieli zbadać jej działania. W odmowie wszczęcia śledztwa między słowami zapisano też wsparcie dla rządu w jego konflikcie z TK („orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc obowiązującą od chwili ich ogłoszenia i publikacji we właściwym dzienniku urzędowym. Do tego czasu obowiązuje domniemanie konstytucyjności ustaw i nawet orzeczenie niekonstytucyjności aktu normatywnego nie pozbawia go mocy z datą wsteczną").

Nie słuchają patrona

W ten sposób politycy przystąpili do rozmontowywania wymiaru sprawiedliwości. Bo od tej chwili uznające orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego sądy będą oceniać śledztwa prokuratury, która ich nie uznaje. A to dopiero początek scenariusza chaosu. Wszak wszystkie urzędy centralne kontrolowane przez PiS, a to zdecydowana większość, orzeczeń nie będą stosować. Za to opozycyjne samorządy już deklarują, że będą się nimi kierować, narażając się na starcia z wojewodami, reprezentantami rządu w terenie. W ten sposób politycy podzielą państwo na odrębne, wrogie sobie piony.

Hasłem Lecha Kaczyńskiego zawsze było silne państwo. W tej chwili jednak żyjemy w państwie przesilenia. I to najlepszy dowód, że PiS w swego patrona wierzy, ale go nie słucha.

Nadzieje na kompromis w sprawie Trybunału Konstytucyjnego były naiwne. W najbliższych miesiącach konflikt o TK nie tylko nie zostanie wygaszony, lecz będzie podsycany. Koszty też będą coraz większe, a skutki trudne do odwrócenia.

Atak na sędziów

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Lewicowa rozgrywka o mieszkania. Partia chce miejsca w Ministerstwie Rozwoju
Polityka
USA krytycznie o prawach człowieka w Polsce. Departament Stanu przygotował raport
Polityka
Zakłócone loty nad Europą. Rosjanie celowo wprowadzają pilotów w błąd
Polityka
Departament Stanu zgodził się sprzedać Polsce rakiety za ponad miliard dolarów
Polityka
Jakub Wygnański: Polityka parlamentarna domaga się obywatelskiego „dotlenienia”