Z Naddniestrzem jest zupełnie inna sytuacja. Próbujemy pracować z nimi w formatach międzynarodowych (pod egidą ONZ, OBWE i innych). Ponieważ jednak w Tyraspolu nie są skłonni obecnie rozmawiać o swoim statusie, a nie wolno stać w miejscu i nic nie robić, próbujemy rozwiązywać sprawy w których możemy się pogodzić.
Przy czym od momentu wprowadzenia ruchu bezwizowego ze strefą Schengen około 100 tysięcy mieszkańców Naddniestrza (co piąty !) poprosiło o biometryczne paszporty Mołdawii. W dodatku, wraz z umową stowarzyszeniową powstała strefa wolnego handlu między Mołdawią a UE. Doprowadziło to do tego, że 63 proc. naddniestrzańskiego handlu skierowało się do Europy – a nie do Rosji.
Nie obawia się pan, że i druga strona po cichu robi swoje i nagle, powiedzmy w Gagauzji pojawi się u was kolejne ognisko konfliktu ? W 2014 roku, gdy wybuchła wojna na Ukrainie, w tym regionie aresztowano osoby, jakie przeszły przeszkolenie wojskowe w Rosji.
- W 2016 roku powstały u nas zupełnie nowe stosunki między centrum a władzami miejscowymi. Pamiętam czasy, gdy Kiszyniów i Komrat (stolica Gagauzji) w ogóle nie rozmawiały ze sobą. A obecnie baszkan (szef władz wykonawczych Autonomii) jest formalnym członkiem mołdawskiego rządu. Były też wspólne posiedzenia rządu z władzami Gagauzji, mamy parlamentarną platformę współpracy. Nie ma żadnych powodów dla których miałyby pojawić się jakieś problemy.
Jest za to cały czas w Naddniestrzu...
- Bez przerwy rozmawiamy o tym z Rosją. Pierwszym problemem są ich żołnierze, którzy nielegalnie tam przebywają. Chodzi o to, że w porozumieniu z 1992 roku zgodziliśmy się tylko by były to oddziały tzw. sił pokojowych. Tymczasem oni mają tam ogromne składy wojskowe i oddziały, które je ochraniają znajdując się tam nielegalnie, bez naszej zgody. W 1999 roku Rosja zgodziła się wycofać swoje oddziały i zabrać wszystko z magazynów. Początkowo proces ewakuacji postępował, ale w 2006 roku – wraz ze sporem o rozwiązanie sprawy Naddniestrza – został ostatecznie wstrzymany. A ostatni rosyjski transport wojskowy wyjechał stamtąd w marcu 2003 roku.
Jeśli chodzi o rosyjskie „siły pokojowe” cały czas prosimy, by objęła nad nimi patronat jakaś solidna organizacja międzynarodowa: ONZ lub OBWE, i by zamieniły się ona w misję cywilną. Wojskowi bowiem są tam niepotrzebni. Konflikt w Naddniestrzu nie jest etnicznym (skład narodowościowy jest prawie identyczny po obu stronach Dniestru), lecz geopolityczny. Rozwiązywać go więc należy sposobami politycznymi.
Nie sądzi pan, że rosyjskie wojska nigdy nie opuszczą Naddniestrza ? Wyjeżdżając należy zabrać wszystko z magazynów, a wtedy okazałoby się że tam nic już nie ma – ukradziono. Słynny, rosyjski handlarz bronią Wiktor But (siedzący w amerykańskim więzieniu, doczekał się nawet filmu o sobie z Nicholasem Cagem „Pan życia i śmierci”) pierwsze pieniądze zarobił na handlu bronią z Naddniestrza.
- Trudno tu spekulować. My nie mamy dostępu do tych magazynów. Nikt zresztą nie ma tam dostępu, ani OBWE, ani żadna organizacja międzynarodowa. Nie mamy więc wyjścia , musimy wierzyć w to co mówi Rosja . A ona mówi, że było tam ok. 40 tys. ton amunicji, ponad 21 tys. już wywieziono i zostało ok. 20 tys. ton. Ale nikt nie może tego sprawdzić.
W dodatku to jest amunicja przestarzała, której nie można już używać. Próbujemy wytłumaczyć Moskwie jakie niesie to ze sobą niebezpieczeństwo. Teraz nam odpowiadają, że nie mogą wywieźć bo Ukraina się nie zgadza. Ale jeśli to jest jedyny problem, to na pewno się dogadamy.